18. Szkoda tej pięknej sukienki

675 63 31
                                    



Biegła tak szybko, na ile pozwalały jej własne nogi. W oddali słyszała odgłosy toczącej się walki, co pchało ją bardziej przed siebie. Musiała dotrzeć tam jak najprędzej. Straciła zbyt wiele czasu na pogadankę w biurze Hokage, co sprawiło, że leciała jak na złamanie karku, do tego pozostały materiał kiecki ograniczał bardzo jej ruchy. Mogła choć pójść po tyle rozumu do głowy, żeby się przebrać. Jednak ważniejsze było porwanie Naruto i jak najszybsze odbicie go.

Wskoczyła na gałęzie wysokich drzew, charakterystycznych dla Kraju Ognia. Łatwiej było się skupić, kiedy musiała po prostu przeskakiwać z jednej gałęzi na drugą. Pieczęć już prawie została zerwana. Połączenie z Furi stawało się coraz mocniejsze, czuła to.

W momencie zrobiło jej się lżej w środku. Odbijanie się od gałęzi stało się o wiele łatwiejsze, jakby niósł ją wiatr. Zapłonął w niej żywy ogień. Jej prawdziwa natura, spadek i przekleństwo.

Przyspieszyła, czując jak blisko już się znajdowała.

Wyskoczyła z gęstej korony drzew, niczym dziecko lasu, wolne i dzikie. Ujrzała szczątki niegdyś pięknej, zielonej polany. Teraz znajdowało się tam jedynie pobojowisko, zapewne spowodowane dzięki szalonym pięściom Sakury i reszcie przyjaciół, którzy ruszyli w pogoni za Uzumakim, by go uratować.

Dopiero po chwili z kłębów dymu wyłoniły się sylwetki młodych shinobi. Sakura i Ino kucały przy rannym Shikamaru i Hinacie. Shirana była pewna, że zaatakowała przeciwnika jako pierwsza – w końcu kochała go, więc nie wyobrażała sobie postąpić inaczej.

Wzrok białowłosej spoczął na trójce rodzeństwa No Sabaku, stojących na przedzie wszystkich w towarzystwie TenTen i Rocka Lee. Nawet z takiej odległości nie trudno było dostrzec zmęczenie, wyraźnie wymalowane u większości z nich. Różowowłosa zajęła się rannymi i odpuściła walkę, choć na pewno pogruchotałaby chętnie im kości za to, że porwali jej przyjaciela. Z pewnością przeciwnik nie należał do słabeuszy, jednak biorąc pod uwagę ich liczebność, powinni spokojnie sobie poradzić z dwójką mężczyzn, stojących pośrodku całego pobojowiska.

Nagle z ziemi zaczęły wyrastać głazy, by po chwili zacząć unosić się w powietrzu. Myśleli, że zdołają odpowiedzieć na ten atak, jednak Shirana nie mogła dalej przyglądać się temu wszystkiemu z boku. Już wcześniej puściła się biegiem, nim przeciwnik zdążył zadać swój cios. Mignęła wszystkim przed oczami jak malutki płomyk. Pojawiła się tuż przed Kazekage, który zapewne rozgrzewał się dopiero do walki, jednak nie był świadomy tego, z kim miał do czynienia, a Shirana po prostu nie mogła pozwolić im tak po prostu umrzeć.

Na twarzy każdego pojawiło się ogromne zdziwienie, gdy tylko ujrzeli bardzo im znajome połączenie bieli i czerwieni. Shiarna przykucnęła, a z jej rąk wybuchł łańcuch ognia, celując prosto w nadciągające do nich głazy, które po chwili zamieniły się w proch.

- Wszyscy są cali? – spytała, delikatnie obracając się przez ramię.

Nikt się nie odezwał.

Sakura nieznacznie skinęła głową.

- Hee, a któż to raczył się w końcu pojawić – odezwał się jeden z przeciwników, skupiając tym samym całą uwagę na sobie. Obaj mężczyźni ubrani byli w ciemne płaszcze, sięgające do ziemi. Jeden z nich miał czarne, rozwiane włosy, specyficznie zaczesane na prawą stronę. Do tego rysy twarzy miał mocno zarysowane. Drugi natomiast świecił łysiną i miał nieco bardziej zaokrągloną twarz, pospolitą, można powiedzieć.

- Czy to ta dziewczyna? – spytał łysy swojego towarzysza, a ten odpowiedział mu skinieniem głowy, z uśmiechem wyrażającym niemałe zadowolenie z zaistniałej sytuacji.

Uwięziona { Gaara x OC } Naruto Fanfiction ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now