„Czy tata kiedykolwiek powiedziałby, że się mnie brzydzi, mamo?"

358 37 2
                                    

Chyba nigdy w życiu nie czułem takiej niezręczności jak wtedy, gdy heroicznie zaproponowałem Ninie odwiezienie jej do domu. Żeby nie było: zdania nie zmieniłbym nigdy, bo ostatnie, czego z Jankiem potrzebowaliśmy to nerwy, czy ta małpa dotarła do domu w jednym kawałku. Nie miałem pojęcia, ile wypili i jak bardzo Dąbrowska się wstawiła, więc naprawdę nie chciałem ryzykować. Piętnaście minut, a potem miało być po wszystkim – do tego stopnia naprawdę mogłem się poświęcić, żeby wszyscy byli zadowoleni.

– Jak chcesz zmienić piosenkę, to się nie krępuj – powiedziałem, przerywając uciążliwą ciszę między nami. Akurat kończył się jakiś kawałek z playlisty, którą zrobiliśmy z Jankiem, miksując nasze ulubione gatunki. Zaproponowałem to na początku naszego mieszkania razem, gdy nić niezręczności z jego strony nadal rzucała drobny cień na wspólne życie. Podzielenie płyty na pół w celu połączenia ulubionej muzyki mojej oraz jego sprawiło, że powoli zaczął przekonywać się do tego, jak teraz będzie wyglądało nasze życie. Że było ono pełne miejsca na to, co lubił, co znał i uważał za bezpieczne oraz przyjemne.

Prowadziłem w drodze powrotnej z kina, bez pytania przejmując też stery nad muzyką, co żadnej z moich wcześniejszych towarzyszek podróży nie przeszkadzało. Nic dziwnego, że z Jankowo-Aleksowej plejki wreszcie poleciało "Hold Back The River" Jamesa Baya, gdy wycofywałem auto z podjazdu, a potem wrzucałem kierunek w odpowiednią stronę, aby odwieźć Ninę.

– Beka, bo to jego ulubiona piosenka – zauważyła, zapinając pas po tym, jak rozsiadła się na miejscu pasażera.

– Byłbym chujowym chłopakiem, gdybym tego nie wiedział.

Posłałem dziewczynie przepraszający uśmiech, nie do końca wiedząc, czy mogłem w ogóle poruszać ten temat w jej towarzystwie.

– To playlista, którą razem układaliśmy – dodałem, za późno gryząc się w język. Chyba zaczynało wychodzić ze mnie zmęczenie, bo paplałem jak debil, gdy w rzeczywistości nie powinienem mówić jej na ten temat ani słowa. – I nie wiem, czemu ci to powiedziałem. Wybacz.

– I tak się wstawiłam, więc aż tak mnie to nie boli. Co jednak nie zmienia faktu, że to cholernie ssie, gdy kiedyś latałam za wami dwoma, a teraz wypadłam z obiegu, bo jesteście... razem. – Skrzywiła się, a ja uniosłem brew, nie bardzo rozumiejąc akurat takiej reakcji. Znaczy okej, to było słabe, ale Janek wystarczająco się z nią namęczył. Sobie nigdy bym tego nie życzył.

– Jeżeli masz mu kręcić dramy, bo jest gejem... – wcisnęła mi się w zdanie, rzucając podniesionym tonem:

– Nie jestem taka, Aleks. Mam po prostu żal, że o niczym mi nie powiedział. Ani o tym, że woli chłopaków ani o tym, co działo się u niego w domu.

– Jego rodzice cię uwielbiają... – tutaj sam przerwałem, nie chcąc dodawać słów, które mogłyby zapowiedzieć awanturę.

– Ale nadal jestem jego przyjaciółką... albo przynajmniej nią byłam. Teraz nawet nie wiem, czy mogę się tak nazywać, skoro nie było mnie przy nim wtedy, gdy mnie potrzebował.

– Tęsknił za tobą, Nina.

– Ja za nim też. I doskonale o tym wie. Ale jednak to ty przy nim byłeś, gdy wychodziło całe gówno z jego starym. Nie ja.

– Ważne, że jesteś teraz. To wiele dla niego znaczy.

Dobrze, że nikt mi nie płacił za złote rady, bo byłbym bez grosza. Ja nie wiem, jak ta babka, do której chodzę na terapię, potrafi powiedzieć mi chociaż słowo, gdy pierdolę jak potłuczony.

– Myślisz?

– No ba.

Okej, to było wystarczająco niezręczne. Ale auto mojej mamy stało się totalną stolicą zażenowania, gdy Nina znowu przerwała ciszę, rzucając:

Stuck in love | original storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz