Rozdział 12

580 46 6
                                    

Jestem w ogródku, a co
robię pisze rozdział.


¶Naruto

Nie wiem co mam myśleć o tym co powiedziała mi Hinata. Pewnie nawet znając mnie za 10 lat nie będę myślał o dzieciach. Nie jest to dla mnie, a co trudniejsze znaleść odpowiednią alfę do tego, a najlepiej żeby to była mi przeznaczona. Mam ogromny mętlik, a znając moje szczęście lada chwila Sasuke tutaj przyjdzie, bo jest to jego pokój.
Kurde całe moje życie jest pokręcone, a mam tylko 16 lat. Jestem tutaj, nawet nie wiem dlaczego, nie wiem nawet czy spędzę tutaj całe życie, jest to bardzo śmieszne. Nie wiem co mam robić z swoim życiem. A do tego mam już mieć dzieci. Żart.

¶Sasuke

Ja właśnie przygotowuje dla Itachi'ego deser, drugi raz bo jak zawsze mój braciszek musi być wybredny i nie chce bananów z jabłkiem. A zażyczył sobie lody waniliowe z kawałkami czekolady i do tego rurka czekoladowa i jakieś ciastka. Lord. Na moje życzenie mogę mu nawet dać jabłko wytwarzane w trawie i dodane do tego sos karmelowy, ale z uszu. Ale znając go da mi dożywotnią karę, sprzątanie całego pałacu, to ja tego podziękuję.

Kurde czekam na Naruto, bo on pewnie zna si... A jednak znalazłem go w lesie to co ja mogę o nim wiedzieć. A co wiem, to, to, że jest bardzo ziemny jeśli chodzi o charakter i słowa. Raz jest milutki i potulny, a na drugi wulgarny i do wszystkiego się przyczepia.

Kurde, a gdy pierwszy raz go zobaczyłem to przy Itachi'm był taki słodki i malutki. Może w jakimś stopniu taki nadal jest, ale jednak to nie jest to samo co na początku. Trochę mi tego brakuje.

Kurwa przez te głębokie przemyślenia aż wyjebałem lody z stołu, a było już wszystko gotowe... Teraz od nowa. Kurde ja to mam szczęście.

*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×

— Masz tutaj.— Odparłem lekko zdenerwowany podajc mojemu bratu deser na biurko, bo ten dalej pracuje.— Jeśli coś Ci nie pasuje to sam sobie zrób.

— Czekaj, a łyżka?— Zapytał patrząc krzywym wzrokiem na lody.— Chyba mi nie powiesz, że zapomniałeś o czymś tak ważnym. Czym ja mam do jeść?

— Czekaj zachwilę wracam.— Powiedziałem otwierając szybko drzwi i w popłochu wyszedłem w z jego gabinetu.

*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×*•×

— M-masz.— Odparłem ciężko dysząc, przez maratonowy bieg od pokoju do kuchni.— Pasuje?

— No może być.— Opowiedział dalej mając swoją krzywą mimikę na twarzy.— A jakiś karmelowy sos do tego?

— Jest na dole, pod lodami.— Odparłem dumnie.

Itachi chwilę myślał, po czym spojrzał na mnie.

— Hmm... No może być, możesz już iść.

Wyszedłem szczęśliwy z gabinetu, odrazu kierując się w stronę mojego pokoju, by się wykąpać po ciężkiej pracy i nareszcie pójść spać. Tak, napewno tego mi brakuje.


Przepraszam za błędy,
ale nie chce mi się tego poprawiać.

SasuNaru a/o/bWhere stories live. Discover now