- Złoiłbyś jej skórę…? – spróbowałam naśladować jego poważny ton, ale wybuchłam śmiechem, nim choćby zdążyłam dokończyć zdanie. Zayn westchnął rozdrażniony.

- Tobie też to zaraz zrobię i nie będzie należało do przyjemnych rzeczy – syknął do mojego ucha. Zesztywniałam. Od razu zrozumiałam sens tych słów.

- Bijesz kobiety? Damski bokser? – zapytałam zduszonym głosem. Nie odpowiedział mi. Mój oddech przyśpieszył, a mój umysł zaczął wariować od natrętnych myśli, które przychodziły mi do głowy. – Zayn, puść mnie – zażądałam ostro, trzeźwiejąc całkowicie w jednym momencie i szarpiąc z nim. Jednak on wzmocnił uścisk. – Ała, to boli!

- Nie wierzgaj się, zaboli mniej – warknął, kręcąc oczami.

- Bo co? Bo mnie pobijesz? – splunęłam. Chwilę później Zayn postawił mnie na nogi, mocno chwytając za ramiona, wbijając w nie swoje długie palce. Syknęłam.

- Nigdy nie uderzyłem żadnej kobiety, ba! Nawet nie podniosłem na nią ręki. Więc proszę Cię póki co uprzejmie, wsiądź ze mną do tego pieprzonego auta i pozwól mi się odwieźć do apartamentu – każde słowo wypowiedział z dobitnością.

- To cienki z Ciebie dominat – prychnęłam. Jego mina stężała.

- Nie wiesz co jeszcze mówisz, skarbie – zauważyłam jak tajemniczo się uśmiechnął, ale to był dosłownie moment. – Chętnie bym Ci pokazał, ale lubię jak kobiety wszystko odczuwają i nie są pijane.

- Nie jestem pijana – uśmiechnęłam się głupio.

- Jedźmy już, czuję, że zaraz padniesz – odparł, na powrót biorąc mnie na ręce i szedł do auta.

- Nie jestem dzieckiem, mam nogi – jęknęłam zdegustowana.

- Nie jęcz skarbie, jeszcze nic z Tobą nie zrobiłem – puścił mi oczko, a ja się zarumieniłam niczym piwonia. Wsiadłam zawstydzona do auta i przez resztę drogi nie rozmawiałam z nim. Czasami czułam, jak na mnie zerkał, ale ciągle byłam odwrócona do niego tyłem, usiłując go ignorować. Lecz i tak pytania, które tkwiły w mojej głowie, w końcu domagały się odpowiedzi.

- Skąd wiedziałeś, w jakim klubie jestem? – zapytałam go cicho, ledwo otwierając oczy i spojrzałam na niego kątem oka.

- Teraz zamierzasz ze mną rozmawiać? – odpowiedział pytaniem, burcząc.

- Nie dąsaj się, Malik. Złość piękności szkodzi – uśmiechnęłam się krzywo.

- Więc, jestem piękny? – zaśmiał się krótko.

- Nie zmieniaj tematu – fuknęłam.

- Namierzyłem Cię – odparł bezpłciowo, a ja zszokowana otworzyłam szeroko oczy.

- Jak do cholery?!

- Nie wyrażaj się – stęknął.

- A ty nie stękaj, skarbie. Jeszcze Ci nic nie zrobiłam – uśmiechnęłam się szeroko, cytując go. Zayn wywrócił oczami.

- Stękać to ty będziesz, jak Cię kurwa za chwilę przelecę bez skrupułów – mój uśmiech znikł, a jego natomiast się powiększył. – Wiem, że mnie pragniesz.

- Wolałabym przeżyć lesbijską przygodę z Susan Boyle, niż pieprzyć się z Tobą – zaśmiałam się pijacko, po raz setny tego wieczoru.

- Jeszcze się tego przekonamy, Clarisso. Wiele kobiet uwielbiało moje karanie.

- Nie jestem jakąś dziwką, która ulegnie każdemu – warknęłam.

- Nie omieszkam zaprzeczyć.

- Sugerujesz coś przez to?! – podniosłam głos.

- Ależ skąd? – spojrzał na mnie rozbawiony, puszczając oczko.

- Dupek – splunęłam.

- Nie pyskuj, Panno Watson, inaczej Ciebie też ukarzę – zagroził.

- Super, mam Ci pożyczyć linę lub krawat? – co się ze mną działo? Skąd ta prowokacja z mojej strony?

- Mam o wiele ciekawsze rzeczy – ponownie spojrzał na mnie. Był śmiertelnie poważny… no i nadal mega przystojny. – Chcę Cię o coś zapytać.

- Przecież wszystko o mnie wiesz? – podniosłam pytająco brew.

- Jesteś dziewicą?

- Ależ oczywiście! Czysta i nieskazitelna! – zaśmiałam się ironicznie.

- Czy to Ci się wydaje śmieszne? Pytam poważnie – powiedział, a po jego głosie słyszałam, że tracił cierpliwość.

- To już Twoja sprawa, jeśli mi nie wierzysz – wzruszyłam ramionami. Potem już poczułam, jak raptownie sen mną zawłada, a ja odlatuję, słysząc jeszcze jak Zayn woła mnie.

***

- O jasna cholera… - jęcząc, otwieram powoli oczy, czując przeszywając ból wzdłuż czaszki, jednogłośnie oznaczający jednego z największych kaców w moim życiu. Zakryłam poduszką twarz, by promienie porannego słońca nie padały na nią, lecz potem powoli ją odsłoniłam, ilustrując pomieszczenie, w którym się znajdowałam. To nie był mój apartament. Ten był zdecydowanie jeszcze bardziej ekskluzywny, od mojego, któremu też nic nie brakowało. – Sypialnia Malika – szepnęłam pod nosem, podnosząc się do pozycji siedzącej. Wtedy też odkryłam, że miałam na sobie tylko bieliznę. Zakryłam się kołdrą po samą brodę, szukając wzrokiem mojej sukienki. Leżała na komodzie obok łóżka, na którym byłam, wraz ze szklanką wody i jakimiś tabletkami. – Cóż za specjalna troska – prychnęłam, biorąc tabletki i połykając je, popijając wodą. W między czasie rozejrzałam się po sypialni, błądząc po niej leniwie wzrokiem. Tak jak Malik z charakteru, była w ciemnych kolorach i bardzo tajemnicza. Sufit był jasnoszary, a ściany niemalże czarne z dwoma białymi pasami, które ciągnęły się przez cały pokój. Meble były takie same jak w jego Rezydencji, a duże okna do połowy były zasłonięte czerwonymi firankami z jedwabiu.

No i brakowało w nim Malik’a.

Gdy próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć z poprzedniego wieczoru, miałam ogromną, czarną dziurę. Zza mgły pamiętałam jeszcze nagły przyjazd Zayn’a do klubu, a potem… nic.

Powoli wstałam z łóżka poprawiając ramiączka stanika, które opadły mi przez noc na ramiona i podciągnęłam figi do góry. W tym samym momencie gdy miałam zamiar sięgnąć po swoją sukienkę, drzwi od sypialni otworzyły się. Stanęłam sparaliżowana na widok pół nagiego Malik’a, który obserwował moją osobę z rosnącym pożądaniem.

Dominat, ja w samej bieliźnie, w dodatku tuż przy łóżku…

To się nie mogło dobrze skończyć.

******

Do zoba jutro moi kochani! xoxo.

Little Daddy's GirlOù les histoires vivent. Découvrez maintenant