14. Korepetycje u Panny Evans

222 26 131
                                    

Publikując dzisiejszy rozdział pomyślałam szczególnie o Jasyse - coś czuję, że będziesz miała trochę do powiedzenia po przeczytaniu pewnej rozmowy odnośnie Severusa. ^^ Poza tym, każdy, kto będzie miał jakieś przemyślenia zaproszony jest do dyskusji w komentarzach! Jestem ciekawa Waszego zdania o tym rozdziale! :)

⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞


— Drodzy uczniowie! Witam was na uczcie powitalnej w kolejnym, nowy roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie! Szczególnie pragnę powitać nowych pierwszorocznych, którzy przed momentem dołączyli do swoich nowych domów. Jednak, zanim chwycimy za noże i widelce, by się posilić pysznymi smakołykami, chciałbym powiedzieć coś na wstępie — zaczął tradycyjnie Dumbledore podczas uczty pierwszego września.

— Jak myślicie, w tym roku też będzie śpiewał hymn? — szepnął Peter, chichocząc.

— Ssciii! — syknął ktoś obok.

— A kiedy nie śpiewał? — zaśmiał się Syriusz.

— Wszyscy słyszeliśmy już dawno o działaniach Lorda Voldemorta — głos dyrektora zmroził wszystkim krew w żyłach, a po sali poniosły się szepty.

Nikt nie nazywał tego człowieka po imieniu, gdyż imię to było owiane złą sławą. Niektórzy sądzili nawet, że została na nie rzucona klątwa. Jedynie Dumbledore zdawał się nie bać i wypowiadał je zawsze naturalnie.

Huncwoci spojrzeli po sobie nawzajem.

— Na pewno wiecie, co zaczęło dziać się od jakiegoś czasu. Musicie mieć świadomość, że nie są to w żadnym wypadku dobre rzeczy. Ufam jednak, że ta szkoła i jej profesorowie nauczyli was, jak odróżniać dobro od zła. Wierzę, że w momencie największej próby również będziecie mogli dokonać właściwego wyboru. Niech wasza wiara pozostanie niezachwiana! Mam nadzieję, że wtedy wszystko będzie dobrze.

Następnie, po tradycyjnym odśpiewaniu hymnu Hogwartu, dyrektor zawołał zaprosił wszystkich do ucztowania. W jednej sekundzie na stołach pojawiły się najróżniejsze pyszności. Pięknie pachniały soczyste mięsiwa; żeberka, szynki i indyki pieczone z sosem żurawinowym. Swoimi kremami i lukrami nęciły kolorowe torty, ciasta i ciasteczka. Nie mogło także zabraknąć puddingu i pieczonych jabłek z toffi oraz wielu samonapełniających się dzbanków z sokiem dyniowym.

Wszystkie te rzeczy jednak w tamtej chwili obeszły huncwotów, którzy pochyleni byli nad rozmową.

— Zrozumieliście z tego cokolwiek sensownego? — zdziwił się James.

Łapa już chciał coś powiedzieć, ale Remus nagle wszedł mu w słowo:

— Spójrzcie na ślizgonów.

Każdy z nich dyskretnie odwrócił głowę w kierunku stołu Slytherinu. Czarodzieje z zielonym godłem na szatach nawet nie ukrywali chytrych spojrzeń i specyficznych uśmieszków.

— Myślicie, że oni popierają Sami–Wiecie–Kogo? — zapytał Peter.

— Jestem tego pewny — odparł Lupin. — Dumbledore boi się, że ślizgoni jeszcze w tym roku odejdą ze szkoły, by przyłączyć się do Voldemorta i zostać śmierciożercami.

— Gdy jeszcze widywałem się z moją kuzynką na Grimmauld Place, non stop gadała, Czarny Pan to, Czarny Pan tamto... A starym w to graj — warknął Łapa. — Na pewno się do niego przyłączyła, cholerna psycholka. Jak ja nienawidzę tego pieprzonego rodu Blacków.

Nad Przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓Where stories live. Discover now