Zapraszam serdecznie na nowy rozdział, który bardzo lubię z różnych powodów. Czekam na Wasze opinie!
⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞
Lily i Remus umówili się na wizytę w jedno z sierpniowych popołudni. Lupin specjalnie zdobył dla dziewczyny piękny egzemplarze dzieła Charlotte Brontë i miał zamiar podarować jej go w prezencie. Wstydził się tego, że jego książka była stara, podarta i miejscami nawet poplamiona przez pleśń, z którą walczyli w rodzinnym domu w Yorkshire. Jak mógł zatem dać ją Lily?
— Cześć! — wołała Evans, której płomienne włosy idealnie falowały, gdy biegła w stronę Lupina.
Chłopak przyjrzał się podążającej ku niemu gryfonce. Na jej twarzy rozkwitał uśmiech, a policzki miała uroczo zaczerwienione. Jeszcze przed chwilą bawiła się w berka z grupką kilkulatków.
— Czemu się chowasz? — Zmarszczyła brwi.
— To mugole, prawda? — zapytał niepewnie.
— Masz z tym jakiś problem? — Zadarła wyżej brodę.
— Absolutnie nie! — zarzekał się. — Nie chcę by zobaczyli, że latam na miotle. Wszyscy mielibyśmy kłopoty. Lily pokiwała głową z rozwagą i z uśmiechem pociągnęła Lupina na rękaw koszuli. Przez ten gest, chłopak od razu spiął się znacznie.
— Grałeś kiedyś w ganianego? — rzuciła, nie zauważając zupełnie tego, jak zesztywniał przez kontakt z jej ręką. Zbliżyła się do dzieci, a Remus przełknął ślinę w zdenerwowaniu.
— N–nie.
— Nawet nie masz pojęcia, ile to daje radości! — zawołała szczęśliwa i znów zaczęła gonić roześmiane dzieci.
Remus stał z boku i patrzył na każdy jej ruch, zmarszczki na policzkach, gdy się śmiała i czujny wzrok, gdy starała się złapać któreś z dzieci. Mimo, iż miała już prawie szesnaście lat, to ducem wydawała się być taka sama jak biegające dookoła pięciolatki. Wydawała się być tak delikatna, niewinna, beztroska. Remus patrzył na nią w zdumieniu, choć także z podziwem. Pomyślał, że właśnie tą lekkością go ujmowała.
— Lily, mam dla ciebie to, co chciałaś — powiedział, gdy po zmroku wszyscy rozeszli się już do domów. Tylko dwoje gryfonów wciąż siedziało na jednej z ławek, wdychając świeże, letnie powietrze.
Lupin wyciągnął książkę, która była zawinięta w szary papier pakowny i wręczył ją z nikłym uśmiechem. Lily otworzyła paczkę z ekscytacją i jej oczy zaświeciły się prawie magicznie. Przed sobą miała piękne wydanie "Dziwnych Losów Jane Eyre" w ozdobnej, czarnej okładce, na której pięknie świeciły srebrne litery.
— Ale... Lupin. Przecież twoja wyglądała inaczej — zdziwiła się, spoglądając na niego.
— Zapewniam, że w środku treść jest identyczna — zaśmiał się. — Nie mogłem ci przecież dać tej starej, brzydkiej książki — wytłumaczył się ze wzruszeniem ramion.
— To musiało kosztować worek galeonów!
— Niecałe dwadzieścia funtów. To mugolska powieść — przypomniał.
— Jasne. Już ci zwracam za fatygę! — zawołała, sięgając do niedużej torebki.
— No coś ty! — Remus automatycznie położył dłoń na jej ręce, lecz szybko się cofnął. — Uznaj, że to prezent, dodatek do przeprosin za to, co powiedziałem wtedy w lesie, za to, że byłem niemiły.
CZYTASZ
Nad Przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓
FanfictionGdy człowiek staje nad przepaścią, instynkt zachowawczy każe się cofnąć. Jednak, co jeśli los pcha nas naprzód, wbrew przestrogom? Wojna czarodziejów nabiera rozpędu, gdy wspólny język znajduje dwójka gryfonów - Lily Evans i Remus Lupin. Długie roz...