if you happiness means my gone, it's worth it

507 33 155
                                    

(3rd person)

Do głowy młodego chłopaka nasuwało się wiele myśli, a przy tym towarzyszyło mu mnóstwo emocji. Był w wieku, w którym dowiadywaliśmy się o sobie dużo rzeczy. Dla każdego jest to czas kiedy zaczyna poznawać siebie i wiele rzeczy z tym związanych są dla nas nie jasne.

Podobnie było z Liamem, który aktualnie siedział ze Scottem rozmawiając na wiele tematów. Czasami młodszy traktował McCall'a jak jakiegoś rodzaju księgę, w której są odpowiedzi na każde pytanie. Zawsze znajdywał u niego komfort i cenne rady.

Mimo, że Scott nie był prawdziwym ojcem, Liam go podziwiał u uważał za idealnego rodzica. Zapewniał mu wszystko co dziecko mogło pragnąć od rodziców. Miłość, wyrozumiałość, troskę i poczucie bezpieczeństwa kiedy był okok, a co najważniejsze mieli odwzajemniony szacunek względem siebie.

Potrafili rozmawiać o byle głupotach, ale nie było między nimi żadnej blokady, tematu tabu, bądź strachu przed wyznaniem czegoś. Ich zaufanie co do siebie było godne podziwu i nie jedni mogli im tego zazdrościć. Nikt nie wiedział co czyniło Scott'a osobą jaką obecnie był.

Nikt nie rodzi się zły, zło jest wytwarzane, ale jak było z dobrem? Nikt nie mógł by powiedzieć, że w McCall'u był gram zła. Miał za to złote serce i czystą duszę, chociaż sam wiele w życiu przeszedł. Wychowywany był samotnie przez matkę przez co często ledwo łączyli koniec z końcem, a mimo wszystko jest kim jest i jest definicją czystego dobra.

Dunbar zawsze chciał być taki jak on. Bardzo starał się być dobrą osobą, ale nigdy nie wierzył, że jest wystarczająco dobry. Uznał siebie za złego człowieka kiedy pierwszy raz złamał komuś nos w wyniku niekontrolowanego gniewu. Uważał siebie za niebezpiecznego i nie wartego pomocy. Dopiero po poznaniu starszych kolegów, którzy obdarzyli go ogromną troską jakaś cząstka jego uwierzyła w możliwość zmiany.

Podobno ludzie widzą cie dwa razy bardziej atrakcyjnie niż ty samego siebie, ale co jeśli nie chodzi tylko o wygląd? Dla Scott'a, Liam był zagubionym, ale pełnym możliwości chłopcem, od samego początku chciał mu pomóc w odnalezieniu własnych wartości. Kochał go jak syna i zawsze będzie mu powtarzał, że jest wart wszystkiego.

Dla Stiles'a z kolei, blondyn był niewinnym dzieckiem. Patrząc na niego zawsze widział małego chłopca mimo, że ich różnica wiekowa była niewielka. Ale dla Theo, Liam był kimś więcej. Bohaterem, najlepszym przyjacielem, wzorem do naśladowania i pierwszą osobą, w której się zauroczył.

Nie widział w nim wad. Uważał go za najlepszą osobę na całym świecie. Dunbar jako jedyny wyciągnął do niego rękę, nie oceniał go i miał co do niego szczere i bezinteresowne intencje.

Tę dwójkę nastolatków połączyła niewyobrażalna więź. Oboje nie byli pewni swoich uczuć, lecz obydwoje myśleli, że ich uczucia są nieodwzajemnione, więc kryli je w sobie.

.................
(still 3rd person)

- Co zrobił Stiles? - krzyknął Liam z nadzieją, że się przesłyszał.
- Próbował pocałować Derek'a - powtórzył starszy.

- Okey, okey... dobra, ale to chyba dobrze, prawda? W sesie, oboje coś do siebie czuje, ale co z Lydią? Ona wie? Na pewno nie wiem, ale czy on jej powie? I czy w ogóle jej powie? Czy on ją dalej kocha?
- Wow, zwolnij, młody.

- I'm sorry, I'm just... Ah, od razu wiedziałem, że między nimi coś będzie, ale nie sądziłem, że to wydarzy się tak szybko. Za szybko, zdecydowanie za szybko - młodszy blondyn dalej nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.

Wiedział jak jego tacie zależy na starszym, przerażającym, prawdopodobnie przyszłym mordercy o nazwisku Hale. Chciał dla niego jak najlepiej i wiedział, że to było właśnie to co starszy chciał.

Stranger Boy- ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz