Rozdział XII: Niekontrolowana namiętność

1.8K 31 7
                                    

Otworzyłam prezent i delikatnie uśmiecham się w stronę tego, co znajduje się w środku.

- Akcesoria dla dziecka... Ktoś wysłał mi rzeczy dla Krisa.

- Zajrzyj uważnie do środka, może jest tam jakieś urządzenie śledzące lub coś!

- Pamela! Zobacz jakie to słodkie...

Chwytam puste pudełko i odwracam je.

- Widzisz? Nic nie ma.

- Jakie to jest tajemnicze. Dlaczego ktoś wysyła ci rzeczy dla dziecka?

- Mam dziecko.

- Prawda. Ale zapominasz, że nieślubny mąż ma wielu wrogów. Bądź bardziej ostrożna.

Nieślubny mąż. To brzmi banalnie. Muszę z nim o tym pogadać.

- Powiedz mi jakie masz plany na jutro? Robicie imprezę?

- Nic sobie nie zaplanowałam. Chciałbym, żeby ktoś zrobił mi niespodziankę.

Mam cichą nadzieję, że ktoś przygotuje dla mnie imprezę niespodziankę. I że tym kimś będzie Krystian. Jestem dość podniecona, bo może ogarnie dla mnie coś nieoczekiwanego.

- Kiedy już wrócę z podróży, idziemy na miasto, żeby to oblać!

- Ok.

- Przykro mi, że tak wyszło, ale ostatnimi czasy mamie się pogorszyło. Muszę do niej pojechać. Wiesz, że ma problem z wysokim ciśnieniem...jest uparta i nie chce iść do lekarza.

- Wiem. Ogarnij to i później sobie wszystko odbijemy.

- Stoi!

Przytulamy się, żegnamy i ja jadę do domu. Do syna.

Wchodzę do pokoju, a obok Krisa stoi jego starszy brat. Nie zauważa, że weszłam. Jest bardzo skoncentrowany na dziecku.

- Świeć, świeć mała gwiazdeczko... Poznałbym chętnie twoją tajemnicę...

Wyszłam z pokoju i poszłam się przebrać w coś wygodniejszego.

- Jest tak delikatny, śpiewa mu kołysanki... Dobrze, że się nie zorientował, że weszłam.

Idę spokojnie do pokoju Juniora.

- Bawicie się?

- Och, Kim! Nie zauważyłem cię. Wybacz, bawię się z tym małym cukiereczkiem.

Nie może oderwać wzroku od mojej sukienki.

- Coś nie gra?

- Ładnie wyglądasz w tym kolorze.

- Dziękuję.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci moja obecność?

- Zostań, nie przeszkadzasz. Zauważyłeś jak podnosi rączki, kiedy ktoś mu śpiewa?

- Tak. Cieszy się jak dorosła osoba. Właściwie jest duży. Każdy, kto się rodzi, otrzymuje określoną osobowość.

- Chcesz mi powiedzieć, że każdy z nas od razu otrzymuje swoją specyficzną tożsamość?

- Tak. Głęboko w to wierzę.

- To zabawne, bo określone cechy nabywamy z czasem i doświadczeniem. Choć w sumie, kiedy spoglądam w jego oczka, mam wrażenie, że wszystko wie.

- O tym właśnie mówię. Według mnie wychowanie dziecka tylko w 10% wpływa na jego charakter. Jacy się urodziliśmy, tacy umrzemy. Ja jestem na to żywym dowodem. Miałem pełną uwagę rodziców i dobrze mnie wychowali. Mój ojciec chciał, żebym był złym chłopcem i wszystko prowadziło ku temu, żebym stał się taki jak on. Jednakże, nigdy nie chciałem zajmować się sprawami, którymi zajmuje się on. Zawsze byłem temu przeciwny.

Mafia, Daddy & BabyWhere stories live. Discover now