A chłopcy? Jakoś sobie radzą. W każdym razie nie mają zbytnio na to wyjebane.

Ciężko pracowaliśmy w liceum, aby dostać się na ten sam uniwersytet.
Koniec końców wszystkim się udało i można to zaliczyć do osiągnięć naszego życia.

W sumie wybraliśmy ten kierunek wspólnie, żeby się nie oddzielać.
Nie mieszkamy nawet w akademiku, bo mamy bardzo blisko do uniwerka. Dojazd jest idealny. Piechotą też nie jest daleko.

Jesteśmy dopiero na drugim roku, więc jeszcze trochę musimy się pomęczyć. Na razie dajemy radę.
Jeszcze niezbyt nie wiemy co dalej. - praca itp., ale studia to zawsze jakiś początek. I teoretycznie "przygoda życia".

Teraz w końcu nadszedł wyczekiwany moment dzisiejszego popołudnia, czyli: wyjście z chłopakami.

- No to zbierajmy się. - powiedział Zayn.

Nie spotykaliśmy się już chyba od wieków.
Nie wspominając już nawet, kiedy ostatni raz zrobiliśmy nocowanie u kogoś jak za dawnych lat.

- Pójdźmy do tej nowej kręgielni. - zaproponował Niall - Good Game czy jakoś tak. Niedaleko centrum.

- Ooo, słyszałem o niej. - powiedział Louis. - Trzeba ją wypróbować.

Wszyscy się zgodzili.
Już po chwili byliśmy w moim aucie - bo oczywiście tylko ja przyjechałem, a oni przyszli na wykłady pieszo. Prowadzą jakiś zdrowy tryb życia albo trenują bieganie?
Przecież auto to taka wygoda...Wygłupialiśmy się w nim, no bo halo, trzeba się bawić.

Niall pstrykał sobie cały czas selfie.

- Mam jedno pytanie. - rzekł Louis do niego. - Po chuj ci tego tyle?

- Żeby wyrwać laski. - cmoknął.

Zaśmiałem się.

- Wiecie co? - odezwał się Liam. - Pomyśleć, że wszyscy mamy dwadzieścia jeden lat...

- A nawet i więcej. - wtrącił się Louis.

On miał dwadzieścia dwa lata, a ja równe dwadzieścia.

I tak. To jest możliwe, żeby być na tym samym roku.

-... to jest niesamowite. - kontynuował Liam. - Że przyjaźnimy się tyle czasu, prawda? Mamy tyle wspomnień, a i tak jeszcze dokładamy do tego kolejne. O wiele lepsze. - zaśmiał się. -  Jest cudownie i bardzo się cieszę, że was mam. Wiem, że mam w was duże wsparcie.

- Teraz ci się wzięło na wspominki? - Zayn przewrócił oczami.

- Oj tak, kawał czasu, ale najważniejsze jest to, żeby mieć młodego ducha i umieć się bawić - powiedział Niall. Nasza irlandzka dusza.

- Wiek to tylko liczba. - powiedziałem.

- Zgadzam się. - uśmiechnął się Louis.

- Jesteśmy już na miejscu, jeeeej - krzyknął Zayn - Więc chłopaki, lećmy się zabawić.

Zapłaciliśmy za wstęp, wzięliśmy odpowiednie buty i poszliśmy do wyznaczonego miejsca, żeby grać.

Muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy ostatnio grałem w kręgle. To jest zarąbiste, w szczególności z nimi.
Superowa atmosfera. Wszyscy się śmieją i są tacy wyluzowani.

Zayn przezywał Nialla, Liam i Louis się chyba bili. Ja się temu wszystkiemu przypatrywałem.

- Musimy wychodzić częściej. - uśmiechnąłem się.

- Zdecydowanie! - krzyknął Liam z podłogi.

- Ejej! - zawołał Zayn. - Bez żadnych takich scen, bo nas jeszcze wyrzycą i tyle będzie z gry.

Always in my heart ~ larry stylinsonWhere stories live. Discover now