Rozdział 21

2.1K 160 20
                                    

          Jej brązowe włosy unosiły się wysoko w powietrzu, kiedy to w niezwykle szybkim tempie pokonywała kolejne spowite już mrokiem ulice Sydney. Pomimo tego, że próbowała zatamować cisnące się do jej oczu nowe krople łez nie potrafiła tego zrobić, przez co jej twarz była jedną wielką mieszanką mokrej cieczy, krwi oraz tuszu do rzęs, który spływał teraz po jej policzkach, sprawiając iż te stały się szybko całe czarne. Nie wiedziała dokładnie gdzie biegnie, a wszystko przez zamazany obraz, który utrudniał jej znacznie widoczność. Celem brunetki było jedynie jak najszybsze oddalenie się od miejsca jej pracy, odejście od tej przeklętej kawiarni, w której zaledwie kilka minut wcześniej została pobita przez Hemmingsa. Bo inaczej się tego przecież nazwać nie dało; najzwyczajniej w świecie ją pobił. Od początku, od samiutkiego początku miała dziwne przeczucie, że powrót tego chłopaka nie wróży niczego dobrego. Że coś jest z nim nie tak, siedzi w nim jakaś nieprzyjemna, negatywna energia i prędzej czy później uwolni się ona z niego. Jak więc było widać ten moment wreszcie nadszedł i niestety, Cassie stała się tej energii ofiarą. Choć nie była pierwsza, w końcu Hemmings podniósł już wcześniej rękę na swoją matkę, a także próbował zrobić krzywdę Brooklyn. Siedziała więc na krawężniku oddalonym o jakieś dwa kilometry od lokalu, płacząc oraz marznąc przez ziąb, który często pojawiał się wieczorami w Sydney. Drżącymi dłońmi nerwowo pocierała swoje nogi, na których posiadała jedynie krótkie spodenki oraz cienkie, czarne rajstopy, pełne różnej wielkości dziur, które powstały w wyniku upadku na ten piekielny stół. Nagle jednak zaprzestała tej czynności i gwałtownie wyprostowała się, chwytając w dłonie leżącą przy jej nogach, czarną torebkę. Otrzepała swoje spodenki oraz naciągnęła mocniej na ramiona szarą bluzę, zaczynając kierować się w doskonale jej znaną stronę. Do Brooklyn, bo skoro to ona spędzała ostatnio z Hemmingsem najwięcej czasu musiała wiedzieć co jest grane albo przynajmniej dowiedzieć się o tym, co właśnie zrobił Luke. Chciała z nią również poważnie porozmawiać, ponieważ skoro blondyn odważył się podnieść rękę na nią, to mógł to również zrobić Brooklyn, a Cassie absolutnie nie chciała do tego dopuścić. Brooklyn była dla niej trochę jak taka mniejsza, bezbronna siostrzyczka, a rodzeństwa, szczególnie słabszego, trzeba bronić przed wszelakim niebezpieczeństwem, nieprawdaż? Cóż, w tym wypadku niebezpieczeństwem był Luke.

~~

          Wybiła godzina dziesiąta, kiedy Cassie nareszcie znalazła się pod drzwiami domu Brooklyn, w którym nigdzie nie paliło się żadne światło. Pomimo tej późnej pory, tak czy siak fakt ten nieco zaniepokoił brunetkę, która całkowicie straciła poczucie czasu i nawet nie brała pod uwagę tego, że przyjaciółka może najzwyczajniej w świecie już spać. Skąpana w nerwach, nadal drżąc z przeraźliwego zimna panującego na dworze, nacisnęła nerwowo guzik dzwonka. Nie minęła nawet minuta od momentu, kiedy przystawiła ona swój palec do przycisku, gdy drzwi przed nią otworzyły się, a stanęła w nich Brooklyn; na całe szczęście cała i zdrowa. Cassie niewiele myśląc, zanim Brooklyn zdążyła cokolwiek z siebie wykrztusić, wepchnęła przyjaciółkę do środka i z impetem zatrzasnęła drzwi frontowe, przez co stojąca przed nią blondynka zacisnęła mocno swoje ciemne oczy. Kiedy wreszcie pulsowanie w skroniach, które spowodował ten okropny huk, ustąpiło ponownie uniosła swe powieki w górę, w jednej chwili zamierając w bezruchu. Przez dłuższą chwilę z ogromnym szokiem przypatrywała się brunetce, poczynając od jej potarganych rajstop, a kończąc na rozwianych na wszystkie strony włosach dziewczyny, a przede wszystkim jej twarzy; całej pokrytej czarnym, rozmazanym tuszem, a także krwią zarówno tą świeżą, która wypływała w dalszym ciągu z rozciętego łuku brwiowego, jak i tą która zdążyła już zaschnąć. Przerażona zakryła swoje usta dłonią i pobiegła prędko do kuchni, wyciągając z jednej z szafek apteczkę. Rozkazała Cassie, aby ta wygodnie usiadła na jednym z krzeseł przy stole, a ona zajęła się przepatrywaniem jej rany. 

I Hate You ➡ l.hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz