Rozdział 36

744 26 10
                                    

Nie sprawdzony

Po tym jak dojechaliśmy, zdecydowaliśmy, że za 15 minut spotykamy się w holu. Nie marnując czasu, od razu po wejściu odpięłam ze smyczy Willow, a dokumenty odstawiłam na biurku. Spojrzałam w lustro czy jakoś wyglądam, ale niestety włosy średnio przeżyły ten dzień. Rozpuściłam je sprawnym ruchem i zaczęłam je rozczesywać szczotką, którą uprzednio wzięłam z łazienki. W momencie kiedy włosy nie były już poplątane, ponownie związałam je w ulizany kucyk. Do kieszeni spodni włożyłam telefon i kartę do drzwi, a w rękę wzięłam maseczkę.

Wychodząc z pokoju, zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku windy. Na windę akurat długo nie musiałam czekać, bo była na moim piętrzę, wchodząc wdusiłam przycisk oznaczający parter. Winda daleko nie zajechała, bo tylko jedno piętro, nie zwracając za bardzo dużej uwagi na to kto wchodzi nadal przeglądałam różne bzdety w telefonie. Jednak osoba, która weszła do windy chciała zostać zauważona, podnosząc głowę znad telefonu, zauważyłam jakże zawsze uroczą Charlotte.

- Chciałaś coś?- spytałam miło, bez skojarzeń z sarkazmem. 

- Tak, chciałabym tylko ciebie poinformować, że nie radzę tobie zepsuć całej strategii Charles'a, bo doigrasz się. Tylko nie zapominaj o tym, że ona ma dziewczynę, jeśli myślałaś, że nie zauważyłam jak się na niego patrzysz. Tyle z mojej strony - dziewczyna po wypowiedzianych słowach wyszła z windy, a mnie zostawiła dosyć mocno zszokowaną. 

 Oczywiście, że chciałam być kochanką Charles'a, ale no jak widać w ogóle mi to nie wychodzi, więc nie powinna czuć się zagrożona. Proszę wyczujcie ten sarkazm, jakby co niby gdzie i jak podrywałam jej ukochanego chłopaka, mówiąc szczerza coraz bardziej rozumiałam co miała na myśli Caterina na początku sezonu. Wybudzając się z transu wyszłam z windy i ruszyłam w kierunku Max'a, którego zobaczyłam dosłownie przed chwilą. 

- To mogę wiedzieć gdzie jedziemy?- spytałam, nie ukrywając mojej ciekawskiej natury. 

- Oczywiście, że nie. Nie było by już w tym żadnej niespodzianki - powiedział, kiedy wsiadaliśmy do auta. 

- Wiesz co mógłbyś chociaż rąbek tej "tajemnicy"- zrobiłam takie jakby uszka króliczka i szczenięce oczka, żeby może go trochę złamać. 

- Dobra, powiem tylko tyle byłaś tam kiedy byliśmy młodsi i jeździliśmy w kartingu- powiedziała najwidoczniej zadowolony z siebie, bo na chwilę spojrzał na mnie z cwaniackim uśmiechem. 

- Powiem tobie, że bardzo mi pomogłeś. Teraz to wiem gdzie jedziemy adres i nawet kod pocztowy już znam!- obrażona założyłam ręce i spojrzałam się za okno, a ten idiota zaczął się śmiać. 

Po minucie mojego obrażonego humoru zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać. Kolejną część spędziliśmy na rozmowach, aby bardziej odświeżyć informacje o sobie i po wspominać stare czasy. Oczywiście nie mogło się odbyć bez mojego śpiewania, kiedy usłyszałam w radiu moją najnowszą piosenkę. 

(Przypominam piosenka jest bez teledysku)

W momencie kiedy ominęliśmy już przejechaliśmy spory kawałek to po znakach łatwo było mi już wydedukować, że nasz punkt docelowy to Londyn. Od momentu jak byłam tam z rodzicami to, ani razu nie przyjechałam tam na zwiedzanie, albo nie miałam chwili wytchnienia, bo w głowie tylko "praca, praca i tylko praca". Dlatego nie zdziwiłam się, że klasnęłam w ręce z zadowolenia jak mała dziewczynka, energicznie odwróciłam głowę w stronę Max'a.

Two Different Worlds / Charles LeclercWhere stories live. Discover now