13. Naucz mnie tańczyć

851 57 41
                                    


Od kiedy wróciła do pełni sił, codziennie wychodziła wcześnie rano, nawet wcześniej, niż sam Kazekage. Szybko się ogarniała i z uśmiechem na ustach spotykała regularnie na treningach, pomagając młodszym uczyć się i doskonalić swoje asy w walce. Cieszyła się, bo mogła wykazać się swoimi umiejętnościami, trochę się wyżyć, dręcząc mniejsze dzieciaki i najeżdżając na ich ambicje. Uwielbiała patrzeć na te ich biedne minki, kiedy byli załamani, a potem pokazywać im, że tak naprawdę na ich poziomie mają szanse ze starszym shinobi.

Była wdzięczna Bakiemu za propozycję tej roboty równie mocno, co niektórzy kapitanowie drużyn, zyskujący tym sposobem trochę spokoju dla siebie. Oczywiście, większość czasu nadzorowali treningi, ale gdy tylko spędzili trochę czasu z Shiraną zrozumieli, że mogą jej zaufać i powierzyć swoich podopiecznych.

Swoim dobrym nastrojem zarażała wszystkich wokoło. Dzięki niej Kankuro lepiej się pracowało, gdy spotykali się popołudniami na wspólne posiłki, do których dołączała często również Temari.

Gaara zaszył się jednak w swoim biurze i jemu jedynemu nie udzielał się ten pozytywizm. Wręcz go nienawidził i nie potrafił znieść. Codziennie od dwóch tygodniu widział nic innego, jak bardzo irytujący obrazek chodzącego szczęścia i miał chęć naprawdę kogoś zabić. Nawet teraz, zamiast pracować, przechadzał się po swoim biurze w tę i z powrotem. Po kilku dniach przerwy znów trzeba było spędzić kilka dni do samego rana do późnego wieczora nad masą papierów i powoli przestawał wytrzymywać. Naprawdę potrzebował pomocy, jednak nie potrafił znaleźć w sobie tyle odwagi, żeby o nią poprosić.

Koniec końców, zasugerował to Shiranie, jednak ona wybrała wolność od bycia więźniem, zamkniętym w czterech ścianach, wraz z masą dokumentów do wypełnienia.

Drzwi nagle się otworzyły i stanął w nich nie kto inny jak Kankuro.

- Cześć, bracie, mam dla ciebie trochę nowych papierków. Wiem, wiem, tragedia... ale mam też dobrą wiadomość! – Pstryknął palcami zaraz po tym, jak położył plik na biurku. – To ostatnie przed wyprawą do Konohy. Jak uporasz się z tym, co masz tutaj – wskazał na mebel – oficjalnie będziemy mogli wyruszać.

- Świetnie – mruknął niezadowolony, siadając na swoim fotelu. Pomasował skronie. Naprawdę miał już tego dość.

- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej – stwierdził marionetkarz, opierając się po drugiej stronie biurka.

- Za dużo tej pracy, to wszystko. – Machnął ręką, przeglądając stek świeżych plików.

- A do tego trzeba zabrać się za ćwiczenia. – Gaara spojrzał na brata z uniesioną brwią. – Jedliśmy dziś lunch z Shiraną, ja i Temari, no i z rozmowy wynikło, że niedługo chciałaby zaprezentować nam mniej więcej kroki, a potem my nauczymy resztę w Liściu.

- Rozumiem – mruknął jedynie, zwieszając głowę nad dokumentami.

- Stary... - Kankuro próbował zwrócić na niego swoją uwagę, ale czerwonowłosy dobrze wiedział, do czego zmierza jego brat i nie miał zamiaru tego słuchać. Ewidentnie. – Nie wiem, czym w tym momencie się przejmujesz: nauką tańca, w którym jesteś beznadziejny, czy tym, jak bardzo boisz się poprosić pewną osobę o pomoc. Odnoszę wrażenie, że mam rację w obydwóch przypadkach.

- Mógłbyś dać sobie spokój i wyjść? Muszę pracować i skończyć to jak najszybciej, sam to powiedziałeś, nie pamiętasz? – Gaara spojrzał na niego dosadnie, nawet nie mrugając.

- I oto mój braciszek, jak zwykle uciekający od tematu, który gnębi go od środka. – Kankuro teatralnie złapał się za serce, wycofując się o parę kroków. – Wiesz, gdzie mnie szukać, jak oprzytomniejesz. – Wycelował w czerwonego pistoletem uformowanym z jednej dłoni.

Uwięziona { Gaara x OC } Naruto Fanfiction ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now