Rozdział 24.

1.1K 67 56
                                    

Leon Demirow.

Połączenie przerywa się, a ja przez chwile siedzę wpatrzony w ekran. Kurwa, przecież ona chciała powiedzieć, gdzie są. Od razu wstaję i zabieram swój płaszcz. Nie ma czasu na siedzenie, bo tylko mogę się domyśleć co Aron może zrobić Tinie po tym, kiedy o mało się nie wygadała. Podchodzę do drzwi, jednak ktoś zatrzymuje mnie, ciągnąc za ramie. Spoglądam na tę osobę, ogarniając, że Tyler trzyma mnie i patrzy nieco mieszany.

- Co ty robisz? - pyta, a ja wyrywam się z jego uścisku.

- Prawie się wygadała. Wiesz co to oznacza? - pytam a on nie odpowiada. - To oznacza, że albo zmienią miejsce, albo Aron ją zabije. Jedno z dwóch. A to zaś oznacza, że nie możemy siedzieć bezczynnie. Przechodzimy do planu B. - szybko dopowiadam i chce wyjść, ale Tyler wciąż mi na to nie pozwala. Patrzy na mnie i zapewne próbuje doszukać się choć trochę niepewności. Aktualnie jednak jej nie znajdzie, bo jestem pewien tego co chce zrobić. Tyler wzdycha i kręci niedowierzająco głową.

- W takim razie chodźmy. - mówi zrezygnowany, a potem w końcu mnie przepuszcza.

- Raphael, Michael. Idziemy. Tony, przygotuj sprzęt szpiegujący i słuchawki.

- Dla ilu osób? - pyta Tony, tym samym po raz kolejny zatrzymując mnie w pokoju. Wzdycham i posyłam mu zirytowane spojrzenie.

- Przygotuj wszystko co masz.

- Przecież to jest ponad...

- Koniec dyskusji. Wychodzimy. - mówię i szybko opuszczam pomieszczenie.

Zaraz za mną idzie Tyler, który próbuje mnie zatrzymać. Zapewne chce się dowiedzieć czegoś więcej, ale ja muszę jak najszybciej znaleźć się w samolocie, aby lecieć na Cypr i uratować Tine. To jest teraz najważniejsze. Szybko przechodzę do auta, a mężczyźni wsiadają za mną. Zapinam pasy i od razu odjeżdżamy spod budynku.

- Jaki masz plan? - pyta Tyler, na co wzdycham.

- Prosty. - wzruszam ramionami, próbując utrzymać wewnętrzny spokój. - Zabieramy arsenał, zbroimy się i za godzinę odlatujemy na Cypr.

- Dzwonię do oficerów. - oznajmia i od razu wyjmuje telefon.

- Niech starają się być jak najbardziej niezauważalni. Jestem niemalże pewien, że Murat kontroluje pobliskie linie lotnicze tu w Vegas i na Cyprze, dlatego najlepiej jak wylecimy z mojego lotniska i wylądujemy w bezpiecznym miejscu, do którego nie ma dostępu.

- Z tego co wiem, Murat przejął jedynie bazę lotniczą Akrotiri na Cyprze. - odzywa się Raphael, a ja przyśpieszam.

- Kurwa, to jest najbliższa baza, a z niej by było najszybciej do jego posiadłości. - kręcę głową i zastanawiam się jak to rozegrać. Trudno, trzeba w takim razie zaryzykować. - To skorzystamy z bazy marynarki wojennej. Tego raczej ten chuj nie kontroluje, prawda?

- Nie kontroluje, ale ktoś może tam nas sprawdzić. Nie mamy tego na własność. - przypomina Tyler, na co wzdycham.

- Załatwię to. - odpowiada Raphael. Spoglądam na niego zdziwiony w lusterku, a on wzrusza ramionami. - No co, nie tylko ty masz znajomości.

- Świetnie. Mam nadzieje, że wiecie jaki jest początkowy plan.

- Tak. - odpowiadają w tym samym czasie Raphael i Tyler. Michael siedzi cicho i zauważam, jak mężczyzna robi się blady.

- A ty? - zwracam się do niego, a on spogląda na mnie niepewnie.

- Tak właściwie to nie bardzo to wszystko rozumiem. - odpowiada, a ja prycham.

Ponad Życie Mafioza |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now