/7/

87 6 3
                                    

Anette
W końcu po kilku dniach obserwacji mogłam wyjść ze szpitala. Na całe szczęście w międzyczasie udało się zorganizować mój transport do Niemiec więc podróż z Finlandii miałam z głowy. Odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem. Poprawiłam znajdującą się na moim ramieniu torbę z rzeczami i powoli ruszyłam w stronę szpitalnego parkingu. Nie widząc samochodu Richarda usiadłam na pobliskiej ławce kompletnie ignorując leżący na niej śnieg.
Kilka dni temu dopadło mnie totalne otępienie i obojętność. I jak przyszło tak nie chciało odejść, choć prawie wszyscy naokoło stawali na głowie. No właśnie. Prawie wszyscy.
Karl nie odwiedził mnie ani razu od tamtego feralnego upadku. Wiem, że był wtedy z chłopakami na korytarzu. Jednak nawet nie zaglądnął do sali. Wiem, że miał jakieś dziwne pretensje do Alexa. Tylko nikt nie wiedział o co Geigerowi chodzi. Nawet Stephan nie był w stanie wydusić z Niemca o co chodzi. Nie odbierał ode mnie telefonu, nie odpisywał na wiadomości. Gdyby nie fakt, że prawie codziennie wrzucał zdjęcia na Instagram pomyślała bym, że coś się stało. A mnie serce pękało na tysiące kawałków z każdym nowym zdjęciem na którym był on i jego dziewczyna.
-Hey, girl. Dupa ci zmarznie od tego siedzenia na śniegu. - usłyszałam nad sobą troskliwy głos Richarda, który już podnosił z ziemi moją torbę. Spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem i tylko wzruszyłam ramionami wstając powoli z ławki.
-Wszystko w porządku u chłopaków?
-To chyba ja powinienem zapytać czy u Ciebie wszystko w porządku. - westchnął ciężko. - Albo raczej czy w twoim związku z Alexem wszystko w porządku.
-Nie jesteśmy razem.
-Anette, proszę. Przestań w końcu udawać.
-Richard, ty nic nie rozumiesz! - warknęłam - tu wcale nie chodzi o Hayböcka! Jesteśmy tylko przyjaciółmi! - krzyknęłam mając już dość całej tej chorej sytuacji. Tak, wiem że Alex chciałby czegoś więcej. Tak, wiem że jest we mnie zakochany. - Problem jest we mnie, Richie. - wyszeptałam ze łzami w oczach. Nie chciałam dawać Austriakowi nadziei. Na początku sądziłam, że wszystko nam wyjdzie, że w końcu uda mi się zapomnieć o Karlu. O jego czekoladowych oczach. O jego wesołym, szczerym śmiechu. O jego barwie głosu. A Alex wiedząc o wszystkich moich uczuciach robił wszystko, co w jego mocy aby w końcu się do mnie zbliżyć. Jednak to ja nie byłam w stanie podarować mu niczego więcej niż przyjaźń.
Po powrocie do domu od razu zamknęłam się w swoim pokoju. Rzuciłam się na łóżko odpływając myślami do odległych zakątków mojej wyobraźni.

Po kilku dniach udało mi się uzyskać pozwolenie na powrót do treningów. Musiałam się skupić na powrocie. Chciałam znowu być na szczycie. Do końca zdominować sezon. Pokazać, że nie jestem do niczego.
Na szczęście moja dyspozycja nie opuściła mnie wraz z upadkiem w Ruce, przez co szybko powróciłam do rywalizacji w Pucharze Świata Kobiet. Skakanie jako przedskoczkini wśród facetów na razie sobie odpuściłam skupiając się na swoich celach.
-Anette. Może w końcu trochę odpuścisz i dasz wygrać innym? - zaśmiała się Opseth kiedy przebierałam się szybko na dekorację po kolejnym wygranym konkursie.
-Jak byłam nieobecna to wam pozwoliłam powygrywać co nieco - zaśmiałam się zakładając na głowę kadrową czapkę. Silje pokręciła jedynie głową ze śmiechem i poklepała mnie po plecach. Puściłam jej buziaka w powietrzu i potruchtałam w stronę podium słysząc, że zaczyna się dekoracja. Słysząc swoje imię i nazwisko po raz kolejny wskoczyłam na najwyższy stopień podium wcześniej gratulując Maren oraz Sarze, które uplasowały się na dwóch miejscach za mną.
Wszystko byłoby cudownie, gdyby jedna osoba była na skoczni. Gdyby jedna osoba była ze mnie bezgranicznie dumna. Gdyby jedna osoba mnie przytuliła, choć na kilka sekund.

Alex
Jestem z niej taki dumny. Uśmiecham się szeroko, widząc jej kolejny tryumf w zawodach. Nagle telewizor gaśnie a do moich uszu dociera głośne chrząknięcie Michaela. Westchnąłem cicho i spojrzałem na starszego brata.
-Alex. Wytłumaczysz mi w końcu o co chodzi? Ja już naprawdę nie rozumiem waszej relacji. - westchnął bezradnie siadając naprzeciwko mnie. Zamknąłem na chwilę oczy, żeby wszystko poukładać sobie w głowie. Przeczesałem palcami włosy powodując jeszcze większy nieład na mojej głowie.
-To nie takie proste, Michi. - odezwałem się w końcu. -Ona jest zakochana w kimś innym i...
-I ty jesteś jej pocieszeniem? - zapytał ze złością w głosie. Gwałtownie pokręciłem przecząco głową.
-Nie. Nigdy nie byłem. Od samego początku wiem na czym stoję. - powiedziałem spokojnie. -Jednak i tak nie zamierzam się poddać. Będę o nią walczył aż do zasranej śmierci. Spaprałem sprawę na początku i teraz płacę za to cenę - wzruszyłem ramionami. Wiedziałem, że nie mogę odpuścić ani na sekundę. Musiałem pokazać jak bardzo mi na niej zależy. Jak bardzo nie obchodzą mnie jej uczucia do Karla. Jak bardzo chcę ją mieć przy sobie. Choćby miała to być tylko przyjaźń. Lepsze to niż nic.
-W następny weekend w Oslo mamy wspólne zawody. Jakbyś czegoś potrzebował, daj znać. - zobaczyłem pocieszający uśmiech Michaela. -Mój mały braciszek dorasta! - zachlipiał teatralnie i szybkim ruchem dłoni zmierzwił mi włosy. Mimo wszystko zaśmiałem się lekko i pokręciłem głową.

Tydzień minął jak jeden dzień. W hotelu zjawiliśmy się szybciej niż kadry Niemiec dlatego od razu po wrzuceniu swoich rzeczy do pokoju zbiegłem do hotelowego hollu i z niecierpliwością oczekiwałem na ich przybycie. Sekundy zamieniały się w minuty. W końcu mój telefon zawibrował powiadamiając o nowej wiadomości.
*Wylądowaliśmy. Będziemy za jakieś pół godziny w hotelu ☺️*
Uśmiechnąłem się szeroko do siebie i po wysłaniu krótkiej odpowiedzi ułożyłem się wygodniej na fotelu obserwując uważnie hotelowy parking.

Anette
Już nie mogłam się doczekać przybycia do hotelu. Nieprzespana noc dawała mi się we znaki. Dodatkowo Karl przez całą podróż nie odezwał się do mnie słowem. Nikt z kadry nie poruszył tego tematu, jednak niejednokrotnie zauważałam ich pytające spojrzenia.
-Twój chłoptaś aż zasnął czekając na Ciebie. - zaśmiał się ironicznie Karl jak tylko przekroczyliśmy próg naszego tymczasowego miejsca zamieszkania.
-To nie jest mój chłoptaś. -warknęłam w jego stronę ściągając brwi.
-Aha, jasne. Teraz tylko czekać aż się pozbierasz do Austrii produkować małe Hayböcki. -odgryzł się niemal w sekundzie. Zamrugałam oczami z niedowierzania. Nigdy nie odezwał się do mnie w ten sposób. Poczułam jak krew coraz szybciej płynie w moich żyłach a serce nabiera niebezpiecznie szybkiego rytmu.
-Może gdybyś nie był taki ślepy to wcale bym nie pomyślała o wyjechaniu z Niemiec. -wyrzuciłam z siebie zanim zdążyłam się ugryźć w język. -Mój świat przestał się kręcić wokół Ciebie od kiedy miałeś na mnie wyjebane po moim wypadku. A Alex codziennie się ze mną kontaktował. Wspierał w powrocie. Gratulował po każdym wygranym konkursie. A ty? -wyrzucałam z siebie słowa całkowicie tracąc kontrolę nad swoimi nerwami. -Kocham cię, Karl. Do kurwy nędzy kocham, rozumiesz? -wściekła chwyciłam jego kurtkę i podniosłam na niego wzrok. Nie odezwał się zaskoczony moich wybuchem. -Obiecuję Ci, że po sezonie już mnie więcej nie spotkasz. -wyszeptałam cicho puszczając go i zrezygnowana wybiegłam z hotelu.

****

Przepraszam za ponad miesiąc nieobecności.
Obiecuję, że teraz rozdziały będą się pojawiać regularnie :)

I Hate Everything About YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz