take me home

393 35 28
                                    

Liam's pov:

Ludzie często mówią "po nocy zawsze nastaje dzień", ale co jeśli to po dniu nastaje noc?
Podczas nocy stajemy się bardziej rozluźnieni i nie przejmujemy się czymś aż tak jak prawdopodobnie przejęli byśmy się za dnia.

Tamta noc zdecydowanie była lepsza od poprzedniej... To chyba zasługa odpowiedniej osoby.

Dwójka nastolatków siedziała nad rzeką ciesząc się po prostu swoją obecnością. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale w tamtym momencie czułem, że moja pustka się zapełniła. Zero zbędnych myśli, tylko my i lekki powiew wiatru.

Jednak noc była jeszcze młoda. Mogliśmy ją przesiedzieć w ciszy, albo zrobić coś, po czym zostaną nam wspomienia.

- Całkiem ładnie tutaj - skomentował Theo, kończąc przy ym ciszę - ale po co tak właściwie tu przyszliśmy?

Tak naprawdę nie znałem powodu. Wcześniej to było miejsce moich spotkań z Mason'em, ale ostatni raz spotkaliśmy się tu chyba pięć miesięcy temu. Jako młodsi byliśmy jak bracia i obiecaliśmy sobie, że to będzie miejsce, do którego przyjdziemy za każdym razem gdy będziemy potrzebowali się wyciszyć. Wtedy poczułem taką potrzebę.

- Mam sentyment do tego miejsca. Kiedyś przychodziłem tu zawsze jak potrzebowałem spokoju i pomyślałem, że obojgu z nas się to przyda.

Theo wstał, ale dalej był okryty moją kurtką. Usiadł obok mnie kładąc głowę na mym ramieniu, a ja się uśmiechnąłem i objąłem go ręką delikatnie głaszcząc jego rękę moją dłonią. Chłopak, który leżał od około godziny w moich ramionach był tak delikatny, tak niewinny, a za razem tak zniszczony przez życie.
I tak już zostali dopóki jeden nich się nie odezwał...

- Umiesz jeździć na desce? - spytałem.
- Co?
- Chodź ze mną - złapałem jego rękę kierując się w stronę domu.

Otworzyłem dom biorąc deskorolkę i szybko wróciłem na zewnątrz. Theo był zdziwiony, ale nie zadawał żadnych pytań. Zabrałem go i położyłem deski na ulicy. W tej okolicy rzadko jeździły samochody nocą, więc stwierdziłem, że to będzie w miarę bezpieczne.

- Umm... Nie jestem pewny, że umiem tym jeździć.
- W porządku, nauczę cię - podszedłem do niego - daj mi ręce.

Złapałem mocno delikatne ręce kolegi, a on powoli wszedł na deskę, stawiając najpierw jedną nogę, a dopiero po chwili kolejną. Wyglądał na lekko zdezorientowanego, ale wydawało się jakby zaufał mi w stu procentach, wiedząc, że przy mnie nic mu się nie stanie.

- Najważniejsza tu jest równowaga, Theo. Postaw jedną nogę na początku deski, a drugą na końcu i ugnij lekko kolana - zrobił tak jak mu powiedziałem, mocniej ściskając przy tym moje ręce - dobrze Ci idzie, spróbuj się utrzymać i nie odchylaj się do tyłu.

Położyłem jego ręce na swoich ramionach, żeby się za nie złapał, a swoje umiejscowiłem na jego biodrach, posuwając je lekko w lewo, aby deska zaczęła się ruszać. Jego wzrok skupiony był na poruszającej się desce, lecz ja obserwowałem jego uśmiechniętą twarz. Mega słodkie było, że potrafił się cieszyć z tak małych rzeczy jak jazda na desce albo mecz, a jego uśmiech był rozczulający.

- Okey, teraz jak już umiesz utrzymać równowagę możesz jechać - złapałem go znowu za ręce by pomóc mu bezpiecznie zejść - połóż lewą stopę na środku deski i ugnij lekko kolano, a prawą nogą odpychaj się od ulicy, dasz radę?
- Raczej poradzę sobie - odpowiedział śmiejąc się, a ja zacząłem powoli jechać na swojej desce.

Po chwili jechaliśmy już równolegle. Theo fantastycznie radził sobie w jeździe, więc włączyłem jakąś przypadkową piosenkę, aby jednak nie było aż tak cicho.

Stranger Boy- ThiamWhere stories live. Discover now