Serenada

3.9K 135 8
                                    

inesstylinsonxx: Larry! Chłopcy są Meksykanami…Harry jest samotny, nieśmiały i ubogi, ale dzięki dużej wiedzy dostał stypendium w najlepszej, prywatnej szkole w kraju. Louis to bogaty dzieciak, który pod wpływem Harry’ego zmienia się ze skurwysyna w słodkiego zakochańca. Żeby poderwać Loczka wynajmuje trzech Mariachi (Zayn, Liam, Niall) i sam śpiewa Hazzie miłosną serenadę na oczach całej szkoły. Zaskocz zakończeniem:P Z góry dziękuję :)

*****************************

Wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze z płuc. Poprawił torbę na ramieniu, drugą dłonią usuwając niesforne kosmyki włosów z twarzy. Pociągnął drzwi, i przekroczył próg swojej nowej szkoły. Szedł zgarbiony, jego krok był niepewny, a zielone tęczówki rozglądały się dookoła. Nie czuł się tutaj zbyt dobrze. Widział dookoła siebie pełno pewnych siebie, bogatych dzieciaków. Każdy tutaj kogoś znał, tylko nie on. Brakowało mu przyjaciół ze starej szkoły. Wiedział jednak, że otrzymanie stypendium i dostanie się do najlepszej, prywatnej szkoły w Meksyku daje mu więcej możliwości. Jeśli dalej będzie się tak dobrze uczył, dostanie stypendium na studia i będzie mógł iść na upragnioną uczelnię. Dodatkowo jego rodzice tak bardzo się cieszyli, że tym bardziej nie mógł odmówić, kiedy zaproponowano naukę w tej szkole.

Sięgnął do torby, skąd wyjął swój plan zajęć i orientując się, gdzie ma teraz lekcję ruszył w poszukiwaniu odpowiedniej klasy.

*****

 - Z drogi – warknął na dwójkę pierwszoroczniaków, którzy z przerażonym spojrzeniem przesunęli się robiąc miejsce, królowi tej szkoły.

Przemierzał korytarz, kierując się w stronę miejsca, które zawsze zajmował ze swoimi przyjaciółmi. Wyszedł z budynku do wielkiego ogrodu, należącego do szkoły. Od razu zauważył przy fontannie trójkę swoich najlepszych kumpli.

 - Nienawidzę początku roku – jęknął, rzucając torbę na ziemię i opadając na ławkę obok mulata – Nie dość, że zaczynają się lekcję, to jeszcze trzeba nauczyć pierwszoroczniaków, kto tu rządzi.

 - Przestałbyś być takim dupkiem i postrzegać siebie jako pępek świata, to nikt by cię nie wkurzał – zwrócił mu uwagę Liam, na co szatyn tylko prychnął.

Rozbrzmiał dzwonek, wzywając uczniów na zajęcia.

Czwórka przyjaciół niechętnie podniosła się ze swoich miejsc i ruszyli do budynku.

*****

Szedł przez środek korytarza rozglądając się na boki. Miał problem ze znalezieniem odpowiedniej sali. Chętnie kogoś by spytał, ale gdy tylko podchodził do innych uczniów, czuł jak wlepiają w niego przeszywający wzrok. Czuł się nieswojo i z rumieńcem na twarzy uciekał.

W tym całym roztargnieniu i poszukiwaniach, nie zauważył, że wszyscy uczniowie zaczęli się rozstępować, robiąc miejsce na środku. Patrząc na najbliższe drzwi, chcąc przeczytać odpowiedni numer, zderzył się czymś, a raczej kimś. O ile jemu udało się utrzymać równowagę, tak druga osoba nie miała tyle szczęścia.

 - Cholerni pierwszoklasiści – usłyszał wysoki, lekko zachrypnięty głos – Uważaj jak… - loczek spojrzał w dół, kiedy chłopak przerwał. Widział jak para pięknych, błękitnych tęczówek, otoczonych ciemnymi, długimi rzęsami, wpatruje się w niego. Chłopak był naprawdę przystojny. Roztrzepane, brązowe włosy. Ładna, opalona skóra, wysokie kości policzkowe, wąskie różowe usta i te piękne oczy. 

 - Przepraszam – zapiszczał podenerwowany, wyciągają rękę w kierunku nieznajomego. Kątem okaz zauważył jak wszyscy im się przyglądają – Nic ci nie jest?

Prompts - LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz