„Oto kobieta, która osiągnęła wszystko: status, pieniądze, a przede wszystkim taneczną sławę. Jeżeli potrzebujesz celu, niech będzie nim zostanie lepszą od Disary", mawiał, stukając palcem w jej szare, wydrukowane zdjęcie.

Jakim cudem nagle ona, Yashida, miała śledzić kogoś tak wielbionego przez cały kraj?

— Disara Egrena — powtórzyła Igena dobitnie. — Podejrzana o przekazywanie poufnych informacji państwowych osobom z zewnątrz, do tego udzielanie nielegalnych lekcji tańca innym rasom.— Zacytowała to, co było napisane wyraźnymi literami na dokumencie, załączonym do zdjęcia.

Yashidę przeszedł dreszcz.

— Nie... nie rozumiem. — Pokręciła głową, odkładając kartkę na stół, jakby została oparzona w rękę. — Dlaczego mam to robić?

— Tym właśnie zajmuje się Gappa. — Igena uśmiechnęła się leciutko, patrząc także na zszokowanego Kala. — Jesteśmy szpiegami. Pomagamy cesarstwu.

Coś, czym zajmuje się Alv, przemknęło Yashidzie przez myśl.

— To jakiś idiotyzm! — Kal warknął nieprzyjemnie. — Nie jesteśmy profesjonalnymi szpiegami, nawet nie jesteśmy dorośli! Dlaczego cesarstwo nakłada na nas takie obowiązki?

— Ponieważ to jest wasz obowiązek — padło cierpliwe wyjaśnienie ze strony Igeny. — Należycie do świata polityki.

— Ja nie — wtrąciła pośpiesznie Yashida, ale jeżeli uważała, że spotka się to ze zrozumieniem, przeliczyła się.

Wzrok Igeny pozostał niezmiennie łagodny, a zarazem pełen siły i dumny.

— Widocznie jesteś wyjątkiem od reguły. — Widząc strach w oczach uczennicy, Igena dotknęła krzepiąco jej ręki. — Nie bój się. Nikt nie oczekuje, że dacie sobie od razu radę. Sprawy, którymi się zajmujecie, nie są najwyższej wagi państwowej. Ich poziom jest dostosowany do poziomu waszych umiejętności. Jeżeli coś zawalicie, nikt nie będzie miał o to do was pretensji. Traktujcie to, jako szkolenie i jako pomoc cesarstwu. To zaszczyt, a wy jesteście wybrańcami.

Yashida wcale nie czuła się wybranką, czuła się osaczona. Nigdy nie była częścią świata, w którym ktoś śledził drugiego człowieka, by potem donieść, czy był wierny cesarstwu. Jako młoda dziewczyna zawsze myślała o takich sprawach, jako o bardzo odległych, o ile w ogóle zdarzało jej się o tym myśleć.

— To zaszczyt — powtórzyła z naciskiem Igena. Coś w jej oczach kazało dać temu wiarę.

Yashida z trudem przełknęła ślinę, by po chwili nieznacznie przytaknąć skinieniem głowy.

— I jeżeli coś się nie uda...?

— Nikt nie będzie miał o to do ciebie pretensji — zapewniła tonem zatroskanej matki.

Panienka Hamer spakowała na powrót dokumenty do teczki i spojrzała na Kala, który siedział w fotelu z marsową miną. Szukała w nim oparcia, zrozumienia, ale on nie wydawał się chętny nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Rozumiała, co czuł, ona też uważała, że Gappa zajmowało się sprawami wykraczającymi poza kompetencje uczniów, ale... w przeciwieństwie do niego, nie potrafiła się temu oprzeć.

Po spotkaniu postanowiła nie wracać z nim do dormitorium. Wyglądało na to, że woli zostać na razie sam, a ona to szanowała. Zamiast tego, w drodze powrotnej dołączyła do niej Igena.

— Hej — zawołała z daleka.

Yashida zatrzymała się, pozwalając, aby starsza koleżanka ją dogoniła.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruWhere stories live. Discover now