Rozdział XI: Tajemniczy prezent

2K 33 0
                                    

Już nie mogłam się doczekać, kiedy wróci Krystian, żeby zadać mu kilka pytań w kwestii jego tajemniczego syna. Nie mogłam już dłużej czekać. Teraz, kiedy już wrócił i stoi tu przede mną, nie za bardzo wiem, w jaki sposób zadać mu to pytanie. Po tym policzku i nieoczekiwanym zachowaniu względem mnie, nie jestem pewna, w jaki sposób mam się do niego zwracać. Muszę być twarda. Dam sobie radę.

- Krystian, poznałam twojego starszego syna. Wiem, pewnie pożałuję, że cię o to pytam, ale muszę.

- Mów.

- Dlaczego wcześniej nie powiedziałeś mi, że masz syna?

- Nie? Niemożliwe. Powiedziałem ci wszystko o mojej rodzinie.

- Wygląda na to, że to ci umknęło.

- Przykro mi, że myślisz, że właśnie to przemilczałem. Chcę cię przeprosić. I obiecuję, że jeśli raz jeszcze dojdzie do czegoś takiego, odetnę sobie rękę.

Podchodzi do mnie, jest wyraźnie zaniepokojony, próbuje złapać mnie za rękę. Udaje mu się. Podaję mu ją. Chcę usłyszeć tę historię do końca. I lepiej, żeby miał w zanadrzu jakiś dobry scenariusz.

- Wybacz mi, proszę cię. Żyję w wielkim stresie. Nie chcę cię obciążać swoimi problemami. Nie wiem co się stało. Nigdy nie uderzyłem kobiety. Błagam, wybacz mi!

- Wybaczam ci, ponieważ cię kocham. Ale będę o tym pamiętać.

- Dziękuję, kochanie! Rozbiłem samochód...

- Co?

- Nie ważne, ledwo doszedłem do siebie, po tym wszystkim, co wydarzyło się między nami.

Widzę zadrapanie pod jego okiem. Nie kłamie. Dotykam tej rany. On bierze moją dłoń i całuje mi palce.

- Zraniłeś się... Chcesz plaster?

- Nie trzeba, to tylko niewielkie zadrapanie.

Patrzy na mnie błogo. Jego wzrok udowadnia, że to znów ten stary Krystian.

- Powiedz mi, jak mogę cię uszczęśliwić? Jak mogę zrewanżować się za wszystko to, czego się dopuściłem?

- Może gdzieś wreszcie wyjdziemy? Już dawno nie byliśmy sami na jakiejś kolacji.

- Pewnie! Gotowe! A co ty na to, jeśli do tego nie dojdzie, żebyśmy w międzyczasie... Mogę skraść ci jeden mały pocałunek?

- Pozwolę na to, ale tylko dlatego, że o to prosisz!

- Słucham? Nie, Krystian Bolt nikogo o nic nie prosi.

- Nie prosisz? Ok!

Odwracam się, ale on obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie. Sukienka podwija mi się na skutek prędkości, z którą to zrobił. Patrzy mi prosto w oczy i niesamowicie całuje. Słodycz jego ust miesza się ze złością i upartością, z którą otrzymał ten pocałunek.

- Postarałeś się.

- Zadowolona?

- Na ten moment tak. Nie zapomnij tylko o tym, co obiecałeś.

- Będę myślał tylko o tym, co nas czeka!

Myślę o jego starszym synu, Włodzimierzu. Kiedy się urodził, czy Aurora jest jego matką...

- Krystian, twój syn... Kiedy się urodził?

- Ma 23 lata.

Wygląda na starszego.

- Powiedz mu tylko, żeby nie zwracał się do mnie „macocho"!

- Tak cię nazwał?

- Tak.

Mafia, Daddy & BabyWhere stories live. Discover now