Derek, just kiss him already

427 30 38
                                    

Liam's pov:

Byłem w końcu szczęśliwy. Obawy, zmartwienia i smutek zniknęły dzięki niemu. Tak długo czekałem na to co jest teraz i nigdy nie sądziłem, że jedna osoba mogłaby tak wiele zmienić.

Siedzieliśmy aktualnie wciąż w jego pokoju, wtuleni do siebie w przyjemnej ciszy. Moja głowa znajdowała się na jego klatce piersiowej przez co wsłuchiwałem się w jego spokojne bicie serca, które było uspokajające. Jednak myślami wciąż krążyłem wokół wczorajszej nocy.

Nie potrafiłem wymazać Hayden z głowy, ani tego co robiła i tego co mogło się wydarzyć gdyby Mason i Theo nie znaleźli się tam w odpowiedniej chwili. Nie rozumiałem także jej celu w tym wszystkim. Dlaczego chciała to zrobić? To miała być ta wielka zemsta, którą przysięgła?

Zrezygnowany szukaniem odpowiedzi na te pytania, wtuliłem się mocniej z bruneta i lekko westchnąłem. Wiedziałem, że nie powinienem tu dłużej przybywać, ale przy nim wszystko wydawało się takie proste i właściwe.

- Nad czym tak myślisz? - starszy przerwał ciszę.
- O tym, tak bardzo chciałbym tu zostać - odpowiedziałem i podniosłem głowę z jego klatki, aby następnie spojrzeć mu w oczy - ale naprawdę muszę już iść.

Brunet jedynie przytaknął głową i wręczył mi ciepły uśmiech. Kiedy znowu położył dłoń na moim policzku czułem, że się rozpływam. Jego delikatny dotyk był czymś czego nie jestem w stanie opisać. Theo pogłaskał kciukiem mój policzek i po chwili złączył nasze usta w namiętny pocałunek.

Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech, który przerwał wykonywaną przez nas czynność. Na twarzy bruneta także zawitał uśmiech i lekki chichot. Nasze czoła się stykały, a my sami nie wiedzieliśmy z czego się śmiejemy.

- Okey, chodź ze mną to cie odwiozę - potem złożył małego buziaka na moim nosie i chwycił za mają rękę, kierując nas obu do wyjścia.

Chyba nikt nie mógł wyobrazić sobie jak bardzo byłem wtedy szczęśliwy. Miałem przy sobie chłopaka, w którym byłem niewyobrażalnie zakochany i to jest wszystko co wystarczy mi do szczęścia.

Zeszliśmy na dół po schodach i Theo powiedział swojej cioci, że za niedługo wróci. Weszliśmy do auta, oczywiście on zajął miejsce kierowcy, a ja pasażera.

- Nawet nie wiedziałem, że masz prawo jazdy - przyznałem.
- Kto powiedział, że mam? - roześmiał się, a ja spojrzałem na niego z uniesionymi brwami.

- Żartuję, zdałem je dopiero jakoś trzy miesiące temu.
- I nie wiedziałem nawet, że masz ukończone szesnascie lat - rzekłem.

- Yeah, tylko ty jesteś maluchem, który ukończył dopiero piętnaście - stwierdził, wprowadzając nas obu w śmiech - ale kiedyś cie nauczę.

Rzuciłem tylko krótkie "nie mogę się doczekać" i przeniosłem swój wzrok za okno, kiedy on odpalał samochód. Kiedy wyjechaliśmy już z posesji Theo włączył radio, w którym grały przypadkowe piosenki, a jego dłoń tym razem powędrowała na moje udo.

W pierwszej chwili kiedy poczułem jego dotyk, lekko się spiąłem. To było coś trochę coś nowego i nawet nie wiem czemu mnie zdziwiło, natomiast kiedy przeniosłem wzrok z jego ręki na jego twarz ujrzałem ten dumny z siebie uśmieszek.

Zaśmiałem się lekko pod nosem i złączyłem nasze ręce, stwierdzając, że to będzie urocze. Uniosłem nasze dłonie w górę, by złożyć na jego pocałunek. W zamian, dostałem kolejny z jego pięknych uśmiechów i lekki śmiech.

Zaczęło mnie zastanawiać jak jedna osoba może być zarówno urocza, niewinna i pociągająca w tym samym czasie.

Przyjemna cisza została zerwana poprzez dzwonek telefonu. Przewróciłem oczami modląc się, że Corey nie znalazł znowu chęci na kolejną imprezę, bo prędzej wrócę do Hayden niż na nią pójdę. Ku mojemu szczęściu i zdziwieniu osobą, która dzwoniła nie był Bryant, tylko Stiles.

Stranger Boy- ThiamWhere stories live. Discover now