Rozdział 16.

1K 58 44
                                    

(1/3)

Leon Demirow.

Wychodzę z długiego korytarza i kieruję się w stronę parkietu. Muzyka dudni niemiłosiernie, jednak raczej nic z tym nie zrobię. W końcu to impreza. Podchodzę do baru i zauważam przy nim moją siostrę. Kobieta uśmiecha się do mnie, więc podchodzę do niej, skanując parkiet w poszukiwaniu mojej blondynki. Przystaję przy siostrze i opieram się o blat, nie dostrzegając Tiny w tłumie. Przysięgam, że jeśli ją jakiś kutas zaciągnął w ustronne miejsce, to obetnę mu jaja i rozpruje go jak świnie. 

- Spokojnie braciszku, wyluzuj. Zaraz ci żyłka pęknie. - śmieje się Lauren, a ja przewracam oczami, nie odrywając wzroku od tłumu ludzi.

- Pogadamy za kilkanaście lat. - odpowiadam i spoglądam na nią, a potem otwieram szerzej oczy. - Wy się zmówiłyście, czy jak? - pytam i spoglądam na jej strój. Lauren również jest ubrana adekwatnie do imprezy, jednak jej ubiór nie jest tak wyzywający, jak Tiny. - Tyler pozwolił ci tak wyjść z domu?

- Nie musiał mi pozwalać, bo nie ma nic do gadania. - wzrusza ramionami, a na jej twarzy pojawia się chytry uśmiech. - Zagroziłam mu szlabanem na seks, to zrobił się potulny. 

- Jesteś okrutna. - stwierdzam, a ona prycha.

- Powiedz mi coś czego nie wiem. - odpowiada i popija sok. - Tęsknie za whisky.

- Nie przesadzaj. - mówię, a potem spoglądam ponownie na parkiet. 

Od razu zauważam poszukiwaną przeze mnie blondynkę, a to co widzę potem powoduje, że zaciskam mocno zęby. Jakiś typ tańczy z nią, a ona bawi się w najlepsze. Przysięgam, że obetnę mu łapy, jeśli ją choćby dotknie. Kiedy typ faktycznie zaczyna ją dotykać, odrywam się od wyspy, a gdy mam zamiar tam do nich podjeść, zatrzymuje mnie mocny uścisk. Odwracam się w stronę tej osoby, zauważając, że Lauren trzyma mnie za łokieć i kręci głową. 

- Nigdzie nie idziesz. Miałeś już swoją szansę, złamasie. - mówi, na co mrużę oczy.  Wyrywam się z jej uścisku i patrzę na parkiet, mając ochotę coś rozwalić.

- Ten chuj ją dotyka. - warczę przez zaciśnięte zęby, wpatrzony w nich, a Lauren wzrusza ramionami.

- Mogłeś to być ty, ale jesteś idiotą.

- Powiedz mi coś czego nie wiem. - przedrzeźniam ją, a ona uśmiecha się chytrze. - Nie potrafię z nią rozmawiać po tym, jak zataiła tak ważną rzecz.

- Jaka szkoda. Ja jakoś potrafię z nią normalnie pogadać, po tym, gdy mi wszystko powiedziała, a ty się zachowujesz jak rozwydrzona księżniczka. - prycha, a ja marszczę brwi.

- Co? - dziwię się, na co Lauren wzdycha.

- Gówno. To co słyszałeś. - odpowiada i kiwa głową do barmana, dając mu znak, żeby dolał jej soku.

- Obyło się bez dramy?

- Tak, durniu. Bo ja w porównaniu do ciebie, znam ją dłużej i inaczej patrzę na sprawy z nią związane. - wzrusza ramionami. 

- To znaczy? - pytam, a ona wzdycha. Kręci głową, a potem poważnieje i spogląda na mnie. 

- Słuchaj Leon. Może to co ci powiem, spowoduje, że choć trochę ją zrozumiesz. Ona z pozoru może i wygląda na normalną i silną kobietę, ale tak nie jest. Uwierz mi, że przeszła wiele. Nie mogę ci powiedzieć prawdy, bo ona powinna to zrobić sama, ale żeby do tego doszło musi ci zaufać. Znam ją długo i nie dziwię się, że postąpiła tak, a nie inaczej.

- Dobrze wiesz, że gdyby nam powiedziała...

- Ale nie powiedziała. - przerywa mi i piorunuje wzrokiem. - Już raz zaufała takiemu co miał jej pomóc i skończyło się to... Źle, a dla niej makabrycznie. - ucina i wbija wzrok w szklankę. Nie ukrywam, że zaintrygowało mnie to co Lauren powiedziała. - Dlatego bądź wyrozumiały, albo przynajmniej postaraj się. Nie mówię, że musisz być taki dla wszystkich, ale dla niej warto. Ona musi nauczyć się tobie ufać.

Ponad Życie Mafioza |ZAKOŃCZONE|Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum