Rozdział 2.

6.4K 360 3
                                    

Zbliżała się impreza u Andreé i szczerze.. nie miałam wcale ochoty na nią iść. Po całym tygodniu treningów i szkoly nie miałam już na nic siły i chęci, mogłabym tylko leżeć i jeść.  Jednak obiecałam Kim, że przyjdę, więc musiałam zwlec się z mojego kochanego łóżka i zacząć się szykować. Usłyszałam wibracje telefonu.

Kimberly.34 : co ubierasz?
flo_water : czarne rurki i białą koszulkę
Kimberly.34 : myślę że twój lover się rozczaruje że tak skromnie
flo_water : Kimi, skarbie, przypomnij mi - dlaczego my się przyjaźnimy?!
Kimberly.34 : phi, tez cię kocham xx
flo_water :  tsa, tsa ; d ♡

Szczerze, nie czaję Kimberly. To że ten chłopak często kręci się tam, gdzie akurat siedzimy nic nie znaczy. Jesteśmy w jednej szkole, to normalne, a nie jakieś miłości od razu.

***

Razem z Kimberly i Jake'em ostatecznie dotarliśmy na imprezę. Było tam mnóstwo ludzi i zdecydowanie za dużo jak na moje dzisiejsze samopoczucie. Po przywitaniu się z Andreé,  upatrzyłam sobie kącik na piętrze gdzie nikogo nie było i tam właśnie ulokowałam siebie, razem z jedzeniem, które 'zdobyłam' na parterze i moim telefonem. Jednak moje 'Królestwo Samotności' nie uchowało się na długo bo za chwilę przybiegła Kim, która w połowie była spanikowana,  że nie mogła mnie znaleźć,  a w połowie cała w skowronkachponieważ udało jej się poznać chłopaka który bardzo jej się podoba, a mało tego, poinformowała mnie też o tym, że o dziwo jej obiekt westchnień chodzi do klasy z Niallem i tak też poznała imię blondyna, który według niej często się obok nas kręci w szkole.

- Aha. Ciekawe. - odparłam bez entuzjazmu.

- Tylko tyle? - odpowiedziała Kim, tym razem już z nutką irytacji w głosie.

- Wybacz, Kimi. Cieszę się bardzo, że poznałaś Harrego, ale nie mam jakoś humoru i nie umiem tego okazać.

- Och, skarbie, co się dzieje?

- Nic. Czy Ty jesteś człowiekiem, który się nie męczy?  - zapytałam przez śmiech

- Aaaa.. no cóż mam zbyt dobry humor po rozmowie z Harrym i nie myślę o zmęczeniu! - odpowiedziała z szerokim uśmiechem - schodzisz na dół, do nas?

- Tak, spróbuję podnieść moje zacne cztery litery i zaraz do was przyjdę.

Kimberly odpowiedziała mi uniesionym kciukiem w górę i zeszła na parter domu. Stwierdziłam, żema ona rację i gdy pobędę w towarzystwie, to humor mi się poprawi.

Gdy zeszłam na dół, poczułam jak ktoś zarzuca mi ręce na szyję i był to Jake - już porządnie wstawiony.

- Moja kochana Flo! Moja najlepsza Florence!
- Tak, tak Jake. Też się cieszę, że cię widzę - uśmiechnęłam się - dobrze się czujesz?
- Najlepiej na świecie!

Poklepałam go po plecach i poszlam do kuchni, gdzie było parę osob z równoległych drugich klas. Jake jest naprawdę dobrym plywakiem, ale mimo to, lubi popić kiedy ma okazję i bez wątpienia jest najśmiesznieszą osobą gdy się upije.

Gdy stałam w kuchni ze Stacy i Megan, dziewczynami ze szkoły, poczułam na sobie czyjś wzrok i ... to był Niall. Stał na drugim końcu kuchni, a że Andreé ma ogromną kuchnię,  pewnie myślał, że nie zobaczę jak się na mnie gapi. Kątem oka zauważyłam jak mówi coś do Andreé na ucho, a ten odwrócił się w moją stronę, a chwilę potem zaczął śmiać do blondyna. Kurde! O co właściwie chodzi? Wykorzystałam okazję żeby coś posłuchać, a że byłam u Andreé pierwszy raz, jako pretekst podeszłam pytając o to, gdzie jest łazienka.

- Korytarzem na przeciwko do końca i potem na lewo.
- Dzięki! Masz duży dom, można się zgubić - zaśmiałam się i poszłam we wsazanym kierunku.

Przez całą tą krótką rozmowę Niall się na mnie patrzył i lekko uśmiechał, albo był wstawiony i juz jest na etapie 'świat jest piękny, po co się smucić' albo może jednak jest coś w tym, o czym od miesiąca mówi Kimi.

• believe me • [niall horan fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz