/12/

70 4 2
                                    

Anette

Obóz treningowy dobiegał końca. Z jednej strony cieszyłam się na mój powrót do Einsiedeln, jednak z drugiej chciałabym aby tydzień się jeszcze nie kończył.
Wiedziałam, że po powrocie do Szwajcarii z powrotem będę musiała się przyzwyczaić do braku Alexa przy moim boku i kontakcie jedynie przez wszystkie dostępne komunikatory. Westchnęłam ciężko przeczesując palcami włosy. Wizja braku chłopaka zaczęła mnie powoli przerażać. W końcu spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Potrafiliśmy przegadać wiele godzin a nasze tematy nigdy się nie wyczerpywały. Z dnia na dzień zakochiwałam się w nim coraz bardziej.
Na całe szczęście Karl poszedł po rozum do głowy i mijaliśmy się szerokim łukiem. Mimo wszystko jednak żałowałam, że wszystko się tak potoczyło. Chciałabym z nim na spokojnie porozmawiać i raz na zawsze wszystko wyjaśnić. Bez krzyków, bez wzajemnych oskarżeń, bez żadnych niedomówień. Naprawdę czułam się źle z myślą, że kiedyś potrafiliśmy przegadać długie godziny a dzisiaj mamy problem ze zwykłym przebywaniem w swoim towarzystwie. Gdybym tylko wiedziała, jak to wszystko się skończy to nigdy nie wykrzyczałabym tego wszystkiego.
Syknęłam cicho kiedy ból kolana ponownie dał o sobie znać. Zacisnęłam zęby i lekko utykając po raz drugi tego dnia skierowałam się do pokoju, który został przerobiony na gabinet naszego fizjoterapeuty. Zapukałam do drzwi i słysząc jego zaproszenie nacisnęłam klamkę popychając drzwi i weszłam do środka.
-Cześć Andre - powiedziałam niepewnie. Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony.
-Anette? Co się stało? - zapytał podchodząc do mnie.
-Mówiłeś, że jak cokolwiek się będzie działo z kolanem to mam przyjść więc...
-Więc przyszłaś. - dokończył spokojnie i westchnął ciężko. - Połóż się. Musimy to ogarnąć. - Pokiwałam głową wskakując na kozetkę. Ułożyłam się na niej wygodnie wykonując wszystkie polecenia Andre i bez słowa pozwoliłam mu pracować.
-Dzięki. - powiedziałam kiedy po godzinie skończył masaż i już się skierowałam w kierunku drzwi.
-Poczekaj, Anette. Nie mogę Cię dopuścić dzisiaj do jakiegokolwiek wysiłku. Ani dzisiaj, ani przez najbliższy tydzień. Twoje kolano potrzebuje przerwy.
-Ty chyba żartujesz. - powiedziałam przerażona patrząc na niego. - Andre! Zawody na skoczni olimpijskiej są coraz bliżej!
-Są za miesiąc. Ten tydzień nie zrobi wielkiej różnicy w twoich przygotowaniach. A jeżeli jej nie zrobisz to możesz w ogóle w nich nie wystartować. - powiedział ostro patrząc na mnie poważnie. Nerwowo przeczesałam włosy i zwiesiłam głowę w dół.
-Zrobię przerwę w Einsiedeln. Załóż mi na dzisiaj taśmy. Od jednego treningu nic się nie stanie. - powiedziałam poważnie. Nie chciałam, żeby ktokolwiek wiedział co się dzieje. A w szczególności Alex. O tak, on nie mógł się dowiedzieć. Od samego początku był największym przeciwnikiem moich codziennych treningów na dużej skoczni.
-Wiesz, że muszę o tym poinformować Fabiana.
-Andre, błagam Cię. Jutro z rana wracamy do Szwajcarii! Obiecuję, że przez tydzień nikt mnie nie zobaczy na treningu. - widziałam jego zawahanie. Niemal mogłam dostrzec myśli, które wręcz galopowały przez jego głowę. W końcu zrezygnowany odetchnął głęboko zwieszając ręce wzdłuż ciała.
-Niech ci będzie. W razie czego będę pod skocznią dzisiaj. - uśmiechnęłam się szeroko do niego i z powrotem ułożyłam się na kozetce cierpliwie czekając aż Niemiec założy taśmy na moje kolano.
Po wszystkim sprawnie przemknęłam do swojego pokoju i od razu zamieniłam krótkie spodenki na długie dresy. Przekopałam całą walizkę w poszukiwaniu czystej, długiej bielizny pod kombinezon. Na szczęście dzisiaj nikt nic nie będzie podejrzewał z powodu dość sporego spadku temperatury i delikatnie pruszącego śniegu.
O tak, Anette. Ty to jednak masz łeb jak sklep.
Mentalnie przybiłam piątkę sama ze sobą.
-Idziesz na obiad? - do mojego pokoju wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha Alex. Z jego przydługich włosów kapała woda co było oznaką jego niedawnego wyjścia spod prysznica.
-Nie mógłbyś pukać? A jakbym paradowała naga po pokoju? - skrzyżowałam dłonie na piersiach.
-Przynajmniej bym popatrzył. - wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem. Przewróciłam oczami i pokręciłam zrezygnowana głową. - Kochanie, proszę Cię. Jakbym Cię nie widział bez ubrania. - westchnął cicho przytulając mnie do siebie i złożył pocałunek na moim czole.
Cholera jedna no. Trafił w punkt. Na samo wspomnienie tamtych chwil na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wtuliłam się w niego mocniej. - Wszystko w porządku? - zapytał niepewnie po chwili.
-Mhmm... - mruknęłam uśmiechając się. - Po prostu chcę się tobą nacieszyć tak bardzo jak tylko mogę. - wymruczałam w jego bluzę. I w tym momencie do głowy wpadł mi kolejny perfekcyjny plan. Tylko musiałam się nim podzielić dopiero po treningu.

Alex

Nadszedł ostatni dzień treningów na Schattenbergschanze. Wszystko wokół zaczęło się pokrywać cienką warstwą śniegu. Na całe szczęście obsługa obiektu obiecała nam utrzymanie torów najazdowych w czystości.
Razem z Anette ruszyliśmy truchtem w kierunku skoczni. Kolejne metry pokonywaliśmy w ciszy. Jednak nie było w niej nic niezręcznego. Obydwoje co chwilę zerkaliśmy na siebie z szerokimi uśmiechami. Do teraz nie mogę uwierzyć w to, jak wielkie mam szczęście.
Zdawałem sobie sprawę jak wiele wyrzeczeń nas czeka podczas tego sezonu. I z jak wieloma problemami będziemy musieli się zmierzyć. Najgorsza z tego wszystkiego była rozłąka na długie tygodnie pomiędzy wspólnymi zawodami pucharu świata. Do tego nikt nie mógł mnie zapewnić, że moja wysoka dyspozycja utrzyma się cały sezon i nie wyląduję w pucharze kontynentalnym.
Do tego wszystkiego dochodziła cała medialna otoczka. Coraz więcej osób spośród fanów zaczęło się domyślać naszego związku, przez co dziennikarze tylko polowali na naszą chwilę zapomnienia.
-Uśmiech! - krzyknęła wesoło szatynka wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałem na nią zaskoczony. Uśmiechnąłem się szeroko widząc, że wyprzedziła mnie o kilka kroków i wyciągnęła telefon, żeby pstryknąć kolejne selfie. 
-Jesteś uzależniona od selfiaków. - powiedziałem ze śmiechem zrównując się z nią. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami śmiejąc się wesoło. Dobrze, że nigdy nie widziała mojej galerii zdjęć w której teraz przeważała jej osoba.

Po powrocie z rozgrzewki z chłopakami sięgnąłem po telefon widząc migającą diodę powiadomień. Sprawnym ruchem odblokowałem urządzenie.

~Użytkownik anettefreitag oznaczył cię na zdjęciu~

Zaśmiałem się cicho i zerknąłem na nasze selfie zrobione podczas joggingu na skocznię. Odruchowo spojrzałem na opis
No matter where, matters with who 🌚🌝
-Co ty się tak szczerzysz młody? - zapytał wesoło Michael i zerknął przez moje ramię.
-Związek wkracza na wyższy level? - zapytał Kraft wciągając na dupę swój kombinezon.
-Na to wygląda Stefi. - uprzedził moje słowa starszy brat.
-Wy jesteście gorsi niż wszystkie ciotki z rodziny razem wzięte. - westchnąłem ciężko spoglądając na nich.
-Och, Alex. Cioci Valentiny to nikt nie pobije. Ja bym się bardziej nią przejmował niż mediami czy wścibskimi fanami. A nie daj boże, żeby się dowiedziała o tym z mediów. Masz przewalone Alex. Radzę ci szybko do niej zadzwonić. - powiedział z wielką powagą blondyn po czym zaczął się śmiać. Ścisnąłem wargi i bez ostrzeżenia przyłożyłem mu delikatnie w bark.
-Nigdy nie śmiej się z cioci Valentiny, bo kiedyś może się o tym dowiedzieć. - powiedziałem spokojnie i puszczając bratu oczko wyszedłem z domku zabierając ze sobą swoje narty.

-Alex? Masz jakieś plany na ten tydzień? - zapytała szatynka rzucając się koło mnie na łóżko. Spojrzałem na nią i zastanowiłem się chwilę.
-Nie. Oprócz treningów raczej nie mam nic w planach. - powiedziałem po chwili i przytuliłem jej drobne ciałko do swojego. - A czemu pytasz? - mruknąłem w jej włosy.
-Booo... Mam wolny cały tydzień i... - zaczęła cicho na co od razu poderwałem głowę do góry.
-Jak to masz tydzień wolnego? - zapytałem ostro patrząc jej w oczy. Już wiedziałem, że coś przede mną ukrywa. Kilka razy otwierała i zamykała usta, jednak w końcu z rezygnacją wypuściła powietrze z płuc.
-Przeciążyłam kolano i muszę zrobić tydzień przerwy od jakichkolwiek obciążeń. - powiedziała cicho. I w tym momencie wszystkie elementy układanki połączyły się w jedno. Jej krótkie skoki na dzisiejszym treningu, asekuracyjne lądowanie na dwie nogi i dziwna wymówka o pracy nad prędkością najazdową.
-Na ten tydzień wprowadzasz się do mnie. Bez żadnej dyskusji. - powiedziałem poważnie. Już ja sobie dopilnuję jej brak obciążeń.

I Hate Everything About YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz