Rozdział 33

747 28 17
                                    

Po około godzinie spakowałam swoje wszystkie rzeczy, a także rzeczy dla zwierzaków. Została mi tylko mała, ale ją chciałam zostawić na koniec, ponieważ nie chciałam jej budzić. Kiedy weszłam do jej pokoju, widok który ujrzałam dosłownie mnie rozczulił. Obok głowy Emilie spała Honey, a w jej nogach Mia, oczywiście Willow też nie mogło zabraknąć spała ona sobie smacznie na dywaniku obok łóżka. Uznałam, że zacznę ją pakować po cichu, aby jej tak wcześnie nie obudzić. Po pół godzinie spakowałam już wszystko co było potrzebne, więc mogłam już obudzić Emmy.

- Emilie, Emilie wstawaj- powiedziałam pół szeptem, szturchając ją w ramię.

Młoda zaczęła, coś cicho mówić pod nosem i się przeciągać, spojrzała na mnie swoim śpiącymi oczami w pytający sposób. 

- Jeszcze pięć minut, Ali proszę- poprosiła, przykrywając twarz kołdrą.

- Chodź Emmy wiem, że jest noc, ale pośpisz sobie w aucie. Na krześle masz ubrania, liczę na to, że jak przyjdę to będziesz gotowa i nie ma dyskusji- wstałam z jej łóżka i wzięłam na ręce Honey i Mię.

Włożyłam je do wcześniej przygotowanych transporterków, tak samo zrobiłam z Willow, która za mną poszła. W między czasie wzięłam jeden z plecaczków Emilie, do którego włożyłam picie i jakieś przekąski, które miałam na stanie u mnie w kuchni, a muszę przyznać było ich niewiele. Po uszykowaniu już dosłownie wszystkiego, poszłam do młodej, aby zobaczyć czy już jest gotowa i ku mojej radości była. Wzięłyśmy wszystkie rzeczy z mieszkania i pojechałyśmy windą na parking podziemny. Walizkę włożyłam do bagażnika, a transporterki dałam na tylnie siedzenia. Wsiadając do auta ogarnęłam jeszcze adres, który wysłał mi Max, przypominając jeszcze sobie na koniec czy na pewno wszystko wzięłam, co dopiero wtedy mogłam spokojnie wyruszyć w drogę. Nawigacja pokazywała około 4.30 godziny jazdy, czyli około 3:00-3:30 powinnam być na miejscu. 

- A gdzie my w ogóle jedziemy?- spytała Emmy, bawiąc się sowim ukochanym pluszakiem w kształcie pieska. 

- Do Monte-Carlo- odpowiedziałam, zatrzymując się na czerwonym świetle.

- Do babci i dziadka?- spytała, uradowana i zmieszana.

- Nie tym razem, nie do dziadków, ale to będzie niespodzianka.

Podczas pierwszej godziny drogi rozmawiałyśmy i śpiewałyśmy moje piosenki takie jak "Break My Heart" (Jak coś to chodzi mi o piosenkę Dua Lipy). Jednak zmęczenie przeważyło u młodej i po następnych 30 minutach zasnęła. Jazda jakoś płynęła, czasami pojawiały się minimalistyczne  korki spowodowane pracami robotniczymi, ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Słuchając piosenek w radiu usłyszałam piosenkę Jey'a, która jest duetem ze mną. Nie wiem czemu, ale mam jakiś dziwne poczucie wartości do tej piosenki. 

Mimo to, że słyszałam ją paręnaście razy, to co dopiero zaczęłam się zastanawiać czy jakby świat się kończył to poszłabym do Georg'a i czy on w ogóle by chciał mnie widzieć. Może jednak źle postąpiłam i powinnam powiedzieć, że też mi się podoba, nie Alice dobrze postąpiłaś nie warto było by go okłamywać. Czy byłabym szczęśliwa gdybym skłamała na temat odwzajemnionych uczuć, nie. Czy kiedykolwiek jeszcze będę mogła z nim porozmawiać bez niezręcznej atmosfery, nie wiem. Czy zależy mi na nim i będę starała się zbudować tą relację od nowa, tak. Z tym postanowieniem uznałam, że powinnam iść dalej. Jednak sam fakt, że jadę do Verstappen'a, do którego mam urazę za czasów dzieciństwa nadal mnie zadziwia. 

Two Different Worlds / Charles LeclercWhere stories live. Discover now