Sukub

2.4K 162 32
                                    

   Jak to było do przewidzenia dziewczynaokazała się bardzo chętna do pomocy. Wprawdzie na początku doprowadziła mnie doszewskiej pasji biadoląc, że nie powinienem porzucać pracy tak bez słowa.Uspokoiła się dopiero jak wysłałem sowę do szpitala z zawiadomieniem, że zprzyczyn zdrowotnych biorę zaległy urlop na czas nieokreślony. Annie jako mojaasystentka przez ten czas nie miała co robić w szpitalu. Nie chciałem, bywynosiła mój księgozbiór poza granice mojej posiadłości, więc łaskawiepozwoliłem jej na jakiś czas zamieszkać w jednym z pokoi gościnnych. Skrzatom przykazałempilnować czy dziewczyna nie robi nic podejrzanego. Nie sądziłem jednak, byAnnie była zdolna do knucia jakiś przewrotnych intryg, czy zdrady swojego bądźco bądź szefa.

    Początkowo obecność w rezydencji drugiejosoby, nie będącej Harry’m bardzo mnie drażniła. Dziewczyna, jak typowakobieta, obrała sobie za cel wywrócenie do góry nogami mojego, prawiekawalerskiego, życia. Zaczęła wyręczać skrzaty w robieniu mi śniadań, obiadów ikolacji. Muszę jednak przyznać, że jej kulinarne dzieła były dużo smaczniejszeniż te gotowane przez skrzaty. Poza tym okazało się, że dziewczyna, podobniejak ja cierpi na bezsenność. Dotychczas mogłem spokojnie nocą włóczyć się pomojej posiadłości. Teraz co nie wyszedłem z pokoju, prędzej czy późniejspotykałem Annie w szlafroku, lub samej błękitnej piżamce w różowe misie.Bezguście totalne.

    Wyrzucenie dziewczyny jednak nie wchodziłow grę. Dzięki niej przeglądanie kolejnych zakazanych tomiszczy było dużoszybsze. Okazało się, że zna nie tylko francuski i staroangielski, ale teżłacinę i grekę. Oczywiście nigdy nie pozwalałem jej wejść do drugiejbiblioteki, nie chciałem by nawet wiedziała, że takowa istnieje. Tylko razzapytała skąd biorę te wszystkie księgi. Miała pecha, bo wybrała mement, gdyprzetrawiałem kolejną porcje demonich rytuałów, więc tylko odburknąłem, że tonie jej interes i żeby się zamknęła. Później już nie pytała, choć zapewnegnębiła ją ciekawość.

    Czasami, gdy siedzieliśmy w biblioteceprzeglądając kolejne zakurzone tomy, Annie podrywała się z miejsca krzycząc:

    - Mam!

    Zwykle jednak okazywało się, że owszemznalazła coś o rytuale związanym z krwią, ale albo nie robił tego co trzeba,albo inne fakty się nie zgadzały. Z czasem jej radosne okrzyki straciły napewności i przypominały bardziej cichy szept do siebie:

    - Chyba mam…

    Ja sam nie zdradzałem niczym, gdyznajdywałem jakiś ślad. No może oczy mi bardziej błyszczały gdy uważniejstudiowałem kolejne karty. Jednak zawsze to były niewypały.

    Po dwóch tygodniach ślęczenia nad księgamimiałem już stanowczo dość. Gdy zamykałem oczy, pod powiekami przesuwały mi sięryciny przedstawiające jakieś makabryczne zaklęcia, ofiary, rytualne mordy,gwałty. Od tak bliskiego i częstego obcowania z przeklętymi, zaczarowanymi,czarnomagicznymi książkami zaczynałem wariować. Annie też wyglądała corazgorzej. Oczy miała podkrążone i przekrwione, jakby w ogóle nie sypiała, ręcejej się trzęsły, wzrok często nie mógł się skoncentrować na jednej rzeczy.Skrzaty donosiły, że krzyczy przez sen, albo kuli się pod kołdrą na łóżkupłacząc. Nigdy też nie gasiła światła w pokoju, w którym przebywała, nawet nocąrzęsiście oświetlała wszystkie kąty. Chociaż dziewczyna nie powiedziała anisłowa skargi i uparcie studiowała kolejne księgi wiedziałem, że muszę to skończyć.Nawet moja malfoy’owa dusza miała dość dręczenia dziewczyny.

    Kolejne popołudnie w bibliotece mijało jakzawsze w ciszy zakłócanej jedynie szelestem przewracanych stron. Już od kilkuminut zamiast zgłębiać tajniki kolejnej księgi uważnie przyglądałem siędziewczynie siedzącej naprzeciw. Annie kuliła się w fotelu otulona kocem, jakbyjej było zimno, chociaż w rezydencji panowała całkiem wysoka temperatura. Wdrżących rękach trzymała jakąś podniszczoną, stosunkowo cienką książkę.Zagłębiona w lekturze co jakiś czas szeptała pod nosem jakieś słowo w grece,próbując sobie przypomnieć co znaczy. Co jakiś czas też przecierała zmęczoneoczy dłońmi tylko pogarszając ich stan.

Draco Malfoy Diary || DrarryWhere stories live. Discover now