|| Rozdział 22 - Nie jest szczęśliwy ||

480 56 5
                                    

Magnus miał wrażenie, że Alec gaśnie.

Coraz częściej bolała go głowa. Magnus czuł to, kiedy Alec opierał się o jego ramię, czytając książkę. Nie umiał pozbyć się tego wrażenia podczas wspólnej kolacji, gdy ich kolana stykały się ze sobą. Wyczuwał w trakcie wspólnego oglądania filmu, przeczesując palcami ciemne włosy i starając się łagodzić ból, ostrożnie, by Alec nie zauważył pod żadnym pozorem.

— Ponoć byłeś na kawie z moją siostrą — wymamrotał Alec pewnego wieczoru, kiedy napisy końcowe przewijały się na ekranie. Półleżał oparty o podłokietnik kanapy, Magnus obok niego, z dłonią sunącą wzdłuż muskularnego ramienia.

— Z Clary też — odpowiedział Magnus.

Alec mruknął coś pod nosem, po czym stwierdził, mrugając zawzięcie, starając się dobudzić.

— Nie jest taka zła.

Magnus przewrócił się na bok, obejmując Aleca ramieniem, przesuwając palcami pod miękkim, ohydnym, ponaciąganym swetrem. Chłopiec był zagrzany, rozespany i zupełnie swobodny, skulony obok pod tym samym kocem.

— Zaprosiły mnie na kolejny raz. — Alec zmarszczył nos. — I Aline.

Na widok uniesionych brwi Magnusa, parsknął pod nosem.

— Nie idę — mruknął.

— Czemu?

— Ludzie. Miejsca publiczne. Clary — wygiął wargi. — Pewnie będę z matką w firmie. No i ty tam będziesz.

— Moja obecność nigdy nie jest wadą — zaperzył się Magnus.

Alec spojrzał na niego spod półprzymkniętych powiek; wydawał się zmieszany.

— Oczywiście, że nie — potwierdził natychmiastowo. Uniósł nieco głowę, podparł się na łokciu, zrównując twarz z tą Magnusa. — Ja... — szukał przez chwilę słów — nie potrafię za bardzo ukrywać rzeczy przed Isabelle. Niczego w sumie. Ona zawsze wszystkiego się domyśla.

Magnus nie odpowiedział, co ewidentnie wzbudziło w nim niepokój.

— Jesteś zły?

— Oczywiście, że nie, kwiatuszku — zaprzeczył Magnus, a Alec przewrócił oczami. W półmroku jego zazwyczaj blade usta wydawały się prawie czerwone. — Staram się zrozumieć. Nie przeszkadzam Isabelle w żadnym stopniu. To samo Aline.

— To coś zupełnie innego — żachnął się chłopak.

— Wcale nie. — Magnus mimowolnie zabrzmiał ostrzej niż zamierzał. — A ty chcesz jej powiedzieć.

— Może kiedyś.

Magnus wiedział, kiedy Alec kończy temat i to ewidentnie był właśnie ten moment. Nie spodobało mu się to.

— Czy jest coś, o czym nie wiem?

Alec się bał, ale Magnus znał go na tyle, by wiedzieć, że to rodzaj strachu do pokonania. Powód powtarzany jak mantra coraz bardziej wydawał się wymówką, leniwą i bezpieczną.

Alec był bardzo kiepski w ukrywaniu swoich uczuć, a Magnus kiedyś miał śliczne skrzydełka i dostrojony był do uczuć przypadkowych ludzi. Oczywiście, że potrafił wyczuć, kiedy kłamał mu ktoś tak bliski, zwłaszcza tak nieudolnie.

— Nie — odpowiedział Alec cicho, przymykając z powrotem oczy. — Po prostu potrzebuję czasu.

Magnus mruknął pod nosem, ale posłał Alecowi krzywy uśmiech. Może wciąż za szybko prosił o zbyt wiele? Chciał wierzyć, że Alec ma swój powód by tak kłamać – zarówno o swoim samopoczuciu jak i o własnej niepewności.

Tylko jedno życzenie || MalecWhere stories live. Discover now