10.

64 5 0
                                    

Szliśmy sobie wolnym krokiem do domu.

I nadal przetwarzałem informację, że Gemma kazała mi iść z Louisem.
Stwierdziła chyba, że spędzamy za mało czasu ze sobą.
W pewnym sensie miała rację.

- Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. - odezwałem się.

- Dlaczego miało by się stać? Harry...ona tutaj spędziła całe swoje życie. Zna drogę do domu. Spokojnie. Nikt jej nie zaatakuje. Hazz, to tylko Doncaster, a nie żaden Londyn.

Uśmiechnąłem się delikatnie.
Ta wizja odrobinę poprawiła mi humor.

- Poza tym w Londynie pewnie też wychodzi o takich porach. - dodał.

- Racja.
Objął mnie ramieniem.

- A może Louis ja jestem złym bratem? - powiedziałem po chwili.

- Dlaczego tak twierdzisz?

- No bo... pozwoliłem Gemmie odejść. W sensie czuję, że ja i ona się trochę oddalamy od siebie.

- Posłuchaj, - odpowiedział Louis. - Gdyby ona cię potrzebowała lub chciała z tobą spędzić czas, sprzeciwiłaby się. A ona cieszy się twoim szczęściem, wiesz? Widać to. I ona cieszy się, że jesteś taki radosny... Masz cudowną siostrę Harry. Naprawdę. I kochanie, przestań się tak zamartwiać. Spędzicie przecież parę dni razem. - szepnął mi do ucha.

- Ym, masz rację. - i wziąłem go za rękę, po czym on się szeroko uśmiechnął. - Ale od jutra chcę z nią spędzić jak najwięcej czasu.

- Nie będę cię nigdzie wyciągać. Obiecuję. To będzie tylko twój czas i Gemmy.

Pokiwałem głową.
Louis ma rację. Mam cudowną siostrę. Ona jest ze mnie dumna. I za to ją strasznie kocham.

Szliśmy tak w milczeniu, aż w końcu doszliśmy do domu.

- To co dzisiaj robimy? - zapytał Louis od razu po przekroczeniu progu.

- Nie wiem. - odpowiedziałem i wzruszyłem obojętnie ramionami. - Jeszcze nie mam pomysłu. - i się uśmiechnąłem.

Po zamknięciu drzwi pocałowałem go. Tak, potrzebowałem tego jak tlenu.
Z każdą chwilą pożądanie we mnie rosło.

Miałem nadzieję na dobrą noc, więc od razu wziąłem się do roboty. Szkoda marnować czasu.

- Widzę Harry, że bez żadnych wstępów. - zaśmiał się. - Podoba mi się  to. - mruknął.

Rzuciliśmy się na łóżko i w pośpiechu zdejmowaliśmy ubrania.
Louis zatopił swoje ręce w moich włosach i je delikatnie pociągnął.

- Oooh. - jęknąłem.

Całowaliśmy się gorąco. Dobrze, że ściany są dźwiękoszczelne, bo zachowywaliśmy się jak totalna dzicz.
Mieszkaliśmy trochę na odludziu, ale i tak.

Głaskałem go po torsie i całowałem każdy kawałek jego ciała.
On cicho pojękiwał.

- Louis... - wyszeptałem między jękami. - Mam pomysł. Zróbmy coś nowego...

- O co ci w tym momencie konkretnie chodzi? - uniósł brwi do góry.

- M-może zrobię ci loda? - szepnąłem.

Louis się odsunął.
Czy powiedziałem coś nie tak?

- Poważnie? C-chcesz tego? - zapytał. - Nie chcę nic na siłę. To ty decydujesz... - podrapał się po głowie. - To nie za dużo dla ciebie?

Widać było w jego oczach odrobinę zmieszania.

- Tak. Cholernie chcę tego. I to zrobię. - odparłem zdecydowanie.

Always in my heart ~ larry stylinsonWhere stories live. Discover now