Rozdział 25.

1.1K 64 47
                                    

Leon Demirow.

Opieram się o ścianę i zamykam oczy. W mojej głowie przewijają się wciąż te same obrazy ubiegłej misji. Najbardziej męczy mnie scena, w której omal Tina nie zginęła. Moje zmęczenie daje mi w kość, jednak teraz mam ważniejsze sprawy. Od ponad dwóch godzin czekam przed pokojem gościnnym w moim domu na jakiekolwiek wieści od lekarza. Ledwo co udało mi się przewieźć Tinę do Vegas. Gdyby nie sytuacja i okoliczności, zapewne byłaby w szpitalu, ale nawet sam lekarz powiedział, że nie ma czasu do stracenia i dlatego szybko przewieźliśmy ją do mojego domu. Skoro taka decyzja zapadła, to musi oznaczać, że było z nią bardzo źle, jak nie makabrycznie. Już podczas lotu nie było dobrze i naprawdę cieszyłem się, że był z nami medyk. Nie było żadnego kontaktu z Tiną, miała wysoką gorączkę i wymiotowała. Może zdawać się to niczym dziwnym, ale ona wymiotowała krwią. Przysięgam, że nigdy w życiu nie panikowałem tak jak wtedy w samolocie. Podczas żadnej misji nie byłem tak zestresowany i przestraszony niż wtedy, kiedy sam lekarz nie wiedział jak jej pomóc.

Opuszczam bezradnie głowę i wzdycham ciężko. Myślałem, że kiedy ją uratuję, wszystko pójdzie z górki. A tymczasem jak zwykle rzuca się nam kolejne kłody pod nogi. Powinienem się już przyzwyczaić, bo przecież to nie pierwszy raz. Tylko czemu akurat ona musi cierpieć? Dlaczego nie jestem ja na jej miejscu? Naprawdę wolałbym przejąć na siebie całe jej cierpienie, po to aby móc zobaczyć ją całą i zdrową. Może i to głupie, ale w tym momencie chciałbym być na jej miejscu, żeby nie patrzeć na jej krzywdę. O wiele bardziej wolę sam cierpieć.

- Leon. - słyszę obok siebie, przez co niechętnie unoszę głowę, spoglądając na osobę. - Może usiądziesz? - pyta Tyler, na co kręcę przecząco głową. Jestem totalnie słaby i do takiego stopnia bezradny, że nie radzę sobie z niczym. To wszystko mogło wyglądać inaczej, gdybym nie był takim idiotą, jakim jestem. - Ursula prosiła mnie, żebym zaprowadził cię do sypialni. Musisz odpocząć, wyspać się i zdobyć siły, żeby...

- Jak myślisz co jej jest? - przerywam mu, kompletnie nie słuchając jego paplaniny. - Myślisz, że ona...

- Leon, proszę cię... - odpowiada zmęczony i łapie się za głowę.

- O co mnie prosisz? - pytam i spoglądam na niego. - O to, żebym zostawił ją i poszedł spokojnie spać? Myślisz, że jestem w stanie kurwa chociaż zmrużyć oko, kiedy ona tam leży? - wskazuję na drzwi obok mnie. Tyler wzdycha i kręci głową, ale widzę, że odpuszcza. - Ona krwawiła na moich rękach. Przeze mnie, czyli dupka, który nie potrafił o nią zadbać, spotkało ją to wszystko. Tak się wkręciłem w ściganie Arona, że zapomniałem po co to wszystko faktycznie robię, rozumiesz? I ona przez to oberwała. Nie ja, jakbyś nie zauważył.

- To nie twoja wina.

- Nie moja? - pytam i prycham. - Oczywiście, że moja. Dobrze o tym wiem i nigdy sobie tego nie wybaczę.

- Gdyby Aron nie był psycholem, to by się nie stało. Zapominasz o tym. Wszystko wyglądałoby inaczej.

- Ale ja wciąż mogłem coś zrobić! - krzyczę i podchodzę bliżej mojego przyjaciela. - Nie próbuj mnie pocieszać, błagam cię. Nie dość, że dopuściłem do tego, aby najpierw postrzelili Michaela, potem porwali moją Tinę i prawie ją zamordowali, to jeszcze przez to wszystko straciłem najlepszego przyjaciela, czyli kurwa ciebie. Nie widzisz tego? To wszystko to moja wina i nie broń mnie tylko dlatego, że Aron jest psycholem.

- Nie straciłeś przyjaciela. - odpowiada Tyler, a ja patrzę na niego zmieszany. - Przemyślałem to wszystko. Od początku do końca. Rozumiem twoje postępowanie i zagubienie w pewnym momencie. Musisz sobie uświadomić, że nie jesteś w stanie wszystkiego dopilnować. - tłumaczy mi, a ja nie odzywam się, nie mając siły się z nim kłócić. - Owszem, jesteś szefem mafii, królem Vegas, ale jesteś również tylko człowiekiem. Istotą, która ma uczucia i to normalne, że się obwiniasz, choć nie powinieneś, bo powtarzam, to nie jest twoja wina. - kończy, na co ja wzdycham. Nie ma sensu się z nim dalej kłócić. To i tak w niczym nie pomoże. I tak stał się cud, że Tyler potrafił mi wybaczyć.

Ponad Życie Mafioza |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz