smileforirish: Ja mam jeszcze jedną ^^ Tym razem Larry. Może coś słodkiego? Np. Chłopcy wyjechali do Paryża i Harry chce oświadczyć się Lou, ale jakoś tak oryginalnie (błagam, nie na wieży Eiffle’a bo to oklepane ;c). Dużo fluffu, jąkającego się loczka i rumieńców :)
**********************************
Otworzył drzwi tarasowe i wyszedł na zewnątrz. Uderzył w niego chłodny wiatr, targając jego włosy. Podszedł do barierki opierając się o nią. Spojrzenie błękitnych tęczówek było skupione na widoku rozciągającym się przed nim. Paryż zawsze był piękny, ale nocą szczególnie. Rozświetlony przez uliczne latarnie, a w oddali można było dostrzec Wieżę Eiffle’a, która w tej chwili mieniła się milionami światełek. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Pięknie tu, prawda? – spytał na tyle głośno, żeby jego chłopaka, będący w pokoju, mógł to usłyszeć.
Nikt mu jednak nie odpowiedział. Odwrócił się w poszukiwaniu loczka i dostrzegł go siedzącego na łóżku. Był zgarbiony, a jego głowa była zwieszona. Tępo wpatrywał się w swoje dłonie.
- Harry – podszedł do chłopaka, siadając obok niego. Ten jednak nie zareagował.
- Harry – położył swoją dłoń, na tych należących do loczka.
- Tak? – podniósł głowę, spoglądając lekko zamglonym wzrokiem na szatyna – Coś się stało Lou?
- To chyba ja powinienem o to spytać – przechylił głowę, uważnie przyglądając się ukochanemu.
Harry poczuł jak się rumieni, kiedy zrozumiał że Louis przyłapał go zamyślonego i nie kontaktującego z rzeczywistością.
- J-ja…w-wszystko dobrze.
- Na pewno?
- T-tak – pokiwał głową – j-jestem tylko trochę zmęczony.
- W takim razie powinniśmy się położyć. Jest już późno, a jutro zaczniemy zwiedzanie.
Loczek przytaknął chłopakowi i po chwili zasypiali w swoich ramionach.
*****
Nareszcie po około godzinie czekania w kolejce, znaleźli się na Wieży Eiffle’a. Wyjechali na samą górę i przepychając się pomiędzy innymi ludźmi starali się dostać do barierki. W końcu udało im się znaleźć odrobinę miejsca, skąd mogli podziwiać panoramę Paryża.
- Lou. – loczek mocniej przycisnął do siebie szatyna.
- Tak? – podniósł wzrok na ukochanego i uśmiechnął się do niego promiennie.
- B-bo j-jest coś – czuła jak na jego policzki wpływa czerwony rumieniec, był zestresowany – B-bo w-widzisz… - sięgnął do kieszeni próbując coś z niej wyciągnąć
- Przepraszam – obok pary pojawił się straszy mężczyzna, na jego twarzy pojawił się uprzejmy uśmiech – Mógłby któryś z panów zrobić nam zdjęcie?
- Oczywiście – Louis odebrał aparat od mężczyzny, który podszedł do swojej żony – Zaraz wrócę Haz – podszedł do małżeństwa.
Harry obserwował jak szatyn robi im kilka zdjęć, oddaje aparat i wraca do niego.
- To co chciałeś mi powiedzieć? – ujął dłoń ukochanego splątując ich palce.
- Już nie ważne – westchnął – Jedźmy już na dół.
*****
Przechadzali się po Ogrodach Luksemburskich, ciesząc się swoją obecnością. Doszli do jednego z wielu zakątków parku. Nie był tam nikogo, tylko oni. Harry uznała, że to odpowiednia okazja, aby spróbować ponownie. Nie ma tu ludzi, więc nikt im nie przeszkodzi.