[- part twenty-seven]

60 2 0
                                    

Wszyscy stali przed Labirytnem czekając na znak Minho. Chuck mocno ściskał rękę Lily, a ona za nic w świecie nie mogła go uspokoić, mimo że bardzo chciała.

— Hej, spokojnie! Nic ci się nie stanie, mamy broń. — wypowiedziała to zdanie po raz setny, a chłopak jakoś jej nie chciał uwierzyć. Nie ma się co dziwić. Stracili połowę biegaczy, a dowódctwo tymczasowo przejął Newt. Dziewczyna popatrzyła się na niego zrozpaczonym wzrokiem. — Chuck, hej, hej! — powiedziała kucając przed chłopakiem. — Co się dzieje? Nikt tak bardzo się nie bałeś. — stwierdziła bacznie obserwując chłopca. Ten chyba ie zamierzał jej odpowiedzieć, więc brunetka westchnęła. — Pocieszy cię jak powiem Ci, że nie jesteś sam i też się cholernie boję? — zapytała, chciaż nie była to do końca prawda. Połowa wszystkich Streferów w życiu nie była w Labiryńcie. W końcu Lily weszła do Labirytnu jako pierwsza,, w asyscie Minho i Thomasa, zostawiając Chucka z resztą. W końcu wszyscy zaczęli wchodzić, bacznie obserwując czy coś ich za chwilę nie pożre. W spokoju szli tak przez dwie godziny, a tyle czasu wystarczyło by uśpić wszystkim zmysły. Widać było że niektórzy zaczynają się denerwować, bo fakt że jeszcze nie doszli nie za bardzo ich pocieszył.

— Spokój! Jeszcze chwilę, wiemy co robimy! — krzyknęła Lily, chociaż nie wierzyła tym słowom, inni chyba też widzieli rosnącą panikę w jej oczach, więc zaczęli jeszcze bardziej się denerwować. Brunetka spojrzała na Minho, szukając u niego jakiejkolwiek pomocy. Jednak chłopak nie zdążył się odezwać, bo niespodziewanie przesunęła się ściana Labiryntu. Dziewczyna szybko odsunęła Chucka oraz Newta od ściany, która zawaliła się. Ci którzy przeżyli patrzyli na to przerażeni.

— Już nigdy nie zasnę. — mruknął chłopak, a dziewczyna nadal patrzyła się na to z przerażenie m. Gdyby nie odsunęła Newta i Chucka, oni razem byliby już martwi pod wielką ścianą.

— Minho! — krzyknęła. — Straciliśmy ich! — jęknęła, próbując nie wpaść w panikę. Ręce zaczęły jej się trząść, a ona odwróciła się w drugą stronę, by już nie widzieć tego okropnego widoku. Nagle ktoś położył jej rękę na ramieniu, a ona odrazu się ocknęła z transu. Nie musiała siw odwracać by zgadnąć kto to jest, wystarczyło jej tylko spojrzenie czekoladowych oczu. — Wszystko w porządku... — mruknęła próbując ukryć rumieniec.

— Choćmy stąd. — powiedział Newt, a Lily zdecydowanie kiwnęła głową. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, ale tą cudowną chwilę przerwał Minho.

— Dobra, dobra, nasze gołąbeczki, może sowje zaloty odłużcie na kiedy indziej, bo jesteśmy na miejscu. — powiedział, a brunetka odrazu zauważyła miejsce do którego zmieżali. Do wyjścia. Przez chwilę nie wiedziała co zrobić, ale potem wzięła sztylet, który dostała od azjaty, poczym zaczęła się skradać w stronę gniazda. Nie był to najlepszy widok, a dziewczynę przechodziły ciarki na samą myśli co tam się znajduje. Usłyszała jak Minho wyciąga kuszę i ją nastawia, poczym celuje obok dziewczyny. Z trudem pozwoliła sobie zapuścić się dalej. Teraz wszystko było oblepione jakąś mazią, która przypominała benzynę. W sekundę zrobiło się ciemno, ale brunetka już nie mogła się odwrócić. Coś przykuło jej wzrok, a mianowicie wielki i trochę zdarty napis "D.R.E.S.Z.C.Z". Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale niezbyt się tym przejęła. Teraz chodziło o coś innego.

𝐏𝐇𝐀𝐍𝐓𝐎𝐌 .maze runnerWhere stories live. Discover now