lacrosse day cz.1

602 31 49
                                    

(3rd person)

Pierwsze pytanie jakie pojawiło się w głowie Liam'a było, czy istnieje osoba, której nie podnosi się ciśnienie kiedy słyszy dźwięk budzika?

Piętnastoletni blondyn rozpoczął ten piękny poranek z zdecydowanym poirytowaniem wywodzącym się z melodii prześladującej go codziennie o szóstej rano. Żeby było tego mało, promienie słońca boleśnie rażące go w oczy dolały oliwy do ognia.

Kiedy leniwie leżąc na łóżku i szukając dobrego powodu, dlaczego nie warto iść do szkoły, usłyszał, że drzwi od jego pokoju się otwierają.

Podniósł się do pozycji pół siedzącej, opierając się łokciami o wygodny materac. Niezadowolony przetarł oczy, będąc zirytowanym, że nie śpi od dziesięciu minut, a już przynajmniej trzy rzeczy zdołały go zdenerwować.

- Chyba powinienem zabrać wam klucze od tego domu - rzekł ospale.
- Czemu ty wciąż leżysz? Zaraz spóźnisz się do szkoły - powiedział na przywitanie Scott.

Blondyn marzył w głowie, że zamiast Scott'a mógłby tu być Stiles, którego na pewno łatwiej byłoby namówić na zostanie w domu. Z McCall'em nie było nawet sensu próbować, bo i tak by się nie ugiął.

- Pięć minut - wyjąkał, wracając spowrotem pod kołdrę, gdzie przynajmniej było mu ciepło.

- Widzę cię w kuchni za te pięć minut - rzekł starszy z powagą w głosie, a młodszy blondyn jedynie przewrócił oczami, czego on nie mógł zobaczyć.

Scott skierował się na dół do kuchni z namysłem, by przygotować młodszemu śniadanie i jakkolwiek go tym rozbudzić. Kiedyś, kiedy Liam leżał praktycznie pogrzebany w swoim łóżku całe dnie, jedyną osobą, która mogła go z niego wyciągnąć była jego dziewczyna.

Jednak ich historia nie zakończyła się "happy end'em". Po tym jak ich związek się zakończył młody Dunbar stał się pustką. Brak uśmiechu i jakichkolwiek emocji nigdy go nie opuścił, a w jego oczach jedyne co dało się zauważyć to tą przerażającą pustkę, obojętność i iskierkę zranienia.

Może po prostu wszystko co przez nią przeszedł wykończyło go na tyle, że nie miał już sił na dłuższe rozpaczanie? Wyczerpał limit łez, a uczucia pogrzebał głęboko w sobie, bo jeżeli pozwoli sobie czuć cokolwiek, jedyne co będzie czuł to ból, na który wyjątkowo nie miał dobrej odporności.

Jego pięć minut przedłużyło się na piętnaście, ale przynajmniej w końcu wstał z łóżka. Roztrzepane włosy i zaspane oczy, które ledwo się otwierały były pierwszą rzeczą, którą Scott zauważył po zejściu młodszego do kuchni. Blondyn natomiast wtulił się w niego jak małe dziecko, któremu przyśnił się koszmar.

- No już, Liam. Zjadaj śniadanie - nakazał starszy brunet, podając mu tosty z jajecznicą i bekonem oraz kawę z mlekiem, bez której młodszy nie przeżył by ani jednego dnia.

Oboje siedzieli przy stole, który zawsze budził dziwne odczucia u Liam'a. Kiedyś przy tym stole, co drugi dzień siedziało pełno osób, zajadając rodzinny obiad, a teraz był tylko on i Scott. Nie pamiętał nawet kiedy jego rodzina zaczęła być rodziną jedynie na papierach. Tęsknił za mamą, która często witała go z ranka z uśmiechem i jego ulubionymi naleśnikami, tęsknił za ojczymem, który nauczył go grać w lacrosse'a. Tęsknił za swoim ojcem, ale już nigdy nie będzie miał okazji go zobaczyć.

Dzisiejszego dnia miały odbyć się zawody w lacrosse'a z przeciwną szkołą. Chcąc czy nie chcąc, Liam jako kapitan musiał się tam pojawić, ale wcale nie miał ochoty biegać parę godzin z kijem w ręku, a w uszach słyszeć wciąż okrzyki ludzi z trybunów. Wiedział jedynie jak bardzo Stiles i McCall lubią przychodzić na mecze starej szkoły, więc szedł tam jedynie ze względu na starszych znajomych.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz