she's lyin'

351 31 26
                                    

Liam's pov:

Niecierpliwie czekałem przed salą Theo, aż pozwolą mi do niego wejść. Strasznie się o niego martwiłem. Scott powiedział mi mniej więcej co się z nim stało i czułem się jakby to była moja wina. Zostawiłem go samego w szkole.

Często moje zachowanie staje sie strasznie samolubne.

- Hey, buddy, długo tu już czekasz? - usłyszałem głos za sobą, więc się odkręciłem i zobaczyłem Stiles'a delikatnie się uśmiechającego.
- Jakoś z godzinę może. A ty co tu robisz? - spytałem zaskoczony widokiem przyjaciela.

- Mój tata ma tu jakieś przesłuchanie z pacjentem. Co z Theo?
- Oh, nie wiem, szczerze. Czekam, aż ktoś pozwoli mi do niego wejść.
- Pewnie wszystko w porządku, wygląda na podejrzanego, ale silnego.

Spojrzałem na Stiles'a i po chwili się roześmiałem.
- On myśli, że nie przepadasz za nim - powiedziałem.
- To nie tak, że za nim nie przepadam. On jest po prostu taki... Miły, aż za bardzo. Tacy ludzie zawsze są podejrzani - powiedział z powagą w głosie i z jeszcze bardziej poważną miną, ale za chwilę oboje wybuchlismy śmiechem.

- Wydaje się być dobry - przyznał - ale i tak będę miał go na oku.
- Jak wyrodny ojciec? - spytałem dalej się śmiejąc.
- Nah, to rola Scott'a. Ja będę jak... Um... Dobra masz rację zamieniam się w Scott'a - z przerażeniem spojrzał w swoje odbicie w aparacie telefonu sprawiając u mnie jeszcze większe rozbawienie.

Kiedy Stiles ubolewał, że zamienia się w Scott'a, a z zbawieniem się na to przyglądałem z sali Theo wyszła jego ciocia. Od razu spoważniałem i wstałem z krzesła, a ona podeszła do mnie.

- Wszystko jest z nim w porządku, ale musi teraz odpocząć i prosił, żebym Ci przekazała, żebyś poszedł do domu, Liam - powiedziała pani Morell spokojnym głosem.
- Oh, w takim razie dobrze, ale kiedy stąd wyjdzie? - zapytałem.

- Wieczorem, około dziewiętnastej.
- Mógłbym wtedy go odwiedzić?
- Jasne, na pewno się ucieszy - odpowiedziała z uśmiechem.

- Dziękuję , dowidzenia, pani Morell.
- Dowidzenia, Liam.

Odwróciłem się do taty, który dalej wyglądał jakby coś go opętało i wspólnie wyszliśmy ze szpitala. Myślałem jeszcze nad zajściem do rodziców, ale stwierdziłem, że jednak wolę tego nie zrobić.

- I niby kto cie do niego zawiezie? - zaczął Stiles.
- A jak myślisz? - zadałem pytanie unosząc brwi w górę.
- Skąd ci wzięło, że ja to zrobię? - zdziwił się.
- Za bardzo mnie kochasz - stwierdziłem z pewnością.
- Ostatni raz wykorzystujesz moją ojcowską miłość.

Uśmiechnąłem się dumnie do niego i wsiedliśmy do jego samochodu.

- Czyli twój ojciec wcale nie ma teraz przesłuchania i przyjechałeś po mnie, ale nie chcesz tego przyznać, bo powoli zamieniasz się w Scott'a? - wydusiłem to wszystko najszybciej jak umiałem wprowadzając go w ponowne przerażenie.

- Dokładnie tak było - przerażenie u niego było naprawdę śmieszne - dobra, koniec dnia dobroci u Stiles'a.

- Więc co robimy teraz?
- Najpierw zapinasz pasy, a potem oddaje cie do McCall'a żebyś uczył się z nim chemii. Z chęcią bym tam z wami posiedział, ale nic mnie tam zbytnio nie interesuje - powiedział na jednym wdechu.
- Wolałem cię w wersji Scott'a - przyznałem.

On zaś tylko przelotnie na mnie spojrzał. Dziwne jest uczucie tęsknoty za kimś, mimo, że widujecie się prawie codziennie. Takie odczucia miałem do Stiles'a, coś się w nim zmieniło i nie byłem pewny co. Od kąd pamiętam był człowiekiem z dość skomplikowaną osobowością, jednak teraz stał strasznie nadopiekuńczy.

Stranger Boy- ThiamWhere stories live. Discover now