- Krępuje mnie Pan, Panie Malik – przyznałam bez ogródek.

- Krępować Panią będę później.

***

- Jak mogłam myśleć, że ty będziesz miał normalny dom? – prychnęłam, ale jednocześnie byłam pełna podziwu, widząc jego przeogromną willę, jeszcze większą od tej, którą miał mój ojciec, lecz była w podobnym stylu.

- Nie wiem – parsknął śmiechem, wjeżdżając na posesję, gdy czarna, żelazna brama rozsunęła się przed nami. Malik był trochę jak tytułowy bohater Big Great Gatsby : Piekielnie przystojny, piekielnie dziany i… piekielnie seksowny. – Powinnaś być przyzwyczajona do luksusów.

- Nie znoszę ich – przyznałam szczerze.

- Ja też lubię trochę skromności – stwierdził na co buchnęłam śmiechem.

- Jeśli ty lubisz skromność, to ja jestem modelką Victoria’s Secret! – Zayn odwrócił głowę w moją stronę i jego kąciki ust wygięły się szelmowsko ku górze.

- Jesteś od nich lepsza – zarumieniłam się i odwróciłam głowę w inną stronę i przy okazji oglądać posesję. Monstrum, cudo nad cudami, zamek… byłoby wiele określeń, które by określały „willę” Zayn’a. Na pierwszy rzut oka widać było, że jego właściciel był kimś wielkim.

No i przy okazji dominatem.

- Ty robisz krzywdę kobietom? – zapytałam prosto z mostu, gdy wchodziliśmy do jego posesji. Spojrzał na mnie zaskoczona.

- Dlaczego niby? – odpowiedział pytaniem, ostrym tonem.

- No bo jesteś tym… dominatem, a ja wiem na czym to polega…

- Może po prostu źle to spostrzegasz, Clarisso – fuknął, biorąc moją rękę i ciągnąc przez resztę domu. Czując jego dłoń zrobiło mi się ciepło, a gdy wplątał w nią palce myślałam, że zejdę na zawał nim dojdę z nim do salonu. – Nigdy nie sprawiłem kobiecie krzywdy w tym co robię.

- Może Ci po prostu tego nie mówiły?

- I doszły ponad dwa razy? Wręcz niemożliwe – parsknął ironicznie. Nie wiem dlaczego, lecz wtedy wyobraziłam sobie siebie taką… nagą i związaną przed Zayn’em, leżącą na wielkim łożu.

Była to podniecająca myśl.

- Chcesz czegoś mocniejszego? – wymruczał, prowadząc mnie przez główną część domu. Powalała ona na kolana. Hol był duży i przestronny, a jego ściany były pokryte obrazami jakiś bardziej nowoczesnych artystów. Kątem oka obejrzałam również kuchnię i salon. Wszystko było idealne i bałam się, co mogłam zobaczyć na górze.

- Masz Bourbon? – siadłam powoli na białym kręconym krześle tuż przy barku, a on w między czasie otworzył swoją szafkę pełnego dużo procentowego asortymentu. Zdjęłam swój płaszcz i położyłam na oparciu dużej kanapy, po czym założyłam nogę na nogę i z łokciami opartymi o barek, obserwowałam masywny tył Zayn’a. Jego plecy… były takie szerokie i opięte przez marynarkę! Miałam ją ochotę z niego zedrzeć i dotykać je najdłużej jak tylko mogłam.

- Nie ładnie jest tak obczajać – zganił mnie, gdy nie zdałam sobie sprawy z tego, że był już odwrócony do mnie twarzą, a ja wciąż tkwiłam w tej samej pozycji.

- Ty możesz, ja nie? – uśmiechnęłam się kuszącą odbierając od niego kieliszek, a jego zawartość wypiłam za pierwszym razem.

- Widzę, że Pani gustuje w mocnych alkoholach – odparł, obserwując mnie z lekkim rozbawieniem.

- Przez inne nie będę miała odwagi z Panem przebywać – palnęłam, a w myślach kopnęłam się w dupę. Zauważyłam w jego oczach tajemniczy błysk, przez który zrobiło mi się jeszcze bardziej goręcej i chciałam zrzucić z siebie swoją małą czarną oraz wszystko pod nią.

- Wstydzisz się mnie?

- Jest Pan taki… władczy i mocno trzymający się zasad – stwierdziłam, czując jak kieliszek Bourbonu daje o sobie znać.

- Tylko w pracy, a tu… - podszedł do mnie powoli i stanął pomiędzy nogami, patrząc na mnie z góry. – Jestem kimś zupełnie innym.

- A co, jesteś gejem? – spytałam, parskając śmiechem. Malik spoważniał.

- Nie i nigdy nie byłem Clarisso – powiedział, odkładając kieliszek na bar. – Chodźmy na górę – wziął mnie za lekko spoconą dłoń i po dużych schodach weszliśmy na piętro, gdzie dominowała czerwień : kolor namiętności. Moje serce podskoczyło do gardła. Powinnam jak najszybciej wrócić do apartamentu, być jak najdalej od niego. Nie znałam go, a już szłam z nim na górę! Wiedziałam co chciał robić. Więc, tak jak podpowiedział mi umysłu, zatrzymałam się w połowie drogi, nieruchomiejąc. Zayn spoglądnął na mnie zdezorientowany. – Coś nie tak?

- Ja… Nie wiem… Czy mogę Ci ufać – rzekłam z trudem, robiąc co wyraz przerywnik. – Nie znam Cię, dowiaduję się, że jesteś dominatem… To dla mnie chyba zbyt wiele jak na jeden dzień, Malik.

- Zaufaj mi – Zayn uśmiechnął się lekko i pogłaskał mnie opuszkami palców po policzku. Przymknęłam oczy. – Nie zrobię niczego wbrew Twojej woli. Chcę by moja kobieta odczuwała samą przyjemność, a nie tylko dlatego, że tak mi się podoba. Choć pragnę Cię i mam ochotę pieprzyć Cię w każdym możliwym miejscu w tym domu… - zadrżałam głęboko słysząc te słowa. – Nie zrobię tego, dopóki ty nie będziesz o to błagać.

- Błagać? – wykrztusiłam.

- Uwierz mi, będziesz błagać – uśmiechnął się jeszcze szerzej. Nie skomentowałam tego, gdyż… nie wiedziałam co miało się stać w najbliższym czasie. Powróciłam do patrzenia. Drugie piętro było jeszcze bardziej ekskluzywne, niż pierwsze. Wszystkie kolory komponowały się w jedną, przejrzystą całość. Wazy i rośliny pięknie przylegały do krwistych ścian. Potem zobaczyłam duże drzwi z dębowego drewna. Byłam niemal pewna, że za nimi znajdowała się sławna sypialnia Zayn’a Malik’a, o której nie raz godzinami potrafił mi opowiadać David. I wtedy też odkryłam, że jest najbardziej obleśnym homo jakiego znałam. Jego fantazje o Malik’u były… ugh! Nawet ja nigdy nie miałam tak zboczonych myśli! – Wchodzi Pani? – spytał miękkim barytonem. Zorientowałam się, że jego dłoń już nie trzymała mojej, a stał teraz przy drzwiach i trzymał je na oścież. Dyskretnie wzięłam wdech i niepewnym uśmiechem weszłam do jego sypialni.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy : przeogromne łoże z dębową oblamówką, a tuż za nią do ściany był przyczepiony cieniowany pół okrąg, który tworzył „drewnianą” poświatę. Wyglądał mi na heban i klon w jednym, czyli bardzo bogatą mieszankę. Jasnoszara kołdra z dwoma białymi pasami na górze i na dole, okrywała materac z czystej bawełny. Leżysko zapierało niemały dech w piersiach. Cały pokój był pogrążony w lekkiej ciemności, lecz promienie padające z dwóch dużych, podłużnych okien oświetlało sypialnię. Było to bardzo przyjemnie.

- Piękne łóżko – skomentowałam z podziwem, dotykając nakrycia opuszkami palców.

- Dziękuję – odparł formalnie i usiadł w miejscu, które przed chwilą dotykałam. – Chciałabyś coś dla mnie zrobić, Clarisso?  

- Zależy co – wzruszyłam ramionami, a gula w moim gardle rosła ze zdenerwowania.

- Pokaż mi się – rzekł, zdejmując z siebie marynarkę.

- Przecież tu stoję – parsknęłam śmiechem.

- Rozbierz się dla mnie do naga, Clarisso. Chciałbym Cię zobaczyć.

****************

Do zoba jutro! xoxo. :3 

Little Daddy's GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz