Rozdział 3

26 1 0
                                    

Siedziałam w domu objadając się lodami ciasteczkowymi, był czwartek i za jakieś 2 godzinki jechałam z Julie kupić jakieś rzeczy na imprezę, oczywiście ja nie chciałam nigdzie jechać ale zostałam zmuszona poprzez to że wejdziemy do maka i zamówimy pizze, nie była bym sobą gdybym się nie zgodziła. Oglądałam właśnie jeden z najważniejszych momentów w serialu „The Good Doctor" gdy zawibrował mi telefon, westchnęłam przeciągle i spojrzałam na wyświetlacz, dzwoniła Juls. Odebrałam połączenie i zastopowałam serial.

-Co chcesz?- powiedziałam niezbyt przyjaźnie.

-Chciałam ci tylko powiedzieć żebyś się ubrała nie w dres,jednak jedziemy do miasta- powiedziała nad wyraz spokojnie ale postanowiłam to zignorować.

-Czemu nie w dres- jęknęłam- Przecież to bardzo eleganckie ubranie.

-W twojej głowie kochana- powiedziała lekko parskając- Z resztą Lottie pomyśl może poznasz w tej galerii jakiegoś przystojnego chłopaka i wpadniesz na niego przypadkowo wylewając na niego kawę i go przeprosisz a on powie że nic się nie stało i 5 miesięcy później będziecie razem- zaczęła się rozkręcać więc stwierdziłam że czas ją przystopować.

-Okej, okej rozumiem- podniosłam lekko ton głosu a Julie się zamknęła- Tak lepiej.

-W każdym razie ubierz ŚWIERZE jeansy i jakąkolwiek bluzkę, będę za godzinę bo nie musiałam pomagać Olivierowi w nauce- wyczułam w jej głosie radość- Bądź gotowa- powiedziała na odchodne i rozłączyła się.

Wstałam więc powoli z mojej ukochaniutkiej, wygodniutkiej kanapusi i ruszyłam do schodów aby dostać się do mojego pokoju. Weszłam do niego i rozejrzałam się, ciemno zielone ściany połączone z ciemno-drewnianymi dodatkami, duże brązowe łóżko z czarną pościelą, fotel tego samego koloru, biurko oraz szafa. Uśmiechnęłam  się gdy pomyślałam o tym jak robiłam tu remont, było przy tym mega dużo zabawy, bardzo dobrze wspominam tamte chwile. Podeszłam do szafy i otworzyłam ją wyciągnęłam musztardową za dużą bluzę i czarne jeansy z dziurami na kolanach. Wzięłam ciuchy i powolnym krokiem podreptałam w stronę łazienki. Ubrania odłożyłam na półkę, przejrzałam się w lustrze i chwyciłam korektor który po chwili znajdował się już pod moimi oczami, wklepałam go gąbeczką a następnie sięgnęłam po tusz do rzęs i pomalowałam je nim. Przebrałam się w wcześniej przygotowane ubrania i popsikałam perfumem. Włosy rozczesałam i psiknęłam odżywką.Wzięłam telefon i wyszłam z pokoju kierując się do drzwi od pokoju mojej siostry.

-Wychodzę!- krzyknęłam tylko i usłyszałam w odpowiedzi ciche''Ok''.

Poszłam do kuchni i zgarnęłam mój portfel zostawiając Sky 5 dolarów na półce. Wzięłam klucze od domu i naciągnęłam na stopy moje Conversy. Wyszłam przed dom gdzie od razu zauważyłam białego Mercedesa. Ruszyłam w stronę auta i wsiadłam na miejsce pasażera.

-Wow no nie wierzę- zaczęła Julie- Czy Charlotte Davies się pomalowała?

-Tak Julie pomalowałam się- uśmiechnęłam się do niej wrednie atak zaśmiała się i ruszyła autem.

-To najpierw jedziemy do Buldoga, muszę kupić spódniczkę na ostatni występ Cheerleaderek-powiedziała skupiając się na drodze.

-----------------------------------------------------

Siedziałyśmy chyba w 10 sklepie w galerii, ja już wybrałam swój strój tylko chciałam kupić jeszcze jakąś biżuterię i iść w końcu do tego Mc Donalda. Ale nie Julie uparła się że musi znaleźć sukienkę z wycięciem na nodze i do tego brokatową,zaczynam się zastanawiać dlaczego ja w ogóle się z nią zadaje serio. Westchnęłam ciężko ale nagle przed moimi oczami pojawiła się blondynka w pięknej sukience typu Mini z lekkim wycięciem na prawym udzie, sukienka była koloru niebieskiego z srebrnym brokatem.

-Ta jest świetna- uśmiechnęłam się, oczywiście Julie wyglądała olśniewająco ale powiedziałam tak też bo jestem głodna.

-Wiem- powiedziała z uśmiechem- i wydaje mi się że te buty będą idealne- powiedziała podnosząc białe szpilki w lewej ręce.

-Tak, będzie świetnie, a teraz możemy stąd iść jestem głodna-wstałam podniosłam wargi do góry.

-Dobra to ja się przebieram i idę do kasy a ty pójdź jeszcze do tego sklepu naprzeciwko i kup te pierścionki- nie czekając na moją odpowiedź weszła do przebieralni więc ja ruszyłam do sklepu z biżuterią.

Wyszłam z butiku i ruszyłam do wyznaczonego przez przyjaciółkę punktu sprzedaży. Wchodząc do pomieszczenia poczułam zapach przyjemnych perfum i kwiatów. Rozejrzałam się po wystawie i moją uwagę przykuł srebrny pierścionek w kształcie węża i zielonym diamencikiem. Wzięłam go i podeszłam do kasy. Wyszło mnie to wszystko trochę drogo ale stwierdzam że warto. Wychodząc ze sklepu dołączyłam do blondynki i ruszyłyśmy do maczka.

-Ej patrz Lottie- nagle Julie odezwała się pokazując żebym spojrzała w prawą stronę, ujrzałam tam dwóch chłopaków. Oboje byli dość wysocy, jeden miał zaś brązowe włosy i o ile dobrze widzę oczy również, miał też krótką brodę i wąsa. Drugiego zaś kojarzyłam wysoki blondyn o umięśnionej posturze i zielonych oczach. Teraz mi się przypomniało, wpadłam na niego w sklepie w poniedziałek. Pokiwałam lekko głową i spojrzałam na Julie- Nieźli są.- stwierdziła dziewczyna.

-Może nawet-odpowiedziałam a ta prychnęła- No co Juls?

-Nawet? Nawet? Czy ty to widzisz? Wyglądają jak bogowie- zaczęła się zachwycać jak nie wiem. Na co ja przewróciłam oczami.

Zaciągnęłam ją w końcu do Mc'Donalda i zamówiłyśmy sobie 20 Mc'nuggetsów dwa wrapy i dwie Cole. Oczywiście blondynka uparła się żeby usiąść w stoliku z którego widać tych nieznajomych mężczyzn. Poszłam po nasze jedzenie i zapłaciłam. Usiadłam przy stoliku i przed moją twarzą ukazał się psychopatyczny wyraz twarzy Julie. Wzdrygnęłam się i odsunęłam do tyłu.

-Co jest?- zapytałam po chwili a dziewczyna uśmiechnęła się jak totalna psychopatka.

-Myślałam że nigdy nie spytasz- powiedziała nie rezygnując z psychopatycznego uśmieszku.- Idą tu- pisnęła.

-Kto idzie?- zapytałam dusząc w sobie śmiech.

-No bogowie tu idą- zaczęła się cieszyć jak małe dziecko- nie odwracaj się- powiedziała przybierając poważną minę a ja jak zawsze zrezygnowałam z słuchania jej i odwróciłam się,faktycznie tych dwóch typów tu szło, ale jakby tego było mało ten blondyn na mnie spoglądał. Albo mi się wydawało? Nie wiem ale na pewno spoglądał w tą stronę.

---------------------------------------------------------------------------------------

~Cześć! Kolejny rozdział dziś! ma 913 słów! Mam nadzieje że wam się spodoba i że czekacie na następny. 

Cebula

Nie wytrzymasz ze mną // Number 4 (Billy) //Where stories live. Discover now