11. Londyn Bez Planu

199 33 58
                                    


Temu rozdziałowi towarzyszy konkretna piosenka, którą chciałabym się z Wami podzielić. W tekście pojawią się przełożone z niej cytaty, więc tym bardziej - jeśli macie chęć, posłuchajcie! Poczujcie ten klimat. <3


⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞


Rudowłosa gryfonka i o głowę wyższy od niej wilkołak szli wolno w kierunku małego kina studyjnego, które znajdowało się niedaleko The British Museum. Lily bywała w nim już wiele razy z rodzicami i uwielbiała kameralny klimat tego miejsca. Poza tym, było to jedyne kino, które co noc puszczało stare, czarno–białe filmy.

— Mówiłeś, że lubisz spacerować sam nocą? — napomknęła, przeskakując kałużę. Remus uśmiechnął się do siebie. Czy hasanie w formie wielkiej włochatej bestii można było nazwać spacerowaniem? Być może.

— Tak... Dużo rzeczy lubię robić sam — uświadomił sobie na głos. — Kiedyś nawet miałem plan, by udać się w samotną wędrówkę po Górach Kaledońskich, które otaczają Hogwart.

— Samemu to trochę niebezpiecznie. Jeśli coś by ci się stało, to zostałbyś całkiem sam. Nikt by nie przyszedłby z pomocą.

— To też jest jeden z powodów, dla których chciałbym iść sam.

Lily potrząsnęłą głową, nie rozumiejąc, co chciał przez to powiedzieć i odparła z wyrzutem:

— Więc chciałbyś, by coś ci się stało?

— Oczywiście, że nie. Jednak... Chciałbym, by była taka możliwość. Jest coś osobliwego w staniu nad przepaścią — Remus westchnął ciężko. — Chyba lepiej nie umiem tego wyjaśnić.

— To brzmi dość niepokojąco, Lupin.

— Przyzwyczaiłem się już do tego, że prawie nikt mnie nie rozumie — uśmiechnął się słabo.

Lily mierzyła go specyficznym wzrokiem. Nie rozumiała słów, które wychodziły z jego ust. Jednak coś pchało ją, by zapewnić Remusa, że przecież nie był sam, że na pewno ktoś go rozumiał, że miał przyjaciół. Chciała dać mu do zrozumienia, że będzie dobrze.

— Chyba zaczynam się o ciebie martwić — przyznała po chwili.

— To miłe, ale niepotrzebnie — stwierdził. — Nie warto.

Lily zatrzymała się w miejscu i spojrzała na niego srogim wzrokiem.

— Co to znaczy 'nie warto'? — rzuciła z wyrzutem. — To argument bez sensu. Co, jeśli ja powiedziałabym ci, żebyś przestał ze mną rozmawiać, bo jestem tylko mugolakiem i nie warto się ze mną zadawać?

Lupin także obrócił się w jej kierunku i uśmiechnął się spokojnie.

— To nieprawda. Poza tym, to coś innego. Ja wiem, że warto z tobą rozmawiać. Wiem, co mam z tych rozmów. No i mogę je też zwyczajnie lubić.

— To nie zmienia faktu, że twój argument nie ma sensu. Każdy człowiek jest wart, by o nim myśleć i się o niego martwić. To chyba też w jakimś stopniu określa, że zależy mi na tobie i dlatego to mówię — fuknęła bez pomyślunku. — Dodam jeszcze, że pierwszy lepszy 'ktoś', nie zawracałby sobie głowy, a przyjaciołom zwykle zależy.

Nad Przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓Where stories live. Discover now