20. Po tylu latach...

Start from the beginning
                                    

- Porozmawiamy o tym później, dobrze? Ja jestem Hermiona i jestem tu, żeby wam pomóc – kontynuowała nie chcąc im mówić o śmierci znajomych. Nie w tym momencie. Nie mogli się bardziej załamać.

- Jak pani chce to zrobić będąc uwięziona tak jak my? – zapytała płaczliwym tonem.

Nie wiem, odpowiedziała sobie w myślach siadając pod ścianą. Nie wiedziała jak siebie wydostać, a co dopiero trójkę dzieci. Draco, zrób coś, wyszeptała błagalnie chowając twarz w dłoniach.

***

Draco nagle otworzył oczy. Śniła mu się Granger. Znowu... Była to chyba jego trzecia drzemka w ciągu dnia i za każdym razem we śnie widział brunetkę. Nic nie mówiła. Po prostu na niego, wręcz błagalnie, patrzyła.

Wzdrygnął się na krześle kiedy usłyszał pukanie do drzwi. A więc już znał powód swojej nagłej pobudki. Wyprostował się, poprawił swoją czarną koszulę i machnął różdżkę w stronę drzwi.

- Potter? – zapytał lekko zdziwiony widokiem znajomego szatyna. Oprócz spotkań razem z rodziną Zabini, nie widywał go. Nawet na korytarzach Ministerstwa. Może go unikał? A może świadomie unikali siebie nawzajem?

- Słyszałem o Hermionie – odezwał się siadając na krześle przed jego biurkiem. Draco podniósł brwi. Naprawdę nie miał teraz ochoty na pogawędkę z Wybrańcem kiedy na głowie miał Granger.

- Potter, naprawdę miło, że odwiedziłeś mnie po tylu latach, ale jestem lekko zajęty – uśmiechnął się krzywo do szatyna.

- Szukasz Hermiony, prawda? Chciałbym jakoś pomóc – dodał kiedy blondyn kiwnął głową.

- Nie mam pojęcia jak miałbyś to zrobić...

- Jestem szefem wszystkich aurorów. Jedno słowo, a są do Twojej dyspozycji. Ja również.

Draco podniósł zdziwiony brwi.

- Doprawdy, Potter? Nagle sobie przypomniałeś o swojej przyjaciółce z lat szkolnych? Przeraziła Cię myśl, że Granger umrze i nigdy więcej nie będziesz miał okazji zwrócić się z prośbą o radę, pomoc? – mówił lekko ironicznie.

- Błagam Cię, Malfoy. Nawet nie mów, że Hermiona może umrzeć – przerwał mu załamany. Blisko płaczu. Ostatniej nocy w ogóle nie potrafił zasnąć, pomimo tego, że Luna próbowała go jakoś pocieszyć. Jej słowa, że Hermiona odnajdzie się cała i zdrowa wręcz pogarszały jego stan.

- Nie mam dosłownie nic. Jedynie podejrzanego – Draco postanowił skorzystać z jego pomocy i podsunął mu teczkę z informacjami o Michaelu Johnsonie, właściciela mieszkania. – To prawdopodobnie on. Kojarzysz jego nazwisko? Jest znany Aurorom? – pytał z nadzieją.

Harry pokręcił przecząco głową.

- Nigdy o nim nie słyszałem ani nie widziałem – dodał spoglądając na jego zdjęcie. Był to młody chłopak, bardzo młody. Aż było to nieprawdopodobne, żeby w tym wieku być takim diabolicznym. – Skąd masz pewność, że to on stoi za zaginięciem Hermiony?

- To Granger na to wpadła. Przed całą tą sprawą z dziećmi zajmowała się sprawą zamordowanej młodej kobiety. Też w dziwnym okolicznościach. Również się wykrwawiła, podejrzewamy, że to ta sama trucizna lub podobna. Wyniki badań mam dostać jutro, ale... - westchnął ciężko. Tracił już siły. – Christina Brown, ta kobieta, była bliską znajomą Adama Johnsona. Granger podejrzewała, że chciał na niej przetestować swoją truciznę i potem najwyżej ją dopracować.

- Czy to nie jest za łatwe, Malfoy?

Wzruszył ramionami.

- To nasz jedyny trop, Potter. Wydaje się banalny, ale sensowny. Martwi mnie jedno... Christina była torturowana przed śmiercią... czymś nowym – dodał podsuwając mu kolejną kartkę, którą dostał dzisiaj rano z laboratorium eliksirów.

Lonely I | Dramione | ZakończoneWhere stories live. Discover now