- Clairy, nie rozłączaj się, proszę! – bez trudu rozpoznałam głos Luke’a i aż mną wstrząsnęło ze złości. On miał czelność jeszcze do mnie dzwonić po tym, co zobaczyłam?!

- Nie mamy o czym rozmawiać Luke, to koniec – powiedziałam bezuczuciowo przez zaciśnięte zęby.

- Proszę, daj mi się wytłu…

- Co masz mi wytłumaczyć?! Że moja matka rozłożyła przed Tobą nogi, bo ja nie chciałam tego zrobić i wykorzystałeś okazję na pieprzenie matki swojej dziewczyny?! – krzyknęłam zdesperowana. Odpowiedziała mi cisza, która łamała mi serce na kawałki. – Tak właśnie myślałam, ty parszywy chuju – warknęłam.

- Clairy, to nie tak naprawdę…

- Przestań się poniżać jeszcze bardziej. Moja matka na Ciebie czeka, więc zajmij się nią, a mnie zostaw w spokoju – i rozłączyłam się, fukając pełna presji. On Cię skrzywdził, Clair – mówił mi mój umysł. On Cię do cholery zdradził z Twoją matką! – Nie musisz mi o tym non stop przypominać – jęknęłam sfrustrowana, wtulając twarz w sierść Scarlet. Kilka chwil znowu zadzwonił mój telefon. Fukając nacisnęłam na zieloną słuchawkę, nie patrząc na numer i będąc pewna, że był to Luke. – Odwal się, ty pieprzony chuju!

- Clarisso, wszystko w porządku? – gdy usłyszałam ten głos, zarumieniłam się z własnej głupoty i w myślach pacnęłam się w czoło.

- Tak, Panie Malik, wszystko w porządku – odparłam, głęboko wzdychając. – Przepraszam za mój brak manier.

- Jakoś tych Twoich manier wczoraj nie widziałem – zauważył, a ja wywróciłam oczami. – Jak Pani minęła noc?

- Po to właśnie dzwonisz? By zapytać, jak mi się spało? – spytałam nie kryjąc zdziwienia i lekkie rozbawienia. – Skąd w ogóle Twój numer znalazł się na moim telefonie?

- Jest w telefonie opcja taka jak dodaj kontakt, radzę spróbować na przyszłość, nim Pani kogoś zacznie urażać na powitanie taką ilością wulgaryzmów – jego profesjonalny ton co raz bardziej mnie zaskakiwał. Po tym, jak wczoraj się zaprezentował, nigdy bym nie powiedziała, że ma w sobie choćby krztę czegoś… takiego!

- Powiem Panu, że wolę jak Pan mówi bardziej potocznym językiem – stwierdziłam, mimo chodem uśmiechając się gorzko.

- Czyżby? Czyli chcesz słyszeć, jak w przyszłości zamierzam Cię pieprzyć? – po moim ciele przeszły dreszcze, które… podnieciły mnie ledwo zauważalnie, ale w zakątkach mojej głowy powstała wizja, jakby to wyglądało.

- No, to zabrzmiało trochę inaczej – powiedziałam niepewnym głosem.

- Jeśli chce Pani znać szczegóły, chętnie je pokażę w praktyce przy najbliższej okazji.

O mamuniu! Jak się oddychało?!

- Nie wiem czy to dobry pomysł, Panie Malik. Chyba reputacja perfekcyjnego biznesmana jest dla Pana ważniejsza, niż pieprzenie się z obcą dziewczyną? – bąknęłam, wiedząc co za chwilę mi odpowie.

- Przeliczyłaby się Pani – wyczułam, że się uśmiecha, a moja wewnętrzna bogini dała o sobie znać. – Poza tym, Pani nie jest dla mnie aż tak obca.

- Ale Pan dla mnie owszem i myślę, że ta rozmowa zmierza donikąd – odparłam.

- Nie ma Pani racji. Daję sobie ręce uciąć, że choć trochę podnieciłem Panią i czuje przyjemne skurcze w podbrzuszu, prawda?

Skąd wiedział?!...

- Myli się Pan – zaprzeczyłam, co przypominało bardziej stęknięcie.

- Po Pani tonie głosu myślę, że trafiłem w Pani czuły punkt – mruknął tonem pełnym namiętności, a ja odczułam ten dźwięk dwa razy mocniej i poruszyłam się, by pozbyć się tego uczucia. A ono tylko się wzmocniło. Cholerne hormony. – Może ma Pani ochotę na lunch? Chętnie spotkam się z Panią po raz kolejny i będę podniecać na żywo.

- Mam pracę Panie Malik i jestem w trakcie przeprowadzki. Mam nadzieję, że Pan zrozumie.

- Ależ rozumiem, ale nie myśli sobie Pani, że tak łatwo odpuszczę – fuknął, przez co nareszcie usłyszałam tego Malika, którego miałam wczoraj zaszczyt poznać.

- Ależ nie śmiem w to wątpić, Malik – parsknęłam ironicznie. – Miłego dnia.

- Nawzajem Clarisso… – i rozłączyłam się, nim zdążył dokończyć. Wtedy dopiero odczułam, jak moje serce mocno biło.

- Boże, co ty ze mną robisz Malik… - stęknęłam pod nosem, masując dłonią dół brzucha, który mocno pulsował od seksualnego napięcia.

***

- Clairy, wszystko w porządku? Jesteś jakaś zamyślona – stwierdził Brad, gdy byliśmy już w połowie drogi do One Hyde Park. Ciągle w mojej głowie tkwiły słowa Zayn’a Malik’a, które za pewno tak łatwo nie miały jej opuścić przez najbliższy czas.

- Nie, zdaje Ci się – uśmiechnęłam się sztucznie, przeglądając Twittera. – Słyszałeś, że znowu Alicia Keys jest w ciąży?

- Zmieniasz temat – parsknął śmiechem, będąc skupionym na drodze. – Twój ojciec wyszedł potocznie wkurwiony z willi, co się stało? Już zalazłaś mu za skórę?

- Nie, po prostu… To Luke – westchnęłam.

- Twój chłopak?

- Były – poprawiłam go poważnym tonem.

- Nie dopytuję, bo widzę po Twojej minie, że masz ochotę rozwalić to auto.

- Jak najbardziej – prychnęłam.

Tego dnia i wyglądałam trochę na rozkapryszone dziecko bogatego ojca, ale byłam naprawdę zła od momentu, w którym zadzwonił Luke i Zayn, wyznając mi, że chce się ze mną pieprzyć. Po prostu świetnie! Nie marzyłam o niczym innym tylko słuchać tych idiotów o dziewiątej rano!

Pod One Hyde Park zajechaliśmy koło południa, gdyż po drodze z nerwów zachciało mi się jeść, więc  Brad kupił nam coś obojgu w Burger Kingu. Jedzenie trochę ukoiło moje zdenerwowanie, ale nie na tyle, bym mogła przestać o tym myśleć. W apartamentowcu ugościli mnie jak… damę. Lokaje zanieśli moje wszystkie rzeczy do mojego pokoju, a Gabriela, która witała gości poczęstowała mnie szampanem równie wykwintnym, jakie tata trzymał w domu.

- Twoje nowe auto czeka na Ciebie na parkingu podziemnym, a kluczyki masz odebrać w recepcji. Jeśli będziesz chciała coś ode mnie dzwoń śmiało, albo do swojego ojca. Jestem na wasze…

- Każde żądanie, kminie – skinęłam głową, przerywając mu. – Nie musisz udawać gentlemana, Brad. Wiem, że tego nie lubisz. Mojego ojca tu nie ma.

- Przynajmniej w Twoim towarzystwie. Normalnie leczyłbym o tej porze kaca – zaśmiałam się jak w jednej sekundzie zmienił postawę. – Dobra, nie trzymam Cię. Idź się rozgość, a na czternastą masz być w firmie, jasne?

- Jasne, lamusie – puściłam mu oczko.

- Czy ty mnie właśnie podrywasz, Clair? – parsknął śmiechem.

- Teraz mi wolno. Jestem wolna – uśmiechnęłam się promiennie i poszłam w stronę windy, która miała zawieść mnie na dwudzieste piąte piętro apartamentowca. Czekałam kilkanaście sekund, nim winda się zjawiła i do niej wsiadłam. Gdy jechałam na górę prawie jej nie czułam. Do około dziesiątego piętra byłam w windzie sama, dopóki właśnie na tym piętrze drzwi kabinowe nie rozsunęły się, a przede mną stanął Zayn Malik.

Który na mój widok był wyraźnie bardzo ucieszony.

- Mówiłem, że spotkamy się szybciej, niż się Pani tego spodziewa. 

*************************

Wstawię następny późnym wieczorkiem, jeśli nie zasnę XDD; 'D

Do zoba! xoxo.

Little Daddy's GirlWhere stories live. Discover now