3. Trudne rozmowy

2.9K 125 16
                                    

Hermiona po całym dniu spędzonym w Hogwarcie w końcu wróciła do swojego mieszkania. Rzuciła teczkę z dokumentami na biurko, a sama upadła na kanapę. Sama nie sądziła czy podoła tak wielkiej sprawie. Zawsze zajmowała się jednym zaginięciem w jednym czasie. A teraz nie dość, że dotyczyło to pięciu osób, które były jeszcze dziećmi to nie chodziło o zaginięcie, tylko morderstwo. Z jednej strony chciała znaleźć te dzieci, żeby ulżyło rodzinom. Żeby mieli kogo pożegnać. Z drugiej jednak strony nie chciała widzieć ich martwych ciał. To były jeszcze dzieci... Jaki potwór był zdolny do czegoś takiego? Nie sądziła nawet, żeby Voldemort był do tego zdolny.

Przywołała do siebie teczkę i wyciągnęła kartkę z informacjami o gryfonce mugolskiego pochodzenia. Spojrzała na listę nazwisk jej przyjaciół. Pomimo mugolskiego pochodzenia miała sporo przyjaciół, a więc to prawda, że podział zniknął. Ona miała problem ze znalezieniem przyjaciół. Nie wiedziała czy to ze względu na czystość krwi czy może mieli ją za dziwaczkę, która wyrywa się do każdej odpowiedzi. Co by zrobiła gdyby nie poznała Harrego i Rona? Może nie zostałaby zdradzona? Może nie ucierpiałaby w wojnie? Nie miała tego przeklętego napisu na przedramieniu przypominający jej ciągle o swoim pochodzeniu.

Otarła łzy z policzków i sięgnęła po butelkę wina z ławy. Przywołała kieliszek i nalała sobie tego trunku. To był już jej rytuał. Codziennie po zakończeniu pracy wracała i siadała przed kominkiem z kieliszkiem wina.

A więc na czym skończyła? Ah tak, co by było gdyby nie poznała Harrego i Rona. Mogła być zwykłym uczniem, który po prostu osiągał najlepsze wyniki w nauce. A może poznałaby przyjaciela na całe życie? Gdyby tylko mogła cofnąć czas... Po prostu by to zrobiła. Nie cierpiałaby tak mocno. Kto wie, może nadal miałaby przyjaciela do końca życia... Gdzie popełniła błąd, że została tak potraktowana przez swoich przyjaciół?

Westchnęła wracając do przeglądania papierów. Kingsley miał rację. Na pewno to nie był atak na tle czystości krwi. Zaginęli czystokrwiści, półkrwi oraz mugolaki. Nie miała żadnego punktu zaczepienia. Musiała poczekać do jutrzejszego spotkania z rodzicami zaginionych uczniów. Musiała spisać pytania, które każdemu z nich zada. Wypiła do końca zawartość kieliszka i podniosła się z kanapy. Na dziś wystarczy, pomyślała odkładając kieliszek w kuchni. Czas w końcu zająć się pytaniami. Chciała zadać jak najmniej pytań przy tym dowiadując się jak najwięcej. Czy byłaby gotów im obiecać, że znajdą te dzieci całe i zdrowe? Nie, nie mogła tego zrobić. Nie mogła dać im fałszywej nadziei. Byli pewni, że nie znajdą tych dzieci żywych. Rodzice też powinni się tego domyślać, ale zapewne nie chcieli dopuścić do siebie nawet takiej myśli. Jeśli im to pomagało to dobrze. Nie miała prawa im tego zabraniać.

Po kilku godzinach położyła się do łóżka i nawet nie pamiętała kiedy zasnęła. Obudził ją dzwonek do drzwi. Spojrzała na zegar ścienny który wskazywał godzinę ósmą. Spotkanie z rodzicami miała zaplanowane na dwunastą. Dopiero za drugim dzwonkiem podniosła się z łóżka, żeby otworzyć drzwi. Po drodze wzięła szlafrok i otuliła się nim.

- Ginny? – zapytała zdziwiona kiedy za drzwiami zauważyła rudowłosą kobietę. To był jeden powód, z którego nie żałowała przyjaźni z Ronem. Inaczej miałaby marne szanse na poznanie Ginny Weasley, a teraz Zabini. Zaśmiała się w duchu na to. Nazwisko Zabini kompletnie do niej nie pasowało, ale to nie była jej sprawa z kim się związała przyjaciółka. Ważne, że była szczęśliwa. Ginny była dla niej najbliższą osobą w życiu oprócz rodziców.

- Nie odbierałaś wczoraj telefonu. Martwiłam się, Miona – odpowiedziała na jednym wdechu. Nawet starsza przyjaciółka nie podejrzewała jak wczoraj odchodziła od zmysłów. Gdyby nie Blaise to już wczoraj przyszłaby do Hermiony. Uznał, że była przewrażliwiona. Możliwe, ale to była jej siostra...

Lonely I | Dramione | ZakończoneWhere stories live. Discover now