17

7.5K 190 11
                                    

Weszła do domu i od razu skierowała się do swojego pokoju, gdzie padła na łóżko. Przed oczami cały czas miała dwie obrączki i liścik. Wyrzucała sobie swoją naiwność. Powinna od razu po pierwszym spotkaniu z Willem domyślić się, że taki facet jak on nie może być singlem.

Poczuła zbierające się pod powiekami łzy. Dlaczego tak bardzo ją to bolało? Przecież dzisiaj i tak miało się to skończyć. Mieli się rozstać i już więcej nie wracać wspomnieniami do nich dwojga. Jednak mieli to zakończyć w sposób bardziej przyjazny. Nikt nie miał być zraniony. Nie miało dojść do sytuacji, w której ktoś będzie aż tak bardzo żałował tych kilku dni razem i kilkudziesięciu dni pisania.

Przypomniały jej się słowa mamy. Nie rozmawiała za wiele z tą kobietą, ale czasami potrafiła powiedzieć jej wiele przydatnych rzeczy i wyjawić kilka prawd o życiu. Jedną z nich była ta dotycząca mężczyzn. Według jej matki byli oni śmieciami. Szukali rozrywki i mieli kobiety za nic. Wówczas były to ciekawe słowa w jej ustach, gdyż sama sypiała z przygodnymi mężczyznami, a wkrótce po tym związała się na stałę z jakimś biznesmenem i porzuciła rodzinę. Od tego czasu nie miały ze sobą kontaktu.

Jednak tym razem musiała się z nią zgodzić. Faceci to świnie. Aktualnie w jej oczach byli śmieciami, którzy szukali rozrywki wśród naiwnych nastolatek i młodych kobiet. Straciła szacunek dla nich, a w szczególności dla Williama. Wydawał się taki porządny, a okazał się oszustem.

Usłyszała dźwięk powiadomienia. Miała nadzieję, że to Diana. W tym momencie chciała z nią porozmawiać. Umiałaby ją pocieszyć i może coś doradzić w tej sytuacji. Nie była jednak pewna, czy była w mieście. Mogła gdzieś pojechać ze swoim chłopakiem.

William: Gdzie jesteś?

Odczytała wiadomość i prychnęła. Czego się spodziewała? Przecież to było prawie pewne, że to on napisał. Jego zabawka zniknęła bez pożegnania.

William: Kotecku, gdzie poszłaś? Coś się stało?

Rzuciła telefonem w ścianę i od razu pożałowała. Niepotrzebnie zareagowała tak gwałtownie. Urządzenie nie było niczemu winne. Jednak najpierw zadziałało ciało, a dopiero później pomyślała. 

Wstała i poszła podnieść telefon. Na szczęście działał, ale ekran zdobiły liczne pajączki. Nie miała szkła hartowanego ani folii ochronnej, więc nic nie uchroniło go przed zniszczeniem. Nie prezentował się teraz dobrze, ale w tym momencie nie miało to dla niej znaczenia. Niedługo i tak miała dostać nowy. Wytrzyma z nim jeszcze kilka miesięcy.

Kolejne powiadomienie. Kolejna wiadomość od Willa.

William: Martwię się o Ciebie. Co się stało? Gdzie poszłaś?

William: Dlaczego mi nie odpisujesz?

Zignorowała kolejne wiadomości. Chciała wyciszyć telefon, ale nagle zaczął dzwonić. Znowu William. Odrzuciła połączenie.

Zanim urządzenie rozdzwoniło się ponownie, wybrała numer do przyjaciółki. Postanowiła, że jeśli będzie zajęta, to nie będzie przeszkadzać. Jednak jeśli była wolna, to chciała z nią porozmawiać.

Po czterech sygnałach usłyszała roześmiany głos Diany. W tle było słychać muzykę. Czyżby o tej godzinie była na jakieś imprezie?

- Co tam, Ni?

- Przeszkadzam Ci? - zapytała Nina, chociaż doskonale znała odpowiedź.

- Jestem u znajomych Eryka.

- Eryka?

- Nie mówiłam ci? Zaczęłam się spotykać z kuzynem mojego byłego.

- Rzeczywiście. Wspominałaś o tym. Nie przeszkadzam ci już. Zadzwonię jutro.

- Poczekaj. Co się stało? Słyszę, że coś jest nie tak.

- To nic ważnego. Opowiem ci kiedyś.

- Jestem u ciebie za godzinę.

Rozłączyła się. W głębi ducha wiedziała, że gdy zadzwoni i przyjaciółka usłyszy zmianę w jej głosie, to od razu do niej przybiegnie. Wiedziała, że zrezygnuje ze swoich planów. Jednak mimo wszystko zadzwoniła. Była egoistką. Dlaczego tyle różnych uczuć się dzisiaj w niej kłębiło? Przerażało ją to.

~·~

Zgodnie z zapowiedzią Diana po niecałych czterdziestu minutach siedziała już u niej w pokoju z pudełkiem ciastek czekoladowych. Ona i słodycze. Miała je zawsze ze sobą. Była od nich uzależniona jak palacz od papierosów.

- Więc ma żonę? - zapytała blondynka, kiedy Nina zdradziła jej powód swojego zdenerwowania.

- Na to wygląda. Po prostu się mną bawił.

- A to dupek. Użyłabym innego określenia, ale próbuję unikać wulgaryzmów.

- Co ja mam zrobić? Jutro się z nim zobaczę, czy tego chcę czy nie. Nie wiem, jak spojrzę mu w oczy. Boję się, że się przed nim rozkleję.

- Dlaczego się z nim zobaczysz?

- Jest coś, o czym ci nie powiedziałam. On jest moim wykładowcą.

Mina Diany była bezcenna. Jeszcze takiego zdziwienia i szoku u niej nie widziała. Pierwszy raz nie wiedziała, co ma powiedzieć. Otwierała i zamykała usta jak ryba. To było do niej całkowicie niepodobne. Zazwyczaj miała odpowiedź na wszystko, jednak tym razem ją zamurowało.

- Diana - powiedziała Nina. - Wiem, że zrobiłam głupstwo, ale proszę pomóż mi znaleźć jakieś wyjście.

- Myślałam, że to ja jestem idiotką, ale tym razem przerosłaś mnie swoją głupotą. Ni, coś ty najlepszego zrobiła? Powinnaś dać sobie z nim spokój, gdy tylko poznałaś prawdę.

- Wiem, ale nie umiałam. On był taki cudowny. Jeszcze nigdy nie spotkałam takiego mężczyzny.

- Dziewczyno, wykopałaś sobie pod sobą dołek. Przez to wszystko możesz wylecieć ze studiów.

- Wiem, ja to wszystko wiem - powiedziała i się rozpłakała. Konsekwencje jej głupoty, zaczęły do niej docierać.

- Już dobrze. Nie płacz - blondynka przytuliła przyjaciółkę. - Zaraz coś wymyślę.

I wymyśliła. Jak zawsze Diana okazała się niezastąpiona. Oczywiście jej plan nie rozwiąże problemu, ale da jej szansę zemsty, o ktorej do tej pory nie pomyślała. Planowała również przenieść się na inną uczelnię, jeśli William zacząłby robić problemy i postanowił się na niej odegrać. W najgorszym wypadku ją wyrzucą, ale nie miała zamiaru do tego dopuścić. Miała nadzieję, że gdyby znalazła się w takiej sytuacji, to jej tata jej pomoże. Nie będzie z tego zadowolony, ale nie pozwoli, żeby stała jej się jakaś krzywda.

W  bojowym nastroju czekała na kolejny dzień.

---
Jak myślicie, jaki plan wymyśliła Diana?

Dziękuję, że nadal ze mną jesteście ❤

Masz wiadomośćWhere stories live. Discover now