22.

50 4 0
                                    

Poniedziałek.
Nikt ich nie lubi.
Po wyczerpującej niedzieli, rano wstałem jak praktycznie nowonarodzony.

- Dzień dobry...- szepnąłem do ucha Louisa.

-Hmm...- mruknął. - Jak się masz?

- Świetnie. A ty?

- Też. Nie wiem co nam Gemma podała, ale jest dobrze.

- Idziemy na śniadanie? Chcę sobie w końcu w miarę pojeść. - powiedziałem.
- Tak, tak. Chodźmy.

Wstaliśmy z łożka.
Godzina 9, więc w miarę przyzwoita jak na nas.
Gemmy nie było.

- No w końcu można przyrządzić sobie jedzenie samemu. - westchnął zadowolony Louis.

Zauważyłem na stole kartkę.
"Poszłam do sklepu. Jeśli wstaliście macie śniadanie już przygotowane, tabletki obok. Powinnam być za jakieś 30 minut. Gemma xxx"

- Lou, Gemma już o nas zadbała. - zerknąłem na stół. - Wszystko jest przygotowane.

- Oh. - westchnął.

- Więc musimy zjeść.

- No dobra. Brakuję mi samodzielnego robienia jedzenia. Wiesz jaką to daje mi satysfakcję, prawda?

- Wiem. - złapałem jego rękę.

- Czasami Gemma traktuje nas za dziecinnie.

- Ma bardzo rzadko gości, więc stara się, żebyśmy się dobrze tutaj czuli.

- Wiem. Więc jedzmy. - powiedział.

Jedliśmy w spokoju, a po paru minutach wróciła Gemma z kilkoma torbami (oczywiście ekologiczne, bo jakżeby inaczej)

- Nie wierzę, wstaliście z łóżka. - powiedziała zdziwiona i położyła torby na stole. - Już lepiej?

- Tak. Nawet bardzo. - powiedziałem.

- Powiedz mi...co ty przez ten cały czas dawałaś? - zapytał Lou.

- To co mnie mama nauczyła. Czyli leżenie w łóżku, tabletki, oczywiście wszystko zależy od tego co się dzieje. Herbata z miodem zawsze działa. I to w sumie tyle. - rozłożyła ręce. - Nic nadzwyczajnego.

- Robię praktycznie to samo a i tak kończy się leżeniem w łóżku przez tydzień. - westchnął.

- Teraz przynajmniej wiesz co robić. - pogłaskałem go po ramieniu. - A tak w ogóle to mam pytanie Gem.

- Tak?

- Możemy iść pozwiedzać tutejszą okolicę?

- No nie wiem...Chyba wam się nic nie stanie. Ale bierzcie jeszcze te tabletki.

- Okej. - uśmiechnąłem się zadowolony.

- To wyjdziemy po południu. - powiedział Louis.

- A właśnie! - zawołała Gemma. - Mama chce porozmawiać z tobą Harry.

- Cholera, zapomniałem totalnie żeby zadzwonić. Shit.

- Mniej więcej coś tam jej pisałam. Ale no lepiej zadzwoń.

Nie miałem z nią kontaktu (licząc od czwartku) prawie 5 dni.

- Tak, tak. Już dzwonię. - złapałem telefon do ręki i wykręciłem numer.
Zamknąłem się w pokoju.

- Cześć mamo... - powiedziałem ze wstydem. - Przepraszam, że w ogóle nie dzwoniłem, ale...praktycznie nie mam czasu.

- Cześć Harry! Nic się nie dzieje. Byłabym bardziej zła, gdybym nie miała żadnych informacji, ale przynajmniej Gemma coś pisała. Jak się czujesz tam w Londynie? Podoba ci się?

Always in my heart ~ larry stylinsonWhere stories live. Discover now