Rozdział XV: W okowach miłości

1.1K 22 4
                                    

- Nie, to musi być jakiś błąd...

- Nie, Kim. To ja. Twój tata.

Próbuję sobie przypomnieć zdjęcia z jego młodości. Abstrahując od siwych włosów i brody – to on. Mój ojciec ze zdjęć, lecz starszy. Zaczyna mnie chwytać panika.

- Skąd się tu wziąłeś?

- Przyjechałem cię zobaczyć.

- Nie rozumiem...

- Wiem, że jesteś zmieszana i masz do mnie wiele pytań.

- Och, mam bardzo dużo pytań.

- Jestem tu po to, żeby odpowiedzieć na twoje pytania. Wiem, że to dla ciebie nowa sytuacja. I obiecuję, że już się stąd nigdzie nie ruszę, dopóki nie rozwieję wszystkich twoich wątpliwości. Moja córeczko...

Przez te wszystkie lata jego nieobecności, jego miejsce w moim sercu było jedną, wielką pustką. Teraz, kiedy nazywa mnie córką, moje serce wypełnia się miłością, a oczy łzami, których nie mogę zatrzymać.

- Na początek proszę cię o wybaczenie...

- Wybaczenie... Myślisz, że łatwo zasłużyć sobie na wybaczenie? Gdzie byłeś przez ten cały czas? Czy kiedykolwiek zadałeś sobie pytanie, co tam u mnie?

- Każdego pieprzonego dnia. Marzyłem o tej chwili, w której mi wybaczysz.

- Dlaczego mnie opuściłeś?

- Musiałem. Twoje życie przeze mnie było w niebezpieczeństwie, więc musiałem oddać się pod opiekę ciotki. Jak sama wiesz, twoja mama zmarła kiedy byłaś mała i zapewne jej nie pamiętasz. Nie mogłem oddać cię do sierocińca. Poprosiłem więc ciotkę o przejęcie opieki nad tobą. Ale ona się później rozchorowała. Wtedy już byłaś pełnoletnia.

- Widzę, że zapoznałeś się z moją przeszłością. Czemu się nie pojawiłeś, kiedy ciotka Maria zmarła?

- Nie mogłem. Rozmawialiśmy przez telefon. Miałem zakaz na wjazd do kraju.

- Zakaz? Dlaczego?

- To długa historia.

- Powiedziałeś, że odpowiedz na każde moje pytanie. Chcę usłyszeć prawdę.

- W porządku. Będę z tobą szczery. Przez przestępstwa, które popełniłem, groziło mi więzienie. Ale zgodziłem się na zeznania w kwestii jednego z najgroźniejszych bandziorów tych czasów. Ułaskawiono mnie, ale musiałem się ukrywać. Dali mi nową tożsamość i zakaz wjazdu do kraju przez kolejne dwadzieścia lat.

- Dlatego nie mogłeś przyjechać?

- Tak.

- Mogłeś się odezwać, napisać coś.

- Mogłem, ale tego nie zrobiłem. Co by to niby miało znaczyć? Marzyłem o dniu naszego spotkania. Kiedy wreszcie poznam moją kochaną, Kim. Kiedy się urodziłaś, nazywałem cię...

- Jak?

- Cukiereczku. Od chwili, kiedy zobaczyłem twoje wielkie oczy, stałaś się dla mnie wszystkim, balsamem dla moich oczu. Mój cukiereczku.

W moim wnętrzu toczy się walka miłości z nienawiścią

- Mogę ci wybaczyć, ale dzieciństwa w samotności nie zapomnę nigdy.

- Tego nawet nie oczekuję. I to mi wystarczy. Tym, że się pojawiłem, chciałem ci dać do zrozumienia, że wróciłem i nie mam zamiaru się stąd ruszać. Czas pokaże, że podejmowane przeze mnie decyzje były prawidłowe, kryjąc cię przed wrogami. Chcę tylko, żebyś wiedziała jedno. Nigdy nie byłaś sama. Ja za tobą byłem zawsze. Śledziłem każdy twój ruch i informowano mnie o każdym poczynionym przez ciebie kroku.

Mafia, Daddy & BabyWhere stories live. Discover now