„Skoro z tobą nie wyszło, to przynajmniej będzie ona"

527 66 21
                                    

– No co? – spytałem, jak gdyby nigdy nic odchylając się na zajmowane miejsce, a on był nieco sparaliżowany, mrugając i w sumie nie bardzo ogarniając, co się działo. Odchrząknąłem, bo miałem chrypę, a on zadrżał. Odruchowo potarł palcem wargę, którą dopiero co całowałem i nie ukrywam, chciałem zrobić to jeszcze raz. – Wyglądasz, jakbyś zaraz miał puścić pawia. Następnym razem umyję zęby – obiecałem.

– Następnym razem?

– Serio twierdzisz, że to ostatni raz, gdy się całujemy? Urocze.

– A co jeśli nie będę chciał robić tego następnym razem? – rzucił, ledwo tłumiąc uśmiech. Dziwiło mnie to, jak nagle stał się tak otwarty w całym temacie naszej dość skomplikowanej relacji, chociaż podświadomie doskonale znałem tego powód.

– Twoje ciało mówi co innego.

– To ten alkohol.

Oczywiście, że chodziło o alkohol.

Bo przecież nie mogło chodzić o nic innego.

– Czyli nigdy nie trzepałeś do myśli o mnie? – podjąłem, chociaż nie chciałem znać odpowiedzi na to pytanie. Całe szczęście nie udzielił mi żadnej, zwinnie zmieniając temat narzekaniami na ból, którego na razie nie ukoiły żadne procenty. – Idź, oddzwoń, bo się pewnie kochanek niecierpliwi – zażartowałem, gdy przeglądał powiadomienia na telefonie.

– Nie mogę z tego, że jesteś zazdrosny o własnego kuzyna, Zając. – Janek parsknął, kręcąc po chwili głową. – I nie mów, że nie jesteś, bo wystarczająco pokazałeś to podczas poprzedniego wyjścia.

– Grasz czy nie? – spytałem, bo jakoś nie podobało mi się, w jakim kierunku szła dalsza część tej rozmowy. Mruknął potwierdzenie, wracając do świata gry, a ja przeglądałem aktualizacje na portalach społecznościowych, lajkując niektóre posty. W rzeczywistości jednak nie zapamiętywałem o nich kompletnie nic, nagminnie analizując słowa, które wypowiedział chwilę wcześniej Janek. No przecież bez przesady, o kogo jak o kogo, ale ja miałem być niby zazdrosny o Piotrka? Różniło nas niemal wszystko, od stylu, zachowania, na preferencjach seksualnych kończąc. Nie miałem chyba mieć prawa być o niego jakkolwiek zazdrosny, skoro to do mnie Janka ciągnęło bardziej. Chociaż, jak tak na to patrzyłem, to faktycznie Olszewski większą otwartość czuł w stosunku do mojego kuzyna.

Skrzywiłem się na samo wspomnienie ostatniego wyjścia i potrzebowałem niecałej minuty, aby przypomnieć sobie powód upicia się niemal do nieprzytomności.

I tak, gdybym mógł zrobić to ponownie, znowu leczyłbym jednego z gorszych kaców, zamiast patrzeć, jak ich do siebie ciągnęło. Pozornie niewinne spojrzenia stawały się coraz śmielsze z każdym drinkiem, a i ich ręce w jakiś sposób odnajdywały się bez grama wzruszenia lub niezręczności. Byłem zmuszony na to wszystko patrzeć i udawać, że nic nie ma miejsca, bo przecież mogli robić to, co tylko chcieli.

No i przecież ja w ogóle nie byłem zazdrosny.

Nadal nie jestem, chociaż gdyby na wyświetlaczu Janka znowu pojawiłoby się imię mojego kuzyna, chętnie bym go zablokował.

– I tak swoją drogą, nie jestem o niego zazdrosny – powiedziałem, chociaż na dobrą sprawę sam przestałem w to wierzyć.

Czułem się dość niezręcznie, gdy siedzieliśmy obok siebie w ciszy. Co chwilowe klikanie klawiatury w telefonie Janka sprawiało, że dostawałem szału, a milion najróżniejszych myśli rozrastało się w mojej głowie niczym bluszcz za każdym razem, gdy odkładał pada, by odpisać. Czułem rozwalającą od środka ochotę na kolejną dawkę alkoholu, ale nie chciałem znowu wracać do stanu z poprzedniego pobytu tu. Miałem dość emocjonalnej przejażdżki w dół, bo w żadnym wypadku nie była ona przyjemna. No i za nic nie potrzebowałem powrotu wspomnień, które już nigdy nie staną się prawdą, bez względu na to, jak bardzo mogłem tego chcieć.

Stuck in love | original storyWhere stories live. Discover now