32. Emocjonalny Rollercoster

122 21 78
                                    

Witajcie! Dziś zapraszam na ważny i dość emocjonalny rozdział, który będzie takim punktem zwrotnym w naszej historii. 

Chciałabym przywitać serdecznie nową czytelniczkę ljsrdm! Mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej! Ten rozdział dedykuję właśnie Tobie. <3

⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞


— Remus? — wychrypiała Hope, leżąc w szpitalnym łóżku.

— Tak, mamo, to ja. — Lupin od razu znalazł się przy niej i złapał ją czule za dłoń, po czym ucałował lekko. — Jak się czujesz?

— Nie najlepiej, synku...

— Masz tu dobrą opiekę? Zajmują się tobą, prawda?

Hope pokiwała głową delikatnie, a Remusowi automatycznie stanęły łzy w oczach. Wyglądała naprawdę źle. Jej oczy były zapadnięte i podkrążone, a sylwetka mocno wychudzona. Niegdyś piękna, zgrabna kobieta pełna uroku, teraz wyglądała jak wrak człowieka. Klątwa, która trawiła jej organizm od miesięcy zbierała straszne żniwo.

Wtem do sterylnie białego pomieszczenia wszedł uzdrowiciel w zielono–żółtych szatach.

— Dzień dobry, pan Lupin jak mniemam? Syn pacjentki?

Remus szybko przytaknął i podał rękę czarodziejowi.

— Jak to wygląda? — zapytał niepewnie Remus, odchodząc z uzdrowicielem na bok.

Mężczyzna w średnim wieku zacmokał i spojrzał na chłopaka niepewnie, więc Lupin dodał szybko:

— Proszę powiedzieć mi prawdę, zniosę wszystko.

— Cóż, dobrze. Gdyby pana matka była czarownicą, najpewniej moglibyśmy zdziałać coś więcej. Organizmy ludzi magicznych mają inną wytrzymałość... — zaczął, wykrzywiając wąskie usta w imitacji uśmiechu. — Niestety, nie udaje nam się już dłużej powstrzymywać tej klątwy.

Lupin spuścił głowę. Bardzo kochał mamę, można by rzec, że o wiele bardziej, niż ojca. To ona zawsze okazywała mu miłość, czułości i wsparcie przez lata. Remus zawsze czuł, że Lyall przez większość życia widział w nim swój życiowy błąd, dzień, w którym zadarł z Greybackiem. Kochał syna, jednak nie potrafił nic poradzić na to, że egzystencja młodego Lupina zawsze spędzała mu sen z powiek. Zdawało się, że jedynie Hope akceptowała syna takim, jakim był i kochała go bez względu na wszystko.

Uzdrowiciel wyszedł pospiesznie z sali, a Remus w tym czasie ukradkiem wytarł twarz i spojrzał na matkę, przywołując uśmiech. Nie mógł dać jej znać o tym, co wiedział i myślał. Postanowił nie zdradzać, w jakim była faktycznie stanie. Nie miał zamiaru jej denerwować, bo zapewne i tak czuła się fatalnie.

— Czy tata może mnie odwiedzić? Muszę z nim porozmawiać — powiedziała słabym głosem.

Lupin zmieszał się na te słowa. Przypomniał sobie, iż przecież Hope nie wiedziała o tym, że Lyall został zmuszony do wyjazdu z Greybackiem.

— Oczywiście, powiem mu, ale ma teraz bardzo dużo pracy — skłamał naprędce.

Wiedział, że wymijające odpowiedzi i małe kłamstewka nie zmartwią ją tak bardzo, jak goła prawda, która nie rysował się w dobrych barwach. Remus sam nie miał pojęcia, gdzie podziewał się jego ojciec i czy w ogóle żył. Jednak ze względu na to, iż nie mieli nigdy silnej więzi, Remus był bardziej spokojny. Często rozmyślał o ojcu, jednak dopóki był w Hogwarcie, nie mógł nic zrobić, by go znaleźć. Ufał, że sobie poradzi, cokolwiek się stanie. Przecież zawsze stawał na wysokości zadania, był silny i nieugięty. Remus miał tego świadomość. Wiedział, że Lyall poradzi sobie, nawet jeśli był wciąż w niewoli. Jednak z drugiej strony wilkołaki były nieobliczalne, a odkąd przyłączyły się do Voldemorta, wszystkiego można było się po nich spodziewać.

Nad Przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓Where stories live. Discover now