Rozdział 2

1.4K 118 29
                                    

¶Sasuke

Patrulujemy już w tym lesie trzecią godzine.
Po woli zaczyna mi się nudzić, Neji przeszedł
na stronę dobrego parafianina i jest po stronie Itachi'ego. Żadnych akcji, nikt nic, nie robi hałasu, poprostu cisza, a ja nie cierpię ciszy, lubię gdy jest tłoczno, coś się dzieje.

A do tego mój brat uważa, że już powinienem mieć lunę stada, gdy zostanę przywódcą, tak ciągle mówi, choć sam nie ma partnerki. Szczerze nie myślę teraz o tym, chce mieć jeszcze luz, nie chce odrazu wychodzić za mąż i do tego za byle jaką omegę.
Jeśli już tak naprawdę będę musiał, to chce by był to mój wybór, chce by moją żoną została mi przeznaczona omega. Itachi mówił też, że jeśli moją przeznaczoną będzie beta, to będzie ciężko urodzić dziecko. A musimy mieć potomka, by po mojej śmierci on przejął tron, a do tego moja luna musi urodzić alfę.

Neji sam nażeka, że brakuje mu drugiej połówki, za dwa dni umówiliśmy się, że pomogę mu odnaleść jego przeznaczoną. Mówiłem mu, że kiedyś się napewno odnajdzie i żeby najlepiej nie robił tego na siłę. Ale, że mam upartego przyjaciela to z tym nic nie zrobię.

Po chwili zauważyłem, że Itachi'ego i Neji'a ze mną nie ma. Pomysłałem, że może się gdzieś oddalili, ale ten las jest duży i by mnie tak nie zostawili. Wiedzą, że nie znam się zbytnio na tym lesie, gdyż w dzieciństwie nie raz się tutaj straciłem i to zawsze mój brat, musiał mnie ratować.

Usiadłem na ziemi, bo być może tutaj przyjdą.
Po czasie zdałem sobie sprawę z tego, że się myliłem. Robiło się ciemno, a ich dalej nie ma.
Nie, że się boje czy coś, ale nie chce tutaj spędzić sam nocy, co prawda został nam jeszcze jedne dzień patrolu, ale to nie zmienia zdania, że będę sam i bez Neji'a będzie nudno.

Po chwili gdy robiłem się senny, usłyszałem skomlenie, na ten odgłos się przestraszyłem.
Nigdy nie słyszałem czegoś takiego. Nikt nie powinien być w tym lesie, jeśli to omega to tym bardziej. Powinna mieć już swoją przeznaczoną.

Wstałem z ziemi i kierowałem się hałasem. Nie mogłem panować nad moim ciałem, pewnie kontrolę mojego ciała zawładneła moja wewnętrzna alfa. Tylko dlaczego?

Odgłos płaczącego wilka było słychać coraz bardziej.
A co jeśli to jest tylko przykrywka i ten ktoś będzie zbirem, albo złym człowiekiem.

— Przestań mną kierować.— Powiedziałem do mojej drugiej płci.

— Ty nigdy nie zrozumiesz. Musimy mu pomóc.— Odpowiedziała moja wewnętrzna alfa.

Oddałem się mojej wewnętrznej Alfie i oby miał rację, co do tego, że musimy mu pomóc.

Po chwili zauważyłem pod krzakami małe żółte coś.
Alfa oddał mi już kontrolę i niepewnie podszedłem do tego czegoś. Lekko się bałem, że to może być niebiezpieczne. Ale pomyślałem, że to przecież patrol i musimy zbadać teren, a Itachi i tak uważa mnie za jakiegoś mięczaka, więc może jak przyniosę mu to coś, to zmieni zdanie.

Wyciągnąłem niepewnie rękę, by złapać to coś. Nagle te żółte zwierzę, ugryzło mnie w dłoń. Odskoczyłem sycząc z bólu, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że to wcale nie boli.

— Yyy... T-ty te małe żółte coś. Jak się tu znalazłeś?— Zapytałem w sumie bez sensu, bo jeśli to jest zwierzę jakiegoś innego gatunku, to jak niby mi odpowie.

Tak jak się spodziewałem, nie dostałem odpowiedzi,
ale za to to coś się poruszyło. Mogłem ujżec jego niebieskie słodkie oczka, to jest pewnie omega, a to żółte coś to był jego 9 ogonowy? Ogon. Co jest dlaczego on ma 9 ogonów?

— Przepraszam, jesteś inny?— Zapytałem zbliżając się delikatnie do niego.

— J-ja... Nie wiem.— Odpowiedział słodkim wysokim głosikiem.

Nagle zanim coś dodałem, poczułem wanilię. To chyba od niego, był to bardzo intensywny i mocny zapach.

— Yyy... Masz rujię?— Zapytałem niepewnie, bo bałem się, że go przestraszę.

—... chy-yba T-tak.

— Ile masz lat?— Dopytałem.

—... 16.— Odpowiedział, po czym niechętnie, po woli zaczął się do mnie przybliżać.

Wystwiłem do niego rękę, by pomóc mu wstać, bo jak zauważyłem coś stało mu się z nogą. Ogólnie był cały poobijany i brudny, jestem ciekawy jak się tutaj znalazł, ale nie chce więcej już go wypytywać.

Złapał za moją dłoń, a gdy chciał wstać szybko upadł i pisknął z bólu. Czyli ma coś poważniejszego z nogą, że nie może wstać nawet z pomocą. Kucnąłem na jego wysokość i zabrałem go na ręce, na co on zdezorientowany chciał uciec, ale gdy wypuściłem moje fermony, zauważyłem, że się uspokoił.

Jest bardzo leciutki, nigdy bym nie podniósł 16latka, ale on wydaje się inny... taki kruchy.

Odrazu po naszym zbliżeniu, poczułem jego mocne i uspokajające fermony. Najlepiej gdybym trzymał go zdala od Neji'a, bo pewnie odrazu by się na niego rzucił.

Po chwili zauważyłem mojego przyjaciela, który szybko do mnie biegł, krzycząc coś.

— Sasuke! Gdzie ty byłeś?! Szukałem Cię! Itachi nażarł się stre...

— Zamknij się młotku, on śpi.— Przerwałem mu szeptając i spoglądając na żółtą kulkę, która sobie spokojnie spała na moich rękach.

Neji zdziwiony moimi słowami, spojrzał na 16latka. Po czym pogłaskałem jego blond włosy i pocałowałem w czoło, na co on mruknął i bardziej się we mnie wtulił.

— Yyy... Sasuke co Ty robisz? Skąd Ty wziąłeś to coś? — Dopytywał na szczęście szeptając.

— Znalazłem... A gdzie mój brat?— Spytałem zmieniając temat i rozglądając się, nigdzie nie widząc Itachi'ego.

— Szuka Cię! On już cały w nerwach! Nawet ściął jedno drzewo!

— Dobra! Weź się zamknij.

Nagle poczułem jak blodnyn budzi się i mruczy przecierając oczka. Spojrzał na mnie z dołu, a później skierował wzrok w stronę Neji'a, przez co się przestraszył.

— Spokojnie on Ci nic nie zrobi. Neji masz jakąś wodę? Pewnie chce mu się pić. Prawda?— Zapytałem kierując wzrok w stronę blondyna.

— M-może t-tro-ochę.— Odpowiedział jąkając się co było bardzo słodkie.

Neji szukając wody w plecaku, ciągle spoglądał na blondyna. Nie wiem dlaczego, ale wydawaje mi się, że Neji coś kombinuje.

SasuNaru a/o/bWhere stories live. Discover now