Prolog

4.8K 137 3
                                    

Kingsley Shacklebolt szedł szybkim krokiem przez korytarze Hogwartu. Korytarze były na całe szczęście puste. Specjalnie wybrał porę dnia, kiedy trwały lekcje. Jeszcze tego mu brakowało, żeby następnego dnia przeczytał o pilnej wizycie Ministra Magii w Hogwarcie. Nie ukrywał, że przeraził się wiadomością od Minerwy. Po samym piśmie kobiety rozpoznał, że musiała być mocno wstrząśnięta kiedy pisała do niego ten list. Od razu odwołał wszystkie spotkania i udał się do szkoły.

Stanął przed drzwiami do gabinetu dyrektorki i zapukał. Drzwi od razu się otworzyły, a starsza czarownica siedząca przed biurkiem podniosła głowę z nad pergaminu.

- Kingsley, nawet nie wiesz jak Ci dziękuję, że tak szybko przybyłeś – jej głos lekko zadrżał kiedy podniosła się z krzesła i podeszła się z nim przywitać.

- Zrobiłem to najszybciej jak tylko mogłem, Minerwo. Co się dzieje? – zapytał i usiadł na krześle, które wskazała mu kobieta. Widział jak jej dłonie się trzęsły kiedy sama usiadła przed biurkiem i złożyła je na biurku.

- Pięcioro uczniów zaginęło. Nie ma po nich śladu. Przeszukaliśmy cały Hogwart. Każdy zakamarek. Obrazy, duchy nam pomagały i nic. Nie mamy już pomysłu co robić, Kingsley. Myślałam, że uda nam się ich znaleźć w ciągu dwóch dni, ale niestety... będziemy musieli powiadomić rodziców.

- Spokojnie, Minerwo – pierwsze co zrobił to spróbował uspokoić kobietę, która coraz mniej panowała nad sobą. Widział, że jest na skraju załamania nerwowego. – Może po prostu zrobili psikusa i wyszli poza teren Hogwartu. Do Wrzeszczącej Chaty? – kobieta pokręciła przecząco głową. – Do Hogsmeade? – ponownie pokręciła głową ocierając łzy, które spłynęły po policzku.

- Oni się nawet nie kolegowali. Wszyscy uczniowie są na pierwszym roku. Z Gryffindoru, Ravenclawu i Hufflepuffu.

- Nikogo ze Slytherinu? Może to jest porwanie na tle rasowym, Minerwo?

- Nie. Są to dzieci czystej krwi, półkrwi, a nawet mugolskiego pochodzenia.

Minister westchnął. Za długo był spokój...

- Musisz powiadomić rodziców i poprosić ich o spotkanie. Również przybędę z pracownikiem, który pomoże Ci rozwiązać tę sprawę, Minerwo...

- Kingsley... - zatrzymała go kiedy podniósł się z krzesła i skierował się w stronę wyjścia z gabinetu. Ominęła szybko biurko i stanęła przed nim patrząc mu prosto w oczy. – Bądź ze mną szczery. Jak duża jest szansa, że zamkną szkołę ze względu na bezpieczeństwo reszty uczniów?

Ciemnoskóry mężczyzna westchnął łapiąc kobietę za dłonie.

- Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby sprowadzić te dzieci do domów, ale ty jako dyrektorka tej szkoły musisz się pokazać od najsilniejszej strony.

Minerwa kiwnęła głową.

- Dziękuję, przyjacielu. 

Lonely I | Dramione | ZakończoneWhere stories live. Discover now