1. Demony przeszłosci

3.2K 163 70
                                    

- A teraz poproszę samych rodziców chrzestnych do zdjęcia – zawołał wesoło fotograf, który najwidoczniej miał wielki ubaw przy robieniu zdjęć, do których dziecko nie chciało grzecznie pozować.

- Trzymaj mocno, Miona – wyszeptała Ginny podając jej dziewczynkę, która od razu wplotła swoje małe rączki we włosy cioci Miony. Rudowłosa pocałowała jeszcze córkę w czoło i oddaliła się robiąc miejsce dla ojca chrzestnego.

- Proszę podejść bliżej – fotograf zwrócił uwagę kiedy Draco Malfoy ustawił się tak daleko Hermiony Granger, że ledwo mieścił się w kadrze. – Jeszcze bliżej – dodał lekko zniecierpliwiony kiedy podszedł do byłej gryfonki na odległość pół metra.

- Malfoy! – warknął Zabini stojąc obok fotografa. – Przysięgam na Salazara, za chwilę przestaniesz być chrzestnym mojej uroczej księżniczki – wyszeptał tak ostrym tonem, że po plecach fotografa przeszły ciarki. Pierwszy raz spotkał się z tym, że zdanie, w którym były słowa urocza i księżniczka mogło brzmieć jak rozkaz zabójstwa.

- Proszę objąć kobietę jednym ramieniem – doradzał dalej mężczyzna. Były ślizgon chciał zaprzeczyć, ale w ostatniej chwili napotkał spojrzenie przyjaciela, który stał dalej w tym samym miejscu z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej. Podniósł sugestywnie brew kiedy Draco nie ruszył się z miejsca. W końcu się przełamał i podszedł do brunetki na tyle blisko, że poczuł zapach jej perfum. Wziął głęboki wdech kiedy objął ją w talii, a kobieta się wzdrygnęła na jego dotyk.

- Nie myśl, że robię to z przyjemności, Granger – wyszeptał patrząc w obiektyw.

- I vice versa, Malfoy. Ostatnim moim marzeniem było, żeby stać obok najbardziej skocznej fretki w historii Hogwartu – kobieta nie pozostawała mu dłużna.

- Posłuchaj mnie, Granger. Jeszcze raz wspomnisz...

- UŚMIECH! – usłyszeli krzyk fotografa. Jak jeden mąż uśmiechnęli się najbardziej szeroko jak tylko potrafili, a mała Victoria zaśmiała się głośno ciągnąć ciocię mocniej za włosy.

Po skończonych zdjęciach goście w końcu usiedli przy stole. Rodzice małej Victorii usiedli na szczycie stołu. Ślizgoni usiedli po stronie Blaise'a, a znajomi Ginny po jej stronie. Pech chciał, że Hermiona, która siedziała najbliżej przyjaciółki jako chrzestna, siedziała naprzeciwko Dracona Malfoya, który w tej chwili właśnie rozgadywał się o czymś z Blaisem popijając Ognistą.

- Jak w pracy, Miona? – zapytała Ginny po chwili ciszy kiedy wzięła z ramion Blaise'a córkę i teraz trzymała ją na kolanach. Widziała jak mąż zaczyna powoli pić Ognistą, a wolała nie ryzykować zdrowiem swojej ukochanej księżniczki. Ponoć była zbyt nadopiekuńcza, ale nic nie mogła na to poradzić. Było to ich pierwsze dziecko i na pewno nie ostatnie, chociaż Blaise ciągle jej powtarzał, że gdyby wiedział jaka się z tym wiąże odpowiedzialność nigdy nie zgodziłby się nawet na pierwsze. Kochała swojego męża. Mówił jedno, a każdą wolną chwilę poświęcał córeczce tatusia.

- Bardzo dużo pracy. Nie spodziewałam się, że zostanie szefem tego departamentu doda mi tyle papierkowej roboty – westchnęła była gryfonka nalewając sobie wina do kieliszka. Ginny jedynie zacisnęła usta na ten gest. Widziała, że ostatnio przyjaciółka przesadzała z ilością alkoholu, ale postanowiła nic nie mówić. Przynajmniej teraz.

- Obiecałaś, że weźmiesz kilka dni wolnego. Miałyśmy zrobić sobie babski wypad. Tylko ty i ja, Miona – przypomniała jej o obietnicy.

Hermiona wysiliła się na uśmiech. Może miała rację. Może teraz był najlepszy moment, żeby wziąć urlop? Bo jeśli nie teraz to kiedy? Lepiej z dokumentami nie będzie. Będą one i tak przybywać i tak.

Lonely I | Dramione | ZakończoneTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon