Rozdział 7.

1.2K 51 45
                                    

Martina Ellors.

Stoję przy lustrze i próbuję zatuszować mojego siniaka. Jak na razie idzie mi to świetnie, bo już prawie go nie widać. Gdy kończę zadowolona spoglądam na lustro i dokładnie skanuję  swoją twarz. Jeśli nikt się nie przyjrzy, to nic nie zobaczy. Wzruszam ramionami, a potem odkładam wszystkie kosmetyki do szuflady mojej toaletki. Użyłam ich dość sporo, żeby zakryć fioletowe przebarwienie na mojej twarzy. Na całe szczęście nie boli już tak, jak bolało wcześniej. Miałam szczęście, że Leon nie dopytywał o szczegóły tego, jak zrobiłam sobie siniaka. Ostatnie czego potrzebuje, to aby się mu tłumaczyć. Powinnam dziękować temu, kto wymyślił kosmetyki, które pozwoliły mi zakryć ślad po uderzeniu. Mam nadzieję, że nikt nie zauważy, a ja nie będę musiała się tłumaczyć. 

Stwierdziłam, że zrobię tak jak kazał Aron. Będę siedziała cicho. Wiem, że to jest nieodpowiedzialne, ale z drugiej strony nie wiem na co jeszcze go stać. Nie boję się o swoje życie, a o życie moich bliskich. Nie chcę ich narażać, dlatego, że mieszkam z psycholem. Poza tym obiecał mi, że więcej nikogo nie skrzywdzi. Nie powinnam mu ufać, jednak jestem w sytuacji, w której nie wiem co mam robić i tylko takie rozwiązanie wydaje mi się słuszne.

Wzdycham ciężko i wychodzę ze swojego pokoju. Dziś mam w planie ponownie odwiedzić klub, jednak tym razem z innym zamiarem. Pamiętam dobrze, że świetnie mi się gadało z Lukiem, który jest naprawdę fajnym facetem. Stwierdziłam, że warto spróbować wyciągnąć od niego numer. Może coś z tego będzie? Przecież nie mogę przez całe życie płakać za Leonem. Życie toczy się dalej. On ma żonę i dał mi jasno do zrozumienia, że nic między nami nie było.

Przynajmniej z jego strony.

Na całe szczęście, że nie udało mu się mnie omamić doszczętnie. Tacy faceci jak on myślą tylko o jednym i Leon właśnie to miał na myśli. W końcu on może mieć takich jak ja na zawołanie.

Kręcę głową odgarniając myśli o nim. Muszę to zostawić za sobą, a najlepszym sposobem na to będzie Luke. Mam nadzieję, że chociaż da się namówić na kawę, bo przecież nie muszę od razu pakować się w związek. A jeśli nam nie wyjdzie, to może zyskam przyjaciela?

Żeby się o tym przekonać, muszę dotrzeć do klubu.

Z tą myślą prędko ubieram się w płaszcz i kozaki i wychodzę z domu. Kieruję się na parking, a potem wsiadam do samochodu i pełna nadziei odpalam pojazd. Pomimo sytuacji mam w sobie dużo energii i mam zamiar ją wykorzystać. Podczas jazdy, piszę SMS do Lauren, że dziś ją w końcu odwiedzę. Muszę zadbać o nią i dzidziusia, jako najlepsza ciocia, ale pierwszy przystanek jest pod klubem.

Kilka minut później jestem pod budynkiem i pewna siebie wysiadam z samochodu. Nie wiem skąd u mnie jest tyle energii, ale wcale mi to nie przeszkadza. Zamykam samochód na klucz, a następnie wchodzę do klubu. Zauważam, że jest w nim mało osób, co mnie nie dziwi, bo w końcu jest za wcześnie na jakiekolwiek imprezy. Podchodzę do baru i widzę, że nie ma przy nim Luke'a. Serdecznie uśmiecham się do barmana i rozglądam się w poszukiwaniu mężczyzny. Widzę jak barman przygląda mi się badawczo, a potem podchodzi do mnie i opiera się o blat.

- Szukasz kogoś? – pyta, przez co moja uwaga skupia się na nim.

- Właściwie to tak. Myślałam, że Luke ma zmianę, ale zastałam ciebie. – odpowiadam, a on przytakuje rozśmieszony.

- Dosłownie przed chwilą skończył. Jest jeszcze na zapleczu. Zawołać go?

- Jeśli mógłbyś, to będę wdzięczna. – uśmiecham się, a mężczyzna od razu odchodzi ode mnie.

Czekam kilka minut i później widzę jak z drugiego pomieszczenia wychodzi Luke oraz barman, z którym przed chwilą rozmawiałam. Luke kiedy mnie widzi uśmiecha się, co odwzajemniam, a potem podchodzi do mnie.

Ponad Życie Mafioza |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now