2. Nie widzę takiej potrzeby

1K 72 34
                                    


Powoli zaczynała odchodzić od zmysłów. Szósty dzień w zimnej, ciemnej celi, przykuta do ściany niczym zwierzę. Jedna, samotna łza spłynęła po jej policzku, nim zetknęła się z obdartym kolanem białowłosej. Znów zaczęła nucić pod nosem dobrze znaną jej melodię, by umilić sobie ten czas. O dziwo nawet strażnicy nie rozmawiali ze sobą, więc nie było niczego, co by dostarczyło jej choćby jeden maleńki gram rozrywki.

Ostry ból brzucha przypomniał jej o tym, że jeszcze nie przyszła do niej Temari. Westchnęła ciężko. Gdyby w tej celi były choćby jakieś maleńkie okienka, mogłaby przewidzieć, o jakich porach blondynka zazwyczaj się pojawia.

- Jaka jest pora dnia? – Wysapała ciężko i została zignorowana.

Spuściła głowę, wpatrując się w podłogę. Spróbowała wyprostować nogi, uświadamiając sobie, jak długo nie zmieniała pozycji, w której do tej pory trwała. Było to zarówno bolesne, jak i pracochłonne do osiągnięcia, ale w końcu udało jej się wyciągnąć je spod siebie i kurczowo wyciągnąć przed siebie.

Momentalnie się opamiętała i przypomniała sobie, dlaczego cały czas kuliła je pod sobą. Miała wtedy wrażenie, że ręce nie dokuczają jej aż tak strasznie. Miała do wyboru: bolące ramiona, albo nogi. Jęknęła.

Oparła zmęczoną głowę o jedno z ramion wyciągniętych ku górze i powróciła wspomnieniami do wczorajszego wieczora, gdy dwójka rodzeństwa próbowała wyciągnąć biedną istotę z tej przeklętej celi. Zrodził się w niej płomyk nadziei, że Czcigodny Kazekage odpuści jej grzechy i rozkuje kajdany. Niestety odwrócił się i poszedł w swoją stronę. Nie zaszczycił jej nawet swą obecnością i nie zobaczył, do jakiego stanu doprowadził biedną istotę. Być może Temari nie przychodzi do niej, bo spodziewała się, że Kazekage ją wypuści. Być może też nie wiedziała, że Shirana nadal tkwi w tym miejscu i traci ostatnie resztki rozumu.

Nagle z korytarza dobiegły ją szepty. Strażnicy zawzięcie o czymś do siebie szeptali, cucili kolejnych z drzemki, w którą oczywiście nie powinni zapadać podczas warty. Ci, którzy ją pilnowali, wyprostowali się jak struny. Nawet białowłosa wyczuła narastające w nich napięcie i już dotarło do niej, kto zjawił się w więzieniu, jednak sama nie miała w sobie tyle siły, by okazać przed nim swój lęk.

Drzwi do jej celi szczęknęły charakterystycznie, by zaraz otworzyć się na roścież. Zastał ją w stanie godnym pożałowania, choć w tym świetle niedokładnie mógł ujrzeć jej niezliczoną ilość ran. Nie kwapiła się, by unieść do góry głowę. Nie miała ochoty oglądać jego twarzy. Oczy nadal pozostawały zamknięte.

Ku jej ogromnemu zdziwieniu, uwolnił ją z sideł kajdan i puścił wolno obolałe ręce, które opadły bezwładnie wzdłuż jej ciała. Przed rychłym upadkiem na zimną podłogę uratował ją nadzwyczaj delikatny uścisk na ramieniu, który postawił ją również do pionu, ale widząc, że dziewczynie nawet ta czynność sprawia ogromną trudność, zwinnym ruchem zarzucił sobie na kark jej rękę i objął w talii, aby wyprowadzić z tego okropnego miejsca.

- Dlaczego? – wysapała z trudem. – Dokąd mnie zabierasz?

Na żadne z pytań nie uzyskała odpowiedzi.

Nie skupiała się zanadto na drodze, jaką przebyli i wydostali się z budynku. Na zewnątrz panowała ciemność, więc białowłosa nawet nie próbowała wytężać wzroku, by obadać teren. Była na to zbyt słaba i pozwoliła, by Kazekage zrobił z nią, co chciał. Może właśnie prowadził ją na egzekucję? Skróci ją o głowę?

Uwięziona { Gaara x OC } Naruto Fanfiction ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now