Rozdział 27

941 28 33
                                    


- Ivi weź głęboki wdech i wydech, i powiedz jeszcze raz- poinstruowałam ją.

- Josh on... no on mnie zdradził, bo jak rano do niego poszłam, aby zrobić mu niespodziankę, a on obściskiwał się z tą niby jego kuzynką- powiedziała już bardziej spokojnie, ale jednak nadal z łamiącym się głosem.

- No ja mu normalnie nogi z dupy powyrywam. Iv nie ma co płakać po takim debilu jak on, przylecę do ciebie jak najszybciej. Jesteś nadal w New York'u? - spytałam zdenerwowana, chodząc w kółko.

- Tak jestem, ale nie przyjeżdżaj masz przecież prace...- przerwałam jej, bo już gadała takie głupoty.

- Czy ty siebie słyszysz przylatuje do ciebie najbliższym lotem, mam gdzieś to czy mnie wywalą. Przyjaźń nie istnieje tylko kiedy jest dobrze, jasne. Świetnie nie słyszę sprzeciwu, na razie idź spać lub zjedz całe opakowanie lodów, ale nic więcej. Kocham Cię, bye- rozłączyłam się szybko, zanim zaczęła marudzić.

Od razu po rozłączeniu się zadzwoniłam do Giady, z którą też się przyjaźnimy tak samo jak z Jayden'em, mamy z nią gorszy kontakt w tym miesiącu, ponieważ miałyśmy inne pokazy niż ona.

- Jeśli chodzi o Ivi to za 3 godziny mam wylot z Nicei- powiedziała na wstępie.

- Ja wylecę z Budapesztu, ale nie wiem jeszcze, o której. Dobra to ja to idę się ogarnąć, a ty też tam rób co musisz- i tak jak poprzednio zakończyłam połączenie.

Po zakończeniu połączenia, wróciłam z powrotem do box'u ferrari. Tata spojrzał na mnie trochę zmartwiony, wzięłam od niego Emmily i trzymałam ją na rękach.

- Muszę wyjechać dzisiaj do Iv- powiedziałam do taty.

- Wszystko u niej w porządku, nic jej nie jest?- spytał zaniepokojony, moi rodzice tak samo jak Giade traktują Iv jak kolejne dziecko.

- Nic jej nie jest, ale nie jest w porządku duże "problemy w niebie".

- Ali mówiłaś, że wrócisz z nami- powiedziała bardzo smutna mała dziewczynka.

- Wiem przepraszam Emmy, ale ciocia Iv jest teraz bardzo smutna i muszę ją pocieszyć, tak jak zawsze robię kiedy ty jesteś smutna, ale obiecuje, że wrócę jak najszybciej- powiedziałam przeczesując ręką jej włosy i przytuliłam ją mocniej.

- Jeśli chcesz wyjechać stąd jak najszybciej to radzę tobie się zbierać, bo lot jest za dwie godziny- powiedział mój tata, który najwidoczniej przejrzał loty.

Odłożyłam Emmy na ziemie ostatni raz ją mocno przytuliłam tak samo jak tatę, chciałam już wychodzić, ale przypomniałam sobie jedną rzecz.

- Charles mógłbyś chronić mnie przed Mattią?- spytałam, na co pokiwał rozbawiony twierdząco głową.

Nie zważając już na nikogo, pobiegłam jak najszybciej do hotelu. Uznałam, że to nie ma sensu czekać na taxi, bo zajęło by to dłużej niż mój bieg do hotelu, który znajdował się 20 minut na pieszo od toru. Do pokoju hotelowego wleciałam jak oparzona, zaczęłam od podania Honey leków usypiających i zebrania jej zabawek do transportera. Uznałam, że spakuje moje walizki, ale najważniejsze rzeczy dam do plecaka, bo i tak duża część mojej garderoby znajduje się w mieszkaniu Iv, a przynajmniej w pewnym stopniu ominie mnie kontrola bagażu . W sprawie mojego pomysłu napisałam do taty z informacją, że jakby mógł to, żeby wziął ze sobą też moje walizki . Kiedy praktycznie kończyłam się pakować zadzwoniłam po taxi, aby był idealnie wtedy kiedy skończę się pakować. Po 25 minutach byłam już cała spakowana i przebrana, ponieważ uznałam, że jak na lot 12 godziny to przydałby mi się wygodny ubiór.

Two Different Worlds / Charles LeclercWhere stories live. Discover now