„Myślałem o martwych szczeniaczkach, modląc się o brak erekcji"

683 114 22
                                    

Czułem się tak cholernie niezręcznie, stojąc w poniedziałkowy poranek przed lustrem. Brzydziłem się sobą, wspominając zdjęcia Aleksa, którego miałem zobaczyć już za niecałe trzydzieści minut. Mogłem wymyślić milion powodów, przez które nie powinienem dzisiaj iść do szkoły i byłem nawet gotowy zmusić się do wymiotów. Jednak było już trochę późno, a ja i tak musiałem zmierzyć się z życiem. Jak nie dziś, to jutro. Jak nie jutro, to za tydzień, ale będę musiał iść do szkoły, usiąść obok fantazjującej o nas Niny, a przed Aleksem, do którego fotografii się masturbowałem. O, jakby tego było mało – musiałem oddać mu kurtkę, którą okrył mnie pamiętnego wieczora.

– Podrzucić cię, Janek? – usłyszałem z dołu. – Śniadanie masz na stole.

– Nie jestem głodny, mamo – mruknąłem, mijając kobietę i kierując się do wyjścia. Włożyłem buty, a on zawróciła mnie, zmuszając przynajmniej do gryza kanapki.

– Weź w rękę i zjesz w aucie. Zaczyna padać, podrzucę cię.

Rzeczywiście październik przywitał nas deszczami i zimnem, a ja nie byłem fanem mokrości i niskiej temperatury. Mama próbowała wypytać o nadchodzące sprawdziany i zmieniła temat na Ninę, widząc, że zbywam ją krótkimi odpowiedziami. Przeniosłem wzrok z komórki na kobietę, gdy ta wspomniała o zaproszeniu mojej przyjaciółki na kolację.

– Spoko, zapytam – skłamałem, wiedząc, że po wyjściu z samochodu zapomnę o tej żenującej rozmowie, w której mama próbowała wyczuć czy coś między nami jest. – Pa – pożegnałem się, prędko kierując do szkoły, by jak najmniej zmoknąć.

W szatni wpadłem na Ninę, która rzuciła się na moją szyję, domagając przytulenia. Pytała o moje samopoczucie, widząc zdenerwowanie, objawiające się przez zmarszczkę na czole. Często powtarzała, że mi tak zostanie, a ja musiałem przyznać jej rację, bo widziałem te okropne kreski w lustrze.

– Jak tam twoje fantazje? – zapytałem, próbując zmienić temat i odsunąć go od siebie.

– Możemy o tym nie gadać? To było okropne, okej?

– Sama mówiłaś, że miał dużego, a to chyba dobrze, co?

– Mam to w dupie i...

– Słyszałem, że to boli, więc polecam wazelinę.

Uderzyła mnie w ramię, a ja roześmiałem się, idąc na odpowiednie piętro. Matma nie była czymś, czego pragnąłem od poniedziałkowego poranka. Wyprostowałem się, gdy do sali wszedł Aleks, mrucząc przeprosiny i zajmując miejsce za nami. Prędko wyjął zeszyt, pytając o temat i zerkając w moje notatki. Nie było ich dużo, a on poprosił, by dać je do przepisania. Na przerwie siedział w klasie, bo jego poprzedni rocznik zaczynał odrobinę później, a on nie miał z kim iść na papierosa. Bawił się długopisem, przeglądając internet, a ja podałem jego kurtkę, która dotychczas leżała na parapecie, dziękując za pożyczenie.

– Boże, już myślałem, że i to zgubiłem. Dzięki. – Posłał mi uśmiech, a ja kiwnąłem głową.

– Jak tam mama? Bardzo wkurwiona?

– Trochę – przyznał. – Ale jak widać, nadal mnie kocha. – Podniósł telefon, chwaląc się nowym nabytkiem.

– To luz.

– A wy jak tam, gołąbeczki? Żyjecie?

– Ja tak, niektórzy tu mieli gorzej. – Dźgnąłem Ninę w bok, by rozluźnić atmosferę. Dziewczyna przeglądała kosmetyki na telefonie, ignorując nasze rozmowy.

– Możesz mnie nie dotykać?! – warknęła, a ja wyprostowałem się. Przecież okres już miała, więc o co chodziło jej teraz?

– Hej, spokojnie, mała. – Aleks podrapał ją po plecach z uśmiechem, a ona spięła się. – Nikt nie lubi poniedziałków.

– Na twoim miejscu bym jej nie dotykał – zastrzegłem.

– Hej, Świnka, chcesz czekoladę? Rzucić z bezpiecznej odległości?

– W ryj sobie kurwa rzuć – warknęła, nieco głośniej niż powinna, bo właśnie wchodziła nauczycielka od polskiego, która słysząc jej odpowiedź, powiedziała:

– Czyli już mamy chętną osobę na odpowiadanie?

– Jestem za wprowadzeniem jebanej „Seksmisji" na tym świecie – warknęła, wstając i patrząc na naszą dwójkę.

– Ale wiesz, że oni tam na końcu muszą zrobić sobie dzieci, nie? Chętna? – podjąłem temat, patrząc na moją przyjaciółkę z uniesioną brwią w ironicznym geście.

– Panie Zając, pan chętny pomóc przyjaciółce?

– Ale to Janek!

– Lekcja jest długa.

Nina była zdenerwowana, stojąc przed biurkiem, a ja czułem, że ten tydzień nie będzie łatwy. Odwracałem wzrok, by nie patrzeć na przyjaciółkę, która właściwie była tam przeze mnie. Próbowałem również nie myśleć o wyciągniętej nodze mojego przyjaciela, która już kilkukrotnie otarła się o moje stopy. Był coraz bliżej, ze znudzeniem wyciągając się na krześle, a ja modliłem się, by wreszcie ktoś kazał mu się wyprostować. Jego dotyk na moim ciele sprawił, że rollercoaster wspomnień ruszył, a w mojej głowie pojawił się obraz jego erekcji, później mojej, którą musiałem pokonać w wiadomy sposób. Moja twarz spłonęła i nie miałem pojęcia jak się zachować, gdy Nina zapytała „Rumienisz się?". Pokręciłem głową, teatralnie się wachlując i mówiąc, że trochę dzisiaj gorąco w klasie. Próbowałem wszystko obrócić w żart, wskazując na grzejniki i dodając:

– W tym roku postarali się z sezonem.

Zupełnie zapomniałem o wf'ie, który wzbudził we mnie dziwny strach. Myśl, że miałem przebrać się w pomieszczeniu wypełnionym testosteronem wzbudzała we mnie panikę, a obecność Aleksa jakoś ją potęgowała. Chłopak zrzucił koszulkę, wieszając ją na wieszaku obok mnie. Jego ubrania przesiąknięte były zapachem papierosów, które palił przed momentem, chcąc się „dotlenić" przed kolejną lekcją. Wiązałem buty, próbując nie zwracać uwagi na jego tyłek w ciemnych bokserkach na wysokości mojej twarzy i myślałem o martwych szczeniaczkach, modląc się o brak erekcji, bo już czułem dziwne ciepło w tamtych miejscach.

– Ty, a Ninie o co chodzi? – usłyszałem i spojrzałem na chłopaka.

– Pewnie się nie wyspała czy coś.

– Może chłopak ją rzucił?

– Sądzisz, że ktoś by ją chciał? – zapytałem kpiąco. Moja przyjaciółka była naprawdę męcząca czasami, ale mimo to kochałem ją jak siostrę.

– Jakoś ty ją chcesz – zaśmiał się, a ja zmarszczyłem brwi. – No przyjaźnicie się, nie?

– Ah, racja.

– Długo?

– Praktycznie od zawsze.

Koszykówka przerwała nasze rozmowy, a my musieliśmy podzielić się na dwie drużyny. Aleks od razu dołączył do kumpli, z którymi dzisiaj mieliśmy łączone lekcje. Śmiali się, rywalizując z nami i znowu nazywając „dzieciakami". Czułem fałszywość z jego strony i cieszyłem się, gdy moja drużyna rzuciła do kosza, zdobywając trzy punkty. Wygraliśmy, gratulując sobie po wszystkim i kierując się do szatni. Aleks przebierał się, przyznając mi, że całkiem nieźle gram w kosza i wracając do tematu Niny, z którą znowu mieliśmy się zobaczyć.

– Ty, a może ty po prostu się z nią umówisz, a nie traktujesz mnie jak cholerny pamiętnik, co? – rzuciłem ironicznie. – Rozmiar piersi też potrzebujesz? Czy wolisz ulubiony typ jej gaci?

– Ty też masz okres? Ja pierdole, co się z waszym pokoleniem dzieje – mruknął, zabierając plecak i wychodząc z pomieszczenia.

Zdenerwowany ruszyłem do klasy, gdzie stała już Nina ze skrzyżowanymi ramionami. Widziała moje nerwy, gdy rzucałem plecak na parapet i zapytała, czy coś się stało. Pokręciłem głową, chcąc zapomnieć nieszczęsne zajęcia sportowe. Kolejna była geografia, a my musieliśmy zrobić grupowy projekt. Próbowałem zaprotestować, gdy zostałem połączony z Niną i Aleksem, bo czułem, że to się źle skończy. Zwłaszcza że chłopak sam patrzył na mnie z pogardą. Popołudniowa praca z nim nie wróżyła nic dobrego, a ja miałem wrażenie, że prędzej się pozabijamy, niż wypełnimy nasze obowiązki.

Stuck in love | original storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz