**1**

370 12 6
                                    

Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku...

M. Pawlikowska-Jasnorzewska

Od miłości do nienawiści jest tylko jeden krok. Szkoda, że w moim przypadku nienawiść przebiegła maraton. Gdybym nie zabiła Larissy... Minęło tyle lat. Świat zmienił się niewyobrażalnie, a moje poczucie winy ani trochę nie zelżało, tak samo jak gniew i żal do Diego i Carlosa. Obaj zranili mnie jak nikt nigdy nie zranił.

Jednak ich chęć zemsty przerażała mnie i wciąż przeraża. Najwidoczniej uznali mnie za wroga i nie odpuszczą dopóki nie pomszczą siostry. Byłam już zmęczona tą ciągłą ucieczką. Postanowiłam w końcu na nich zaczekać. Co prawda wciąż ścigał mnie Carlos, lecz nie jestem głupia. Doskonale wiem, że Diego także depcze mi po piętach.

Zabawne, że właśnie nienawiść wobec mojej osoby zbliżyła tych dwóch do siebie jako braci. Nie zdziwiłabym się, gdyby ten błysk flesza, który widziałam to była również ich sprawka. Coś mi jednak mówiło, że to niestety nie oni.

Ktoś mnie śledził. Nie miałam pojęcia kto, ale skoro zrobił mi zdjęcia to sprawa była dość poważna. Nie chciałam, by moje fotografie trafiły do Aro. Bałam się co mógłby zrobić dowiedziawszy się, że żyję. Mimo, że nie zgadzałam się z wieloma jego decyzjami to wciąż był mój ojciec i tęskniłam za nim i za Sulpicją przez te wszystkie wieki.

Teraz jednak nie mogłam się rozczulać ani skupiać na byle błachostkach jakimi były pewnie zdjęcia zrobione przez turystę, który uznał mnie i Emery za niezwykle piękne kobiety. Teraz czekała mnie moja własna wojna.

Nie wiedziałam czy wyjdę cało z tego nowego planu jaki zamierzałam wcielić w życie,ale nie miałam zamiaru dalej się ukrywać. Co za dużo to nie zdrowo. Moje zmysły oszalały w jednej chwili. Poczułam krew. Byłam głodna. Coraz częściej, gdyż próbowałam żywić się krwią zwierząt. Nie chciałam już dłużej być potworem. Przynajmniej na tyle na ile mogłam to zmienić. Polowałam wraz z Emery, która lepiej sobie radziła z nowym stylem życia. Ja byłam bardziej krwiożercza. Poza tym mogłam też żywić się wampirzą energią, ale nigdy tego nie robiłam od czasów mieszkania wraz z ojcem w Grecji.

Miałam problemy w panowaniu nad głodem, a także nad swoim darem i to stawało się uciążliwe.Wiedziałam kto w tej kwestii może mi pomóc. Carlisle Cullen wydawał się mało zaskoczony, kiedy zadzwoniłam do niego i poprosiłam o spotkanie. O dziwo zaprosił mnie wraz z żoną do swojego domu. Nigdy wcześniej żaden wampir z mojego otoczenia nie mieszkał w domu jak ludzie, ale tym bardziej zaciekawiła mnie ta grupa wampirów, które postawiły się mojemu ojcu. Swoją drogą to jeszcze ich nie znałam, a już czułam, że będą sympatyczni. Oby tylko przeczucia mnie nie myliły.

Jako, że Emery była od jakiegoś czasu przy mnie, nie zgodziła się bym na to spotkanie z Cullenami udała się sama. Dom Cullenów był sprytnie ukryty w lesie z dala od drogi. Cisza spokój i czy ja usłyszałam bicie serca? Albo dwóch? O co tu chodziło??? Emery również to usłyszała, więc robiło się ciekawie. Podeszłyśmy do drzwi i od razu otworzył je uśmiechnięty, niesamowicie przystojny blondyn po trzydziestce. Przynajmniej z wyglądu. W niewielkiej odległości stało za nim kilkoro młodych wampirów.

Nie obawiałam się. Byłam z Emery starsza od nich wszystkich.

-Witajcie- odparł uprzejmie Carlisle. Po chwili u jego boku stanęła równie piękna kobieta.

Look in my eyes Onde histórias criam vida. Descubra agora